Wszystkich Świętych, czyli śmierć czeka na ciebie
To święto jeszcze nie zaczęło się, a już mamy pierwsze zwiastuny tego, co się wydarzy. W minioną sobotę i niedzielę na polskich drogach zginęły 23 osoby, a 338 zostało rannych. Zatrzymano 770 nietrzeźwych kierowców. Ilu ludzi jeszcze zginie?
Okres Wszystkich Świętych od wielu lat cieszy się złą sławą na drogach. Jedziemy czcić pamięć zmarłych, ale w każdej chwili sami możemy dołączyć do ich grona. Dlaczego tak się dzieje ? Może, jak określał to wspaniały pilot kpt. Tadeusz Wrona, właśnie wszyscy święci w tym dniu wzywają nas na briefing? Może chcą sprawdzić, ile jesteśmy warci jako kierowcy i jako ludzie? Może chcą się dowiedzieć, czy potrafimy być odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale także za pasażerów, których wieziemy?
Lato już dawno skończyło się
Właśnie w okolicach 1 listopada zazwyczaj następuje wyraźne pogorszenie warunków atmosferycznych. Pochmurne krótkie dni, wcześnie zapadający zmrok, liczne opady i mgły, bardzo niekorzystny biorytm, wahania ciśnienia atmosferycznego. Niestety większość kierowców nie ma na tyle wyobraźni, by te zmiany uwzględnić. Brakuje im instynktu samozachowawczego, który podpowiadałby, że na mokrej nawierzchni droga hamowania znacznie się wydłuża i nie pomogą tu żadne ABSy lub inne elektroniczne wynalazki.
Nie brakuje więc takich, którzy cisną ile fabryka dała, tak jakby to było lato. W dodatku nasze drogi wyróżniają się siermiężną polską specyfiką: jeżdżą po nich rowerzyści bez żadnego oświetlenia, poboczami wędrują piesi w ciemnych ubraniach bez żadnego odblasku. A żeby było jeszcze ciekawiej, jesteśmy regularnie oślepiani przez nadjeżdżające z naprzeciwka samochody, gdyż sporo z nich ma nieprawidłowo ustawione reflektory.
Pośpiech, brawura i głupota
Wstępna analiza wypadków, które wydarzyły się w minioną sobotę i niedzielę wskazuje, że najczęstszą przyczyną śmierci na drogach było bezczelne, chamskie i ryzykanckie wyprzedzanie, połączone ze spychaniem na pobocze pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka. To także typowo polskie zjawisko. Część kierowców ma mentalność smarkaczy albo też są to osoby niezrównoważone psychicznie. Taki wniosek można wyciągnąć obserwując szaleńczą jazdę, zupełny brak cierpliwości i opanowania. W tych dniach napotykamy mnóstwo durniów, którzy śpieszą się tak bardzo, że nie mogą ani przez chwilę jechać za wolniejszym pojazdem. Wyprzedzają więc na zakrętach, na wzniesieniach, na skrzyżowaniach, na przejściach dla pieszych i po wysepkach. Byle dalej, byle szybciej - tak bardzo im spieszno na cmentarz...
I rzeczywiście, część z nich dotrze tam w ekspresowym tempie, tyle że w trumnie. Niestety ofiarami takich nieodpowiedzialnych osobników padają też niczemu niewinni ludzie i to jest właśnie najgorsze.
Na drogach pojawi się mnóstwo niedouczonych dyletantów
Wszystkich Świętych to czas, kiedy na drogi wyjeżdża bardzo dużo takich zmotoryzowanych, którzy nie mają doświadczenia w jeździe poza miastem. Jak wykazują badania statystyczne 70 % kierujących tylko sporadycznie wyjeżdża w dłuższe trasy. Wiadomo zaś, że jazda poza obszarem zabudowanym ze znaczną większą prędkością, zdecydowanie różni się od codziennych krótkich podróży do pracy czy do sklepu. Kierowca nieprzyzwyczajony do jazd długodystansowych łatwiej się męczy, denerwuje i popełnia błędy. Brakuje mu doświadczenia w zakresie wyprzedzania, a zwłaszcza w ocenie odległości i prędkości pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka. W dodatku często ulega wpływowi swoich pasażerów, np. żony, teściowej itd.
Jak jechałam z Jarkiem, to za dwie godziny byliśmy na miejscu, a z tobą wleczemy się już trzecią godzinę - kto z nas nie słyszał choć raz podobnej wypowiedzi?
Pijany jak polski kierowca
Wciąż potwierdza się smutne patologiczne zjawisko; Polak nie może obejść się bez alkoholu. Jeżeli w ciągu dwóch dni policja zatrzymuje ponad pół tysiąca nietrzeźwych kierowców, mówi to samo za siebie. Oczywiście zaraz zarzucicie, że to są naciągane statystyki, bo policjanci doczepili się do jakiś "biedaków", którzy wypili sobie jedno czy dwa piwka. Na tym jednak polega dorosłość i odpowiedzialność człowieka, by potrafił odmówić sobie jakiegokolwiek alkoholu, jeżeli ma jechać samochodem. Ktoś, kto tego nie potrafi, jest albo alkoholikiem, albo niedojrzałym smarkaczem. Jestem przekonany, że w ciągu najbliższych dni, do 2 listopada, liczba schwytanych drogowych pijaków przekroczy 2000. Może warto więc zaktualizować pejoratywne przysłowie francuskie "pijany jak Polak" na "pijany jak polski kierowca"?
Może lepiej, abyś nie jechał?
Przedstawiłem wam lojalnie, na kogo możecie natrafić podczas podróży w najbliższych dniach: spieszących się za wszelką cenę oszołomów, nieodpowiedzialnych smarkaczy, niedouczonych amatorów, niedzielnych nieudaczników i polskich pijaczków. To bardzo groźne towarzystwo. Czy jesteś pewien, że umiesz wśród nich poruszać się, że nie dasz się zabić? Pamiętaj, że wśród leżących na cmentarzach mnóstwo jest takich, którzy też - podobnie jak ty - byli przekonani, jakimi są świetnymi kierowcami i nic groźnego ich spotkać nie może. Niestety nie mogą opowiedzieć, jak bardzo się pomylili.
Zobacz również:
- Volkswagen pójdzie vabank. Od tego modelu zależy przyszłość elektryków
- Fabryka baterii do aut ma problem. Cztery zgony, śledztwo i wiele pytań
- Mazda świetnie trafiła z tym napędem. Polacy go uwielbiają
- Czeka nas powtórka kryzysu. Znów zacznie brakować samochodów, a ceny wystrzelą
- Kierowcy zapłacą nieswoje mandaty? Powodem nowe tablice rejestracyjne
- BMW Skytop wejdzie do produkcji. Ma V8 i 625 KM, ale nikt go już nie kupi
- 2 mln aut ma silnik z Polski. Zanotowano historyczny wynik
Zastanów się, czy naprawdę musisz w tę podróż wybierać się samochodem? Czy jesteś w stanie zagwarantować bezpieczeństwo także swoim najbliższym: matkom, żonom, dzieciom? Są przecież pociągi, autobusy, a w miastach taksówki, które dowiozą cię pod samą bramę cmentarza. Może więc warto tym razem sobie odpuścić? Nie jestem oczywiście jasnowidzem ani prorokiem, ale zobaczycie ile jeszcze osób zginie na drogach w ciągu najbliższych dni, a ile zostanie rannych...
A tak w ogóle to mam wrażenie, że Wszystkich Świętych dla części żyjących w hipokryzji ludzi to kolejna pokazówka. Kto kupi większy wieniec, kto przyjdzie na cmentarz w droższym futrze. Nawet w swojej rodzinie mam takie obłudne kuzynki, a ponieważ jestem bezwzględny i obiektywny, nie oszczędzam nikogo. Przez cały rok brudne, zaniedbane groby, których nikt nie odwiedza, a potem nagle 1 listopada szał miłosierdzia i dobroci... Ktoś, kto naprawdę szanuje i czci pamięć zmarłych, czyni to nie tylko raz na rok, lecz ma ich w sercu i pamięci na co dzień. A o groby dba nie tylko od święta.
Czy pojedziecie samochodem, czy nie, zależy tylko od was, od waszego rozsądku, samokrytycyzmu i wyobraźni. Ja mimo wszystko życzę wam szerokiej i bezpiecznej drogi. Może uda się wam uniknąć spotkania z durniem albo pijakiem. Mam zatem nadzieję, że jeszcze się spotkamy...
Polski kierowca