Polskie drogi

Nurek opowiedział o akcji w Dziwnowie

​Samochód leżał na dnie na dachu około 30 metrów od nabrzeża - powiedział nurek Zbigniew Jeszka, który brał udział w akcji ratowniczej w Dziwnowie (Zachodniopomorskie), po tym jak auto wpadło tam do wody.

Auto osobowe wpadło do Zalewu Kamieńskiego w Dziwnowie w niedzielę. Samochodem jechała rodzina. Wszystkie cztery osoby, które przebywały w aucie zginęły. To dwie osoby dorosłe i dwójka dzieci. W samochodzie był także pies.

"Około godz. 12.30 było oficjalne zgłoszenie od komendy policji i straży pożarnej, że jest wypadek przy urzędzie gminy w Dziwnowie; potrzebny jest natychmiastowo nurek, który obsługuje te zdarzenia" - powiedział Zbigniew Jeszka, nurek, który brał udział w wyciąganiu auta.

"Zgłosiłem się i powiedziałem, że już jadę" - kontynuował Jeszka. "Pobiegłem do garażu, wsiadłem do samochodu i ubrany w skafander gotowy do skoku do wody przyjechałem na miejsce w 10 - 15 minut" - powiedział. Jak dodał, informacja była taka, że w aucie mogą być osoby żywe, dlatego służby prosiły o pośpiech.

Świadkowie twierdzili, że samochód utonął blisko przy nabrzeżu, a okazało się on był już w nurcie - powiedział Jeszka. Z jego informacji wynika, że samochód leżał na dachu, ponad 30 metrów od nabrzeża.

Według relacji nurka, ciała pasażerów zlokalizowane były w przedniej części pojazdu. Po wyciągnięciu samochodu z wody były w nim uchylone szyby.

Reklama

Pytany, co mogłoby być przyczyną wypadku, Jeszka odpowiedział, że wszystkie warianty są obecnie rozpatrywane.

Z przypuszczeń nurka wynika, że auto z automatyczną skrzynią biegów mogło wpaść do wody, bo kierowca pomylił pedał hamulca z pedałem gazu.

Według jego relacji, żeby auto wpadło w tamtym miejscu do wody, trzeba było wykonać skręt w prawo o 90 stopni. Jak dodał, od krawędzi pasa ruchu (to Nabrzeże Kościuszkowskie - PAP) do krawędzi nabrzeża są dwie długości samochodu.

W sprawie niedzielnego wypadku śledztwo prowadzi prokuratura. Dotyczy ono nieumyślnego spowodowania wypadku, na skutek którego śmierć poniosły wszystkie podróżujące autem osoby. Wyłowiony pojazd został zabezpieczony do dalszych badań technicznych, zabezpieczono również nagranie z monitoringu z firmy, której budynek stoi na nabrzeżu. Przesłuchano także świadków wypadku. Jak przekazała prokurator, "zabezpieczono ciała wszystkich podróżujących pojazdem osób celem przeprowadzenia sekcji sądowo-lekarskiej". 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy