Trzeba wreszcie zrobić porządek z tymi rowerzystami
O rowerzystach, a w szczególności o ich niebezpiecznych wyczynach na drodze, głupocie, bezmyślności, arogancji i ostentacyjnym lekceważeniu wszelkich przepisów i zasad pisałem już wielokrotnie. Niestety, sytuacja nie poprawia się, ale pogarsza. Rowerzyści mają stosunkowo niewielki udział w ruchu drogowym, lecz stanowią najbardziej wypadkogenną grupę wśród kierujących. Ten problem pozostaje jednak wciąż zupełnie lekceważony.
W pełnej zakłamania i hipokryzji atmosferze tzw. poprawności politycznej czy też unijno-zachodniej mentalności, rowerzystów kreuje się jako biednych, niechronionych, a zarazem uprzywilejowanych uczestników ruchu. Taki obraz tworzą z jednej strony populistyczne media, a z drugiej różni politycy i działacze. Obie grupy oczywiście mają na celu podlizanie się gawiedzi i pozyskanie czytelników albo elektoratu.
W ten sposób z rowerzystów uczyniono święte krowy, wpajając do głów wielu durniom, że wszystko im wolno i zawsze mają pierwszeństwo. Państwo wydaje setki milionów złotych (w tym także z funduszy unijnych) na budowę dróg dla rowerów (w Warszawie jest ich 457 km!), śluz, kontrapasów itd. Rowerzyści jeżdżą jednak gdzie i jak się im podoba: po chodnikach, po jezdniach, a nawet po autostradach. Wszelkie przepisy mają głęboko w... poważaniu. Czują się przy tym zupełnie bezkarni, albowiem policja bardzo rzadko karze ich za popełniane wykroczenia. W dodatku jak coś zmalują na drodze, z łatwością uciekają, gdyż rower nie ma żadnych znaków identyfikacyjnych.
Jest ich najmniej, a powodują najwięcej wypadków
Według danych CEPiK najliczniejszą grupę pojazdów stanowią samochody osobowe (82% wśród pojazdów silnikowych), na drugim miejscu znajdują się samochody ciężarowe (12,5%), na trzecim motocykle (5,3%). Udział rowerów w ruchu drogowym szacowany jest na 1-2%. Obrazuje to poniższy wykres:
Zupełnie odmiennie przedstawia się natomiast proporcjonalny wskaźnik wypadków w korelacji z liczebnością danej grupy pojazdów. Popatrzcie na drugi wykres:
Wynika z niego jasno, że rowerzyści są najbardziej wypadkogenną grupą wśród kierujących - wskaźnik wynosi dla nich 3,03 podczas gdy dla kierowców samochodów osobowych 0,95, dla motocyklistów 0,58, a dla kierowców samochodów ciężarowych tylko 0,47.
Wyjaśniam, że chodzi tu o porównanie liczby wypadków spowodowanych przez kierujących z danej grupy pojazdów z procentowym udziałem tejże grupy w ogólnej liczbie pojazdów. Mówiąc prościej, rowerzysta powoduje wypadki 3 razy częściej niż kierowca samochodu osobowego, 5 razy częściej niż motocyklista i 6 razy częściej niż kierowca samochodu ciężarowego. Te statystyki powinny dawać do myślenia i skłaniać do przeciwdziałania. Niestety są one lekceważone. Na przykład Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego chwali się na swojej stronie internetowej siedmioma zrealizowanymi kampaniami społecznymi typu: zwolnij, zapnij pasy, nie pij, tratata.... Żadna z tych kampania nie dotyczyła jednak rowerzystów...
Niekompetentne media robią wam wodę z mózgów
Odnoszę wrażenie, że różni redaktorzy i publicyści nie mają zielonego pojęcia o przepisach ruchu drogowego. Na domiar złego popularyzują chore teorie w pogoni za tanim newsem. Popatrzcie i posłuchajcie tej relacji:
Tak zwany prezenter pełnym dramatyzmu głosem relacjonuje i komentuje wypadek. Zwróćcie uwagę na intonację: 22-letni rowerzysta przejeżdżał przez WYZNACZONE przejście na czerwonym świetle...
Redaktorek akcentuje i eksponuje ‘’wyznaczone przejście", natomiast marginalizuje kwestię czerwonego światła, wspominając o niej niejako mimochodem. Tak jakby to było zupełnie normalne, że rowerzysta całkowicie zignorował sygnalizację. Z reportażu wynika, że wyłącznie winien jest kierowca samochodu, który w dodatku jechał podobno z nadmierną prędkością. Jak szanowny komentator to stwierdził? Ma radar w oczach?
Tak właśnie media robią wam wodę z mózgu. Godna napiętnowania jest oczywiście ucieczka kierowcy samochodu z miejsca wypadku, ale nie zmienia to faktu, iż sprawcą potrącenia jest przede wszystkim sam rowerzysta, który beztrosko wjechał na przejście. Nawet gdyby wyświetlany był sygnał zielony, rowerzysta nie miał prawa przejeżdżać po tym przejściu, lecz powinien był przeprowadzić rower. To oczywiście redaktorek pomija zupełnym milczeniem. A zatem biedny rozjechany rowerzysta i kierowca bandyta. Typowa żenująca manipulacja mediów. Dlaczego nikt nie powiedział o winie samego rowerzysty?
No jeszcze ta żenująca, bełkotliwa telewizyjna nowomowa: "fizycznie to go jeszcze nie mają"...
"Pedalarze" sami pchają się pod maskę
Pooglądajmy teraz kilka nowych wyczynów rowerzystów, które potwierdzają wyjątkową bezmyślność i głupotę tych uczestników ruchu. Nagminne jest chociażby całkowite olewanie sygnalizacji świetlnej, tak jakby ona nie dotyczyła rowerów:
Samochód zatrzymuje się przed przejściem, a pan rowerzysta nawet nie zmniejsza prędkości. A gdyby przez przejście przechodziło małe dziecko, zasłonięte samochodem i niewidoczne dla tego durnia?
Może któryś z cyklistów raczy mi wyjaśnić, co lub kto upoważnia was do ignorowania sygnalizacji świetlnej? Jest taki przepis czy może stoicie ponad prawem? Dlaczego Masa Krytyczna albo inne tego typu stowarzyszenia organizują przejazdy korkujące miasta, ale nie walczą z kompletnym brakiem dyscypliny i poszanowania prawa wśród swoich członków?
Poszkodowanymi w wypadkach są najczęściej sami rowerzyści, którzy w kolizji z samochodem maja niewielkie szanse. Mimo to zupełnie lekceważą swoje bezpieczeństwo. Trzeba być wszak wyjątkowym durniem, by wjeżdżać wprost pod samochód o masie 1 tony lub więcej i narażać się na uderzenie. Popatrzcie na to zdarzenie:
Może ten rowerzysta był daltonistą? Wmawia bowiem kierowcy, że miał sygnał zielony. Przy okazji "zapomina", że przejeżdżał na rowerze przez przejście dla pieszych Nie zawsze jednak kończy się tylko na strachu:
Ten rowerzysta nie miał już tyle szczęścia. Gdyby stosować jakże słuszną zasadę selekcji naturalnej, można by przyjąć, że to normalne - ograniczeni intelektualnie rowerzyści na skutek wypadków są eliminowani z ruchu. Niestety chore prawo obowiązujące w tym kraju powoduję, że to kierowca samochodu ciągany jest po sądach i musi tłumaczyć się, dlaczego potrącił durnia na dwóch pedałach, który wjechał mu tuż przed maskę.
Narażają na niebezpieczeństwo także innych
Na ulicy Lotniczej we Wrocławiu jakiś pozbawiony mózgu mutant jechał rowerem pod prąd, środkiem pomiędzy dwoma pasami ruchu dla przeciwnego kierunku. Zmusił do awaryjnego hamowania autobus miejski, w wyniku czego jeden z pasażerów autobusu przewrócił się i doznał ciężkich obrażeń. Jadący za autobusem samochód osobowy najechał na jego tył, chcąc uniknąć potrącenia rowerzysty. Popatrzcie na postępowanie tego durnia:
W dodatku lokalne media opatrzyły relację z tego zdarzenia tytułem: "Rowerzysta kaskader", co raczej nie brzmi pejoratywnie. Powinno być raczej: "Rowerzysta terrorysta". Szkoda, że któryś z kierowców nie trafił tego mutanta czołowo - byłoby jednego rowerowego pirata mniej. Ale karma podobno wraca...
Sądy naginają prawo i bronią rowerzystów
Polskie sądy, które powinny być nie tylko ostoją sprawiedliwości, ale także zdrowego rozsądku, traktują rowerzystów wyjątkowo łagodnie. Oto przykład: w Białymstoku 40-letni rowerzysta pędził chodnikiem i potrącił w obrębie przystanku wysiadającą z autobusu 72-letnią kobietę. Piesza doznała złamania żebra, stłuczenia kolana oraz skręcenia ze stłuczeniem nadgarstka. Do dziś uskarża się na bóle. Chodzi w gorsecie ortopedycznym. Lekarz orzecznik stwierdził u niej trwały uszczerbek na zdrowiu.
Sąd stwierdził: "Rzeczywiście rowerzysta naruszył zasady ruchu drogowego, ale zrobił to nieumyślnie i ze względu na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu" (niby czyje?!). Skład orzekający uwierzył wyjaśnieniom rowerzysty, który mówił, że wjechał na chodnik w trosce o swoje bezpieczeństwo, bo na ulicy był duży ruch. A w chwili wypadku oślepiło go słońce. No proszę, jaki biedaczek... Szkoda zatem, że nie walnął swoją pustą głową w betonowy słup.
Sąd nakazał jedynie rowerowemu piratowi zapłacenie poszkodowanej symbolicznego odszkodowania w kwocie 1500 zł., mimo że starsza pani domagała się kwoty dziesięciokrotnie wyższej. Warto zatem przypomnieć wysokiemu sądowi art. 177 § 1 kodeksu karnego:
Art. 177. § 1. Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
A zatem nie ma nic do rzeczy okoliczność, że rowerzysta spowodował wypadek nieumyślnie. Gdyby spowodował go umyślnie, byłoby to usiłowanie uszkodzenia ciała lub nawet zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Przecież każdy sprawca wypadku, kierowca, pieszy, motocyklista czy rowerzysta powoduje go nieumyślnie. Widocznie dla sądu potrącenie rowerem pieszej i spowodowanie trwałego uszczerbku na zdrowiu, to nic takiego. Tego typu wyroki sądów są szkodliwe społecznie i jeszcze bardziej rozzuchwalają rowerowych durniów.
Rowerzyści potrącą pieszego i uciekają
Mimo, że dróg dla rowerów wciąż przybywa, lekkomyślni cykliści poruszają się nie tylko po jezdniach (chociaż tuż obok maja ścieżki rowerowe), ale także po chodnikach. Wprawdzie przepisy jasno określają, kiedy rower może poruszać się po chodniku, ale oczywiście miłośnicy dwóch pedałów mają to głęboko gdzieś. Lawirują pomiędzy pieszymi potrącając ich niekiedy albo zmuszając do uskakiwania na boki. Niektórzy w dodatku chwalą się swoimi wyczynami w internecie:
Istotnie, świetna zabawa i wspaniały lansik. Dwóch kolejnych mutantów mknie ze znaczną prędkością pomiędzy ludźmi idącymi spokojnie chodnikiem, stwarzając ewidentne zagrożenie, zwłaszcza dla ludzi starszych i dzieci. Jeden z nich przejeżdża nawet przez uliczną kawiarenkę. Oni też czują się zupełnie bezkarni, a co więcej, propagują takie durne wyczyny wśród odmóżdżonej gawiedzi. Policja dbająca o bezpieczeństwo obywateli już dawno powinna namierzyć tych kolesi przez internet (jest to bardzo proste) i zapukać nad ranem do ich drzwi. Dlaczego tego nie czyni? Mam więc nadzieję, że ci osobnicy ulegną wkrótce jakiemuś wypadkowi i dzięki temu nie będą już stwarzać zagrożenia dla innych. Ja nie jestem zakłamany, więc serdecznie im tego życzę pro publico bono.
Uderzył rowerem dziecko i uciekł
Ten przerażający wypadek wydarzył się wprawdzie w Wielkiej Brytanii, ale i w Polsce nie brakuje podobnych:
4-letnia Lucie Wilding została potrącona w chwili, gdy wybiegła z domu do stojącej na chodniku mamy. W tym momencie nadjechał rozpędzony rowerzysta i w nią uderzył. Lucie została przeciągnięta twarzą po chodniku, uderzona kołem łańcuchowym roweru, a sprawca wypadku uciekł. 4-latka latka doznała urazu głowy i licznych zadrapań. Ma również trwałą traumę. Boi się wychodzić na chodnik, a na widok roweru wpada w panikę. 24-letni rowerzysta Andrew Holland został schwytany i aresztowany.
Zobacz również:
- Sprzedaż elektryków w Polsce szura po dnie. Ale co piąty emeryt marzy o Tesli
- Gdzie są nowe fotoradary we Wrocławiu? Lista lokalizacji
- Antoni Macierewicz za kierownicą, choć ma 31 punktów karnych. Jak to możliwe?
- Posłuchaj tych rad, a nie dasz zarobić mechanikom
- Objawy zepsutej pompy wody w samochodzie
- Jaki jest najszybszy samochód świata?
- Zmiany na autostradzie A2 pod Poznaniem
Ciekawe, czy polska policja też tak szybko ujęłaby podobnego bandytę? Zwróćcie uwagę, że brytyjskie sądy nie patyczkują się, nie chronią drogowych bandziorów, lecz nawet publikują ich nazwiska. W Polsce zapewne uznano by, że rowerzystę akurat oślepiło słońce albo ma deficyt intelektualny, a zatem jest niewinny, a w ogóle to wypadek spowodowała ta dziewczynka, bo gdyby wybiegła 0,3 sekundy później to do potrącenia by nie doszło (tak jak w przypadku nieletnich zbrodniarzy, którzy zrzucili z wiaduktu bryłę lodu na TIR-a zabijając jego kierowcę).
W Polsce potrącenia pieszych przez rowerzystów pędzących chodnikami też nie są wcale rzadkie. Oto dowody - komunikaty z prasy:
- Oleska policja szuka świadków wypadku, do którego doszło 10 kwietnia. 68-letni mężczyzna został potrącony na chodniku przez rowerzystę, który odjechał z miejsca zdarzenia. Pieszy doznał poważnych obrażeń ciała.
- 40-letni nietrzeźwy mężczyzna jadący rowerem potrącił 4-letnią dziewczynkę i uciekł z miejsca zdarzenia - informuje mł. asp. Ilona Sidorko z KMP w Piotrkowie.
- 11 czerwca w rejonie skrzyżowania ulic Wojska Polskiego i Grunwaldzkiej w Tczewie 85-letni mężczyzna został potrącony przez rowerzystę, Sprawca oddalił się, Potrącony mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala. Policja prosi o pomoc i poszukuję świadków zdarzenia.
Rowerzyści są bezczelni, agresywni i chamscy
Pobłażliwość wymiaru sprawiedliwości i sporadyczne, okazjonalne działania policji zmierzające do karania sprawców rowerowych wykroczeń nie tylko rozzuchwalają cyklistów, którzy czują się całkowicie bezkarni. Utrwalają w nich także roszczeniowe postawy i utwierdzają w przekonaniu, że jadąc rowerem można robić wszystko i lekceważyć innych.
W Gdyni młody rowerzysta przejechał na skrzyżowaniu na czerwonym świetle. Zdarzenie to zauważył strażnik miejski, który próbował go zatrzymać. Rowerowy pirat rozpoczął szaleńczą ucieczkę po chodniku i o mało nie potrącił idącej nim kobiety. Na szczęście w schwytaniu durnia pomógł policjant. Mężczyzna został ukarany dwoma mandatami w łącznej wysokości 800 zł. Czy to odstraszy innych? Gdyby skazano go na konfiskatę roweru i dwa miesiące darmowego sprzątania ulic w godz. 7:00 - 19:00, to jemu podobnym rowerowym wariatom odechciałoby się uciekać.
A teraz popatrzcie na wyczyn kolejnego rowerzysty, który wręcz szuka zaczepki, wywołuje konfliktową sytuację i straszy kierowcę samochodu gazem łzawiącym:
Nawiedzony młody rowerzysta pseudo-wychowawca napotyka na wąskiej jezdni zbliżający się z przeciwka samochód. Mógłby się z nim wyminąć, pozwala na to szerokość jezdni, ale jaśnie pan cyklista oczekuje, że to kierowca auta wycofa się. Zupełnie bezpodstawnie. Swoim zachowaniem to "cudowne dziecko dwóch pedałów" wręcz prowokuje konflikt, a kiedy przejeżdża obok samochodu, w chuligański sposób uderza dłonią w pojazd. Następnie oddala się na bezpieczną odległość, a kiedy zdenerwowany kierowca zbliża się do niego, straszy go użyciem gazu łzawiącego. Typowy tchórz, który nie ma odwagi, by stanąć twarzą w twarz z kierowcą, do którego postępowania ma jakieś zastrzeżenia. W dodatku zmienia jeszcze komputerowo swój cienki zniewieściały głosik. Myślę, że chyba był bity w szkole przez kolegów i teraz to odreagowuje. Na jego filmowym kanale można znaleźć więcej takich filmików, na których widać wyraźnie, że ten osobnik sam popełnia mnóstwo wykroczeń, a więc nie jest wcale taki praworządny. Należy przypuszczać, że mimo gazu w jego dłoni znajdzie się kiedyś ktoś taki, kto w końcu wybije mu zęby i zmasakruje facjatę.
Taka jest prawda, tacy są rowerzyści
Już widzę te pełne szlachetnego oburzenia komentarze i wyrazy potępienia dla mnie. Jakiż to jestem niesprawiedliwy, jak tendencyjnie i złośliwie oceniam rowerzystów. Tak, jestem złośliwy wobec durniów i uważam, że głupców należy tępić. Nie twierdzę, rzecz jasna, że wszyscy rowerzyści są pozbawieni rozumu i jeżdżą w taki sposób. Popatrzcie jednak sami, co dzieje się na naszych drogach. Przecież idiotyzmy rowerzystów widać co chwilę na każdym kroku.
Najwyższy czas, by decydenci zaostrzyli prawo wobec wszystkich jeżdżących niebezpiecznie, w tym szczególnie wobec cyklistów. Głupia, fałszywa troska o niechronionych rzekomo rowerzystów powoduję, że mamy chronionych agresywnych pedalarzy, stwarzających zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Jeśli jednak współczesna zakłamana moralność nie pozwala na bycie konsekwentnym i wymaganie respektowania prawa, a media i decydenci tak bardzo pragną nadal lizać cyklistom cztery litery, to wprowadźmy jeszcze jeden przepis stanowiący, iż rowerzystów nie obowiązuje kodeks drogowy. Wtedy przynajmniej sytuacja będzie jasna i potwierdzony zostanie stan faktyczny.
Polski kierowca