Uwaga na zwierzęta. Nikt nie zapłaci za szkody

Słoneczna pogoda i dłuższy dzień sprzyjają samochodowym wycieczkom. Wielu kierowców zapomina jednak, że wraz z nastaniem wiosny do życia budzi się też świat fauny...

Łosie do duże zwierzęta, które mogą zagrozić pasażerom samochodów osobowych
Łosie do duże zwierzęta, które mogą zagrozić pasażerom samochodów osobowychMarcin GadomskiAgencja SE/East News

Przełom wiosny i lata to okres, w którym dochodzi do dużej liczby zdarzeń drogowych z udziałem dzikich zwierząt, które z powodu sezonowych migracji coraz liczniej pojawiają się w pobliżu dróg przebiegających przez tereny leśne i mogą przekraczać jezdnię w najmniej spodziewanym momencie.

Przykładów na niebezpieczne sytuacje z udziałem dzikich zwierząt nie trzeba wcale daleko szukać. Do groźnie wyglądającego wypadku doszło np. w ubiegłą niedzielę w na drodze krajowej nr 61 w pobliżu miejscowości Chojny Młode (Podlasie). Na drogę, tuż przed jadący samochód, wybiegł łoś. Kierowcy volkswagena nie udało się uniknąć zderzenia, w wyniku którego dwie osoby wymagały pomocy lekarskiej.

Paradoksalnie, jeśli wierzyć policyjnym statystykom, do wypadków z udziałem dzikich zwierząt dochodzi na polskich drogach stosunkowo rzadko. W całym ubiegłym roku zanotowano zaledwie 195 tego typu zdarzeń, w których śmierć poniosło 10 osób, a kolejnych 229 odniosło obrażenia. Niestety policyjne statystyki nie oddają drogowej rzeczywistości. Kierowcy niechętnie zgłaszają tego typu "wypadki" policjantom drogówki, o ile pomocy (najczęściej dobicia) nie wymaga okaleczone zwierzę. Jeśli zwierzę ucieka, nie ma rannych ludzi, a ucierpiała tylko blacha, policja nie dowiaduje się o takich zdarzeniach, nie ma więc ich w statystykach.

Takiemu zachowaniu zmotoryzowanych nie ma się jednak, co dziwić. W przypadku, gdy dany odcinek oznakowany został znakiem A-18b, dochodzenie odszkodowania od zarządcy drogi jest niezwykle trudne (by nie powiedzieć, że niemożliwe). Ustawienie stosownego oznakowania (jego integralną częścią jest tabliczka określająca długość "niebezpiecznego" odcinka) w praktyce zdejmuje odpowiedzialność za zdarzenie z zarządcy drogi i przerzuca ją bezpośrednio na kierowcę.

Mówiąc prościej - wzywając policję kierowca sam naraża się na mandat. Funkcjonariusz drogówki może bowiem uznać, że kierujący nie zastosował się do znaków i nie zachował "szczególnej ostrożności".

Wzywanie policji do kolizji z udziałem dzikich zwierząt nie ma też sensu z punktu widzenia likwidacji szkody. Dziki, sarny czy jelenie nie posiadają przecież obowiązkowego dla właścicieli pojazdów mechanicznych ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Wniosek? O ile nie dysponujemy polisą autocasco - wszelkie szkody pokryć trzeba z własnej kieszeni.

PR

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas