Incydent w Dzianiszu. Czy policjant ma prawo do błędu?

Podobno saper myli się tylko raz. Sędziów piłkarskich od pewnego czasu wspiera system VAR. A policjant? Czy ma prawo do błędu? I czy to dobrze, że po przemyśleniu i dokładniejszym zbadaniu sprawy postanowił przyznać się do pomyłki i ją naprawić, zmieniając wcześniejszą decyzję? No i jakie to może mieć skutki dla dalszego biegu wypadków?

Miejsce kolizji - z racji braku znaków należy uznać je za skrzyżowanie równorzędne. Chyba, że takie nie jest...
Miejsce kolizji - z racji braku znaków należy uznać je za skrzyżowanie równorzędne. Chyba, że takie nie jest...Informacja prasowa (moto)

Pewien użytkownik fejsbukowego profilu "Sfotografuj Policjanta", nazwijmy go kierowcą A.A., przejeżdżając przez miejscowość Dzianisz na Podhalu uczestniczył w kolizji. Na skrzyżowaniu zderzył się z samochodem nadjeżdżającym z lewej strony. Za jego kierownicą siedział pan B.B, mieszkaniec Zakopanego (A.A. mieszka w innym rejonie kraju). Na miejscu pojawił się patrol zakopiańskiej policji i stwierdził, że skoro na krzyżówce nie ma żadnego oznakowania, to jest to skrzyżowanie równorzędne, na którym obowiązuje pierwszeństwo zgodnie z zasadą prawej ręki.

Takie rozstrzygnięcie oznaczało mandat dla B.B., jako winnego kolizji. A.A. mógł więc liczyć na naprawę swojego auta z jego ubezpieczenia OC sprawcy.

Jakież było jego zdziwienie, gdy po czterech dniach otrzymał pismo z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. Aspirant sztabowy Dariusz Tarchała, naczelnik wydziału ruchu drogowego, informuje w nim, że "ocena prawno-karna przeprowadzona przez funkcjonariusza na miejscu zdarzenia [kolizji w Dzianiszu] była przedwczesna. Zdaniem organu, żaden z kierujących nie może ponosić konsekwencji za braki w oznakowaniu dróg, gdyż obowiązek dbania o prawidłowe oznakowanie spoczywa na zarządcy drogi, w tym wypadku Wójcie Gminy Poronin. Choć policjant skrzyżowanie potraktował jako równorzędne w tym stanie rzeczy przypisanie winy któremukolwiek z kierowców jest chybione. Biorąc powyższe pod uwagę Komendant Powiatowy Policji w Zakopanem wystąpi z wnioskiem do Sądu Rejonowego w Zakopanem o uchylenie prawomocnego mandatu karnego".

Informacja prasowa (moto)

Jak widać, powyższe pismo sugeruje, że wspomniane skrzyżowanie w rzeczywistości ma inny status, czego kierowcy, wskutek braków w oznakowaniu, nie byli świadomi.

Nie jest jasne, czy w tej sytuacji kierowca B.B. nadal może być uznawany za sprawcę kolizji. Jeżeli nie, wówczas A.A. będzie musiał naprawić samochód na własny koszt (ewentualnie z polisy AC), a dopiero później starać się o rekompensatę ze strony zarządcy drogi.

Miejsce kolizji w Dzianiszu 

Incydent w Dzianiszu wywołał żywą dyskusję na wspomnianym  profilu "Sfotografuj policjanta". Niektórzy internauci chwalą funkcjonariuszy z Zakopanego za "ludzki gest"; za to, że poszli po rozum do głowy i potrafili przyznać się do błędu. Inni wietrzą w decyzji komendanta przejaw kolesiostwa.

To jednak wątek poboczny. Ważniejsza jest ocena samego zdarzenia. Tu także zdania są podzielone. Według części dyskutantów brak jednoznacznego oznakowania nie pozostawia żadnych wątpliwości: jest to skrzyżowanie równorzędne z zasadą pierwszeństwa z prawej. W tej interpretacji bezsprzecznym sprawcą kolizji jest kierowca B.B.

Odzywają się jednak również sceptycy, którzy wskazują na casus skrzyżowania drogi publicznej z wewnętrzną.

Otóż w świetle prawa takie skrzyżowanie... nie jest wcale skrzyżowaniem i zawsze daje pierwszeństwo przejazdu pojazdom na drodze publicznej. Te na drodze wewnętrznej włączają się do ruchu.

Mało tego - są głosy, powołujące się na orzeczenia biegłych, że zarządcy dróg wewnętrznych nie muszą informować o ich statusie. A zatem ktoś, kto się na takiej nie oznakowanej drodze znajdzie, może nie wiedzieć, że jedzie po drodze wewnętrznej, zawsze podporządkowanej wobec dróg publicznych. To oczywiście wprowadza zamieszanie, a często stwarza poważne zagrożenia.

Spójrzmy na kolizję w Dzianiszu zdroworozsądkowo. Są dwa podstawowe pytania. Czy kierowca A.A., pomimo braku znaku ostrzegawczego A-7 ("ustąp pierwszeństwa"), miał całkowitą pewność, że wjeżdża na skrzyżowanie dróg równorzędnych i ma pierwszeństwo przejazdu? Kierowca B.B. mógł nie dostrzec, że z bocznej drogi zniknął znak A-7, ale czy miał całkowitą pewność, że jedzie drogą główną? Czy widział znaki: A-6B ("skrzyżowanie z drogą podporządkowaną występującą po prawej stronie") oraz D-1 ("droga z pierwszeństwem")? To, że jako miejscowy mógł dobrze znać ten teren, nic nie znaczy, bowiem jazda na pamięć jest, jak wiadomo, bardzo złym nawykiem.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas