Budowa autostrad

Przepychanek w sprawie A2 ciąg dalszy...

Wiceszef GDDKiA Andrzej Maciejewski ocenił, że w wydanym w nocy oświadczeniu konsorcjum Covec w sprawie budowy A2 jest dużo eufemizmów i mało konkretów.

Jeśli Chińczycy chcą kontynuować prace, muszą przystać na dotychczasowe warunki umowy - przypomniał.

Jak mówił Maciejewski, decyzja GDDKiA o odstąpieniu od kontraktu z chińską firmą Covec uprawomocni się w ciągu dwóch tygodni. Jeśli Covec będzie chciał kontynuować budowę i zwróci się do Dyrekcji z prośbą "już nie o wzrost wartości kontraktu, ale powie, że na tych zasadach, które są w dotychczasowych umowach będzie pracował, to nie widzę tutaj problemu" - zaznaczył.

Chińskie konsorcjum w oświadczeniu, którego treść opublikowała TVN24, napisało, że jest zaskoczone decyzją GDDKiA, ale wciąż jest gotowe dokończyć budowę, tylko że - jak podkreśla - będzie to kosztowało. Skarży się też, że było traktowane gorzej niż wykonawcy innych odcinków A2.

Reklama

"Covec nadal podtrzymuje swoje stanowisko, że chce dokończyć budowę odcinków A oraz C i liczy na przełom w negocjacjach" - relacjonuje oświadczenie firmy TVN24. Według stacji, Covec napisał, że "powrót na budowę i wznowienie prac (...) będzie bardzo trudne, ale nie niemożliwe"; będzie to wymagać wznowienia rozmów oraz podpisania nowych umów z podwykonawcami i dostawcami materiałów, a to podniesie koszty budowy.

Nie ma żadnego długu wobec chińskiej spółki

Odnosząc się do tego stwierdzenia, Maciejewski ocenił, że "w tym oświadczeniu są duże eufemizmy". "Trudno odnieść się w konkretach do tego, bo tutaj konkretów w tym oświadczeniu brakuje - co to znaczy, że jest trudny, ale nie niemożliwy?" - zastanawiał się. Jak zaznaczył, sprawa jest bardzo prosta: "trzeba zrealizować kontrakt, który jest podpisany, po stawkach, które są podpisane, w zakresie, który jest opisany i tylko budować".

W oświadczeniu Covec wspomina też o "dużych opóźnieniach w płatnościach inwestora na rzecz Covecu" i uważa, że "niezbędne jest poprawienie komunikacji pomiędzy inżynierem kontraktu, inwestorem oraz generalnym wykonawcą".

Jak mówił Maciejewski, GDDKiA nie ma żadnego długu wobec chińskiej spółki. "To jest powtarzanie nieprawdy przez firmę Covec. (...) Wszystkie płatności są wykonywane w takich terminach jakie są umownie zapisane" - zapewnił.

Według TVN24 Covec uskarża się również, że był przez inwestora, czyli GDDKiA, traktowany gorzej niż pozostali generalni wykonawcy autostrady A2. "Niedopuszczalne jest to, że główny inżynier kontraktu, nadzorujący projekt, nie zatwierdza surowców użytych przez Covec do podbudowy autostrady, w sytuacji, kiedy zostały one zakupione u tego samego producenta i mają takie same parametry jak te, użyte przez generalnych wykonawców na innych odcinkach budowy autostrady A2" - napisano w oświadczeniu.

Wiceszef GDDKiA powiedział, że są to nowe zarzuty, których dotąd firma nie zgłaszała podczas rozmów z Generalną Dyrekcją. "Wiele argumentów było podnoszonych w stosunku do inżyniera kontraktu, czy ten konkretny i jak został rozpatrzony i czy był podnoszony, tego teraz nie wiem" - mówił Maciejewski.

Pieniądze będą

Będą pieniądze na dokończenie budowy autostrady A2 - ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM. Nawet jeśli oferta będzie droższa od chińskiej o kilkaset milionów złotych, minister infrastruktury znajdzie fundusze. Oficjalnie urzędnicy GDDKiA mówią, że droga powstanie, ale nie za każdą cenę. Więcej TUTAJ.

Wicedyrektor GDDKiA w Kontrwywiadzie RMF FM

"Równolegle z Chińczykami prowadziliśmy negocjacje z innymi oferentami. Jeżeli cena zaproponowana przez nowych oferentów będzie za wysoka, nie będziemy budować dróg za każdą cenę" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM wicedyrektor GDDKiA Andrzej Maciejewski. "Euro 2012 jest ważne, ale musimy brać pod uwagę także interes Skarbu Państwa" - dodaje.

"Do 27 czerwca firma może składać propozycje. Możemy powrócić do kontraktu z Chińczykami, ale tylko na warunkach z 2009 r." - podkreśla wiceszef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. "Covec i konsorcja, z którymi jest związany, przez następne trzy lata będą wykluczani za wszystkich postępowań przetargowych w Polsce, jeżeli decyzja o odstąpieniu od umowy uprawomocni się" - dodaje.

"Chińczycy nie mogą być zaskoczeni naszym odstąpieniem od umowy. Mówili: zapłaćcie więcej, a tak być nie może" - mówi Maciejewski.

"To miało szanse powodzenia" - mówi o kontrakcie z Chińczykami. "W 2009 pytaliśmy o rażąco niską cenę jaką zaproponowali, ale usłyszeliśmy, że mają 300 milionów na koncie i zmiany cen materiałów czy przeszkody nie są im straszne" - podsumowuje.

TUTAJ PEŁNA TREŚĆ KONTRWYWIADU.

Przeczytaj również: Tajny chiński list w sprawie autostrad...

INTERIA.PL/RMF/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Maciejewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy