Samochody elektryczne

Ekspert: Przy obecnej utracie wartości, zakup auta elektrycznego to ruletka

Sprzedaż samochodów elektrycznych w Europie rośnie, ale zdecydowanie nie tak, jak producenci zakładali jeszcze kilka lat temu. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka, m.in. wysokie ceny, ograniczony zasięg i długi czas ładowania. Jednak eksperci zwracają uwagę, na jeszcze jeden, niewidoczny na pierwszy rzut oka problem: dużą utratę wartości.

Tzw. wartość rezydualna to termin znany raczej księgowym i ekonomistom niż kierowcom, ale niesłusznie. Pod tym pojęciem kryje się bowiem przewidywana wartość za jaką każdy właściciel będzie w stanie za kilka lat sprzedać swój samochód. Wiadomo, że nowe auta są drogie i najwięcej tracą na wartości. Jednak ten spadek wartości nie jest taki sam, czasem różnice mogą się sięgać nawet 10 procent, a to już oznacza grube tysiące, które po kilku latach jeżdżenia danym samochodem, mogą - lub nie - pozostać w portfelu. 

Niezwykle ważna wartość rezydualna

Co więcej, okazuje się spadek wartości samochodu stanowi ponad połowę całościowych kosztów użytkowania samochodów (reszta to bieżący serwis, ubezpieczenie i oczywiście paliwo). Od wartości rezydualnej, czyli przewidywalnej wartości samochodu np. po trzech latach użytkowania zależą m.in. koszty finansowania nowego auta, czyli wysokość raty leasingowej czy za najem długoterminowy. Raty te mają przecież pokrywać właśnie spadek wartości pojazdu.

Reklama


Jak policzyli eksperci, wartość rezydualna samochodów elektrycznych jest zauważalnie niższa niż porównywalnych samochodów spalinowych, a to nie jest dobra wiadomość dla fanów elektromobilności.

Samochody elektryczne szybciej tracą na wartości niż spalinowe

Jedno z badań wykazało, że przykładowy spadek wartości elektrycznego Audi Q8 e-tron jest o 11 punktów procentowych wyższy niż w przypadku spalinowego Audi Q7. A mówimy o samochodach wartych kilkaset tys. zł, gdzie każdy procent oznacza pokaźną kwotę.

Firma analityczna DAT podała, że z szybszym spadkiem wartości samochodów elektrycznych niż spalinowych mamy do czynienia już od 2021 roku. Obecnie, średnio, 3-letni samochód elektryczny jest wart ok. 60 proc. ceny początkowej. W przypadku samochodów benzynowych wartość ta sięga 70 proc, lepiej wypadają nawet tak zwalczane ostatnio silniki wysokoprężne (67 proc.). Dobrym wyznacznikiem jest mocno nasycony samochodami elektrycznymi rynek szwedzki. Badania wskazują, że w kraju tym samochody elektryczne tracą dziś o 10 proc. więcej wartości niż jeszcze w 2020 roku.

Dlaczego samochody elektryczne szybko tracą na wartości?

Eksperci z firm analitycznych wskazują kilka powodów. Problemem okazują się... dopłaty do aut na baterie. Dotyczą one wyłącznie nowych pojazdów, co sprawia, że część osób chcących kupić "elektryka" interesuje się tylko takimi a nie używanymi pojazdami, co zmniejsza zainteresowanie bateryjnymi autami na rynku wtórnym. 

Po drugie, samochody elektryczne starzeją się znacznie szybciej niż spalinowe. W autach spalinowych zwykle pierwsze zmiany w danym modelu wprowadzano po trzech latach obecności na rynku (wówczas przeprowadzano tzw. lifting). Natomiast samochody elektryczne ulepszane są właściwie na bieżąco. Wprowadza się nowe, bardziej pojemne baterie, czy też zmienia zdalnie oprogramowanie, dzięki czemu rośnie zasięg, czy skracają się czasy ładowania. Rozwój jest zauważalny, o ile średni zasięg aut elektrycznych w 2020 roku wynosił (wg danych fabrycznych) 330 km, to dziś jest to 496 km (dane fimy analitycznej Autovista).

Kolejny problem to brak zaufania do używanych samochodów elektrycznych. Głównie chodzi tutaj o obawy związane ze stanem baterii. Wielokrotne szybkie ładowanie, z użyciem mocnych ładowarek prądu stałego i z ładowaniem do pełna, a także rozkładowywanie do niemal zera, wpływają na przyśpieszoną degradację baterii.

Rynek samochodów elektrycznych jest niestabilny

Negatywnie na rynek wtórny wpływają również działania Tesli, która w ostatnim czasie dość mocno obniżyła ceny swoich samochodów. To powoduje, że sytuacja na rynku nowych aut jest niestabilna, śladem amerykańskiego producenta idą niektóre firmy europejskie, na rynku pojawiają się również producenci chińscy ze stosunkowo atrakcyjnymi cenami. W tej sytuacji wiele osób wstrzymuje się z zakupem samochodu nowego, czekając na ewentualne obniżki. A niższe ceny samochodów nowych automatycznie będą oznaczały spadek cen samochodów używanych.

Wszystko to powoduje, że dziś zakup samochodu elektrycznego to swego rodzaju ruletka, nie da się bowiem oszacować ani wartości rezydualnej, ani nawet - wobec rosnących cen prądu - kosztów użytkowania auta bateryjnego. W efekcie rynek rozwija się znacznie gorzej niż mówiły o tym prognozy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy