Od stycznia nowa rzeczywistość na stacjach paliw. Uważaj, co lejesz do baku
Od 1 stycznia na stacjach benzynowych czeka nas nowa rzeczywistość. Tym razem nie chodzi jednak o nowe ceny wynikające z przywrócenia pełnych stawek podatku VAT lecz przepisy wynikające z nowelizacji ustawy o biokomponentach. Tankując, zwłaszcza starsze auto, warto zwrócić uwagę na oznaczenia dystrybutora.
1 stycznia wchodzi w życie znowelizowana ustawa o biokomponentach i biopaliwach ciekłych. Nowe przepisy znoszą dotychczasowy obowiązek oferowania standardowej benzyny bezołowiowej E5 (z dodatkiem maksymalnie do 5 proc. biokomponentów), jeśli na stacji zatankować można również "ekologiczne" paliwo E10 (z dodatkiem do 10 proc. biokomponentów). Oznacza to, że - przynajmniej w teorii - stacje nie będą już musiały posiadać w swoim asortymencie standardowego paliwa i będą mogły oferować nabywcom wyłącznie to, ze zwiększoną domieszką biokomponentów. Dobra wiadomość jest taka, że dzięki E10 tankowanie powinno być tańsze. Zła - paliwo może zaszkodzić zwłaszcza starszym pojazdom.
Symbol E10 oznacza benzynę (dla silników o zapłonie iskrowym) ze zwiększonym do maksymalnie 10 proc. udziałem biokomponentów. W tym przypadku chodzi o alkohol, a ściślej - bioetanol.
Wprowadzenie benzyny E10 na szeroką skalę to jeden z unijnych pomysłów radzenia sobie z kryzysem paliwowym i zmniejszenia uzależnienia europejskiego sektora transportu od importu paliw z Rosji. Paliwo oznaczone symbolem E10 od kilku lat zatankować można m.in. w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii. U naszych sąsiadów zza Odry symbol E10 pojawił się na dystrybutorach już w 2011 roku. Benzyna z większą domieszką bioetanolu nie cieszy się jednak zbyt dużą popularnością. W ostatnich miesiącach jej udział w rynku paliw w Niemczech oscylował na stosunkowo niewielkim poziomie - około 14 proc.
Największym plusem jest mniejsza emisja substancji szkodliwych. Z perspektywy przeciętnego kierowcy ważniejsze są jednak oszczędności przy tankowaniu. We wszystkich krajach, w których paliwo E10 oferowane jest "masowo", jego cena jest wyraźnie niższa niż standardowej benzyny E5.
Po części wynika to z nieco niższej kaloryczności, co przekłada się na niewielki wzrost zużycia paliwa (o około 3 proc.) i spadek osiągów (o ok. 5 proc.). Pomiary takich instytucji, jak chociażby ADAC potwierdzają, że dostosowując technikę jazdy i korzystając z E10, przeciętny kierowca w Niemczech zaoszczędzić może na paliwie ponad 50 euro rocznie.
Teoretycznie - w przypadku nowszych aut - ryzyko uszkodzenia gumowych elementów układu paliwowego jest minimalne, by nie użyć słowa "homeopatyczne". Zdaniem ekspertów z ADAC praktycznie wszystkie samochody oferowane na niemieckim (czytaj - europejskim) rynku od listopada 2010 roku są przystosowane do zasilania paliwem o zwiększonym udziale biokomponentów.
Co więcej, w przypadku większości europejskich marek, E10 śmiało stosować można też w zdecydowanie starszych autach. Przykładowo - silniki Volvo przystosowane są do stosowania paliwa z większą zawartością bioetanolu już od połowy lat siedemdziesiątych, a koncernu PSA czy Fiata - od roku 2000.
Nie oznacza to jednak, że E10 tankować można do wszystkich starszych aut. Najbezpieczniej kierować się tutaj zasadą - im starszy pojazd, tym większe ryzyko. Dotyczy to aut wyposażonych w bezpośredni wtrysk paliwa. Przykładowo - E10 zaszkodzić może takim modelom, jak:
- Ford Mondeo 1.8 SCI z lat 2003-2007,
- Mercedesy C200 CGI (W203), CLK 200 CGI (C209) z lat 2002-2005,
- Ople Vectra/Signum/Zafira z silnikiem 2,2 l kod Z22YH,
- Renault Laguna/Espace/Vel Satis z silnikiem 2,0 turbo,
- Toyota Avensis 2,0 1AZ-FSE (w produkcji od lipca 2000 do października 2008 roku) oraz 2,4 2AZ-FSE (produkowany od czerwca 2003 do października 2008),
- Lexus S250 z silnikiem 2,5 V6 4GR-FSE (w produkcji od sierpnia 2005 do września 2007 roku),
- Lexus GS300 z jednostką 3,0 V6 3GR-FSE (produkowany między styczniem 2005, a wrześniem 2007 roku),
- Lexus LS640 z silnikiem 4,6 V8 1UR-FSE (od sierpnia 2006 do września 2007 roku),
- Volvo S/V40 I generacji (1.8 GDI),
- Mitsubishi Carisma 1.8 GDI.
Uogólniając można też przyjąć, że do paliwa E10 nie są przystosowane wszystkie wyprodukowane przed 2010 rokiem samochody koncernu Volkswagena wyposażone w bezpośredni wtrysk paliwa. W tym przypadku lista jest więc bardzo długa - obejmuje wszystkie marki koncernu korzystające z silników z wtryskiem FSI.
To, że silnik naszego pojazdu jest fabrycznie dostosowany do zasilania benzyną o zwiększonej ilości biokomponentów, nie oznacza jeszcze, że zatankowanie paliwa E10 nie może zaszkodzić naszemu autu.
Pamiętajmy, że średnia wieku samochodu w Polsce oscyluje w okolicach 15 lat, co oznacza, że wiele pojazdów - bez względu na wskazania drogomierza - legitymuje się przebiegami grubo powyżej 200 tys. km. W ich przypadku przejście na benzynę E10 może się zakończyć koniecznością wizyty u mechanika. Dlaczego? Mówiąc najprościej, większa zawartość biokomponentów to też "lepsze" właściwości "penetracyjne" paliwa.
Mówiąc wprost - biopaliwo stanowi największe wyzwanie dla "zmęczonych" wieloletnią eksploatacją gumowych elementów układu zasilania - uszczelek, "powrotów" itp. Ryzyko pojawienia się wycieków wynikających z rozpuszczenia odkładających się latami zanieczyszczeń jest w tym takim przypadku całkiem realne.
***