Polskie drogi

Jak doszło do wypadku na A1? Jest pierwsza rekonstrukcja zdarzenia

Nie milkną echa wypadku na autostradzie A1, w którym śmierć poniosła trzyosobowa rodzina. W sprawę zaangażowali się internauci, poruszył ją Donald Tusk wytykając nieudolność policji, aż wreszcie śledztwo objął nadzorem minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że drastyczne zaostrzenie mandatów, jeśli w ogóle zadziało na kierowców, to tylko chwilowo. Owszem, polskie drogi z roku na rok są coraz bardziej bezpieczne, ale ma to związek z rozbudową sieci dróg ekspresowych i autostrad, a nie ciągłym "gmeraniem" przy przepisach. 

O tym, że wciąż są kierowcy, którzy za nic mają wysokie kary, świadczą tragiczne zdarzenia z ostatnich miesięcy: wypadek dwóch sportowych Renault Megane RS, w których zginęło w sumie siedem osób czy niedawny wypadek na A1. 

Kolejny tragiczny wypadek. Tym razem sprawca wyszedł cało

To ostatnie zdarzenie bulwersuje szczególnie. Nie tylko ze względu na prędkość 253 km/h z jaką porusza się sprawca, ale również fakt, że tragiczne konsekwencje tego wydarzenia ponieśli młodzi rodzice i ich 5-letni syn.

Reklama

Oliwy do ognia dolała policja, która początkowo zdawała się ignorować fakt, że Kia wypadła z autostrady, uderzyła w bariery i stanęła w ogniu po tym, gdy na jej tył z olbrzymią prędkością najechało BMW serii 8. 

To zbulwersowało internautów, którzy na podstawie zdjęć i nagrań wykonanych na miejscu zdarzenia szybko wskazali nie tylko potencjalny przebieg zdarzeń, ale nawet domniemane personalia kierowcy BMW i jego potencjalne koneksje rodzinne z łódzkimi policjantami. Nie ma co jednak ferować wyroków, tą sprawą zajmie się sąd.

Kwestią rekonstrukcji głośnego wypadku zajęli się również profesjonaliści. Firma CrashLab zajmuje się analizą i rekonstrukcją wypadków drogowych. Specjaliści firmy przygotowują również wideo przedstawiające, jak doszło do głośnych wypadków. Tak było m.in. w przypadku obu tragedii z udziałem Renault Megane RS.

Jak doszło do zderzenia BMW M8 z Kią na autostradzie A1?

CrashLab zajęło się również tragedią, do której doszło na autostradzie A1. Zwymiarowano miejsce zdarzenia i wszystkie pozostałe ślady. Materiału filmowego jeszcze nie ma, ale już udało się wstępnie ustalić, jak doszło do wypadku.

Całe zdarzenie zostało przez analityków podzielone na kilka faz.

  • Faza 1. Przed wypadkiem BMW jechało lewym pasem ruchu i było hamowane awaryjnie, zjeżdżając na pas środkowy. Długość prawego śladu hamowania to 168 m. Nie do końca ustalony jest tor ruchu Kii. Wstępnie uważa się, że samochód poruszał się jednostajnie, ale nie jest to wersja ostateczna.
  • Faza 2. Zderzenie na pasie środkowym (autostrada ma trzy pasy). BMW uderzyło prawą częścią przodu w lewą część tyłu pojazdu Kia.
  • Faza 3. Pojazd Kia przemieścił się w prawą stronę, uderzając tyłem w barierę energochłonną, wówczas nastąpił zapłon paliwa. Następnie samochód przemieścił się do dalej do pozycji pokolizyjnej.
  • Faza 4. Pojazd BMW przemieszczał się dalej po jezdni ruchem postępowym i obrotowym i około 350 m dalej uderzył w barierę. Po odbiciu od bariery przemieścił się jeszcze na odległość około 50m w stronę Piotrkowa Trybunalskiego.

Jak informuje CrashLab, do ustalenia pozostały prędkości pojazdów w poszczególnych fazach zdarzenia tj. na początku hamowania pojazdu BMW i kolizyjne obu pojazdów. 

Kierowca BMW usłyszał zarzuty

Przypomnijmy, że z czarnej skrzynki odczytano, że BMW M8 przed wypadkiem poruszało się z prędkością 253 km/h. Kierowcy tego samochodu nic się nie stało, dwóch pasażerów odniosło niegroźne obrażenia. W pożarze Kii zginęło 5-letnie dziecko i jego rodzice.

31-letniemu kierowcy BMW prokuratura postawiła zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek na a1
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy