Dzieci za kierownicami sportowych samochodów

Na piórniku leżącym na ławce szkolnej dynamiczny obrazek Formuły 1. W środku piórnika kolorowe kredki, a w głowie marzenia. Aby kiedyś pędzić wyczynowymi samochodami, ścigać się, być sławnym. Dziecięce fantazje czy realny plan? Niestety, dla wielu kończy się na fantazjach, ale warto mieć marzenia i nie bać się po nie sięgać. Gdy pojawiają się idole, zawsze podąża za nimi grupa młodych. Jak za sukcesami Adama Małysza poszedł wiele lat temu Kamil Stoch i inni aktualni mistrzowie skoków. Dokonuje się zmiana pokoleniowa. Tak samo dzieje się w motorsporcie. Wszyscy jesteśmy dumni z tego, do czego doszedł Robert Kubica w wyścigach czy popularny Kajto w rajdach samochodowych. W ich ślady próbuje iść też wielu młodych, wspieranych przez rodziców.

Jak zacząć?

Na pewno nie na siłę. Należy znaleźć odpowiedni moment, gdy dziecko zaczyna przejawiać pierwsze oznaki zainteresowania motoryzacją, samochodami, sportem. Ambicje rodziców zdecydowanie powinny pójść na bok! Pchanie dzieciaków na siłę nie jest najlepszym pomysłem, a może wywołać więcej szkód niż pożytku. Często to właśnie rodzice - głównie tata - bardziej żyją tymi jazdami niż dzieciaczki (podobnie jest z mamami i baletem córek). Nie tak to powinno wyglądać. Najpierw trzeba zaszczepić pasję w młodym adepcie motorsportu. Wspólne spędzanie czasu, poznawanie motoryzacji, może wyjazdy na rajdy. Tak właśnie zaczynał Kajetan Kajetanowicz.

Reklama

Tak też było z Michałem Kościuszką, który obserwował swojego ojca Jana, startującego w rajdach oraz wyścigach samochodowych. Tak jest teraz w przypadku Maksymiliana Dudka, syna jednego z najlepszych w Polsce trenerów sportowej jazdy. Tym przełomowym momentem była wizyta na torze podczas wydarzeń realizowanych przez Porsche. Podobnie swoje pierwsze szlify zdobywa Bruno Gryc, syn znanego kierowcy rajdowego. 

Pierwsze jazdy

Klasycznym przedszkolem motoryzacji jest oczywiście karting. Aktualnie w Polsce znajdziemy wiele obiektów krytych, przy których działają szkółki. Niejednokrotnie prowadzą je byli mistrzowie Polski czy świata, jak Karol Basz w krakowskim MotoParku. W zależności od klasy i rozmiaru wózków (właściwa nazwa kartów) możliwe są treningi dzieci w wieku nawet od 5 lat. Nie musimy od razu zapisywać się na cały cykl takich treningów. Warto raz czy dwa razy wybrać się na tor z dzieckiem. Co ważne - nie za często! Pasja musi dojrzewać, a nie stać się nagle centralnym punktem życia. Dzieci szybko się nudzą, nie mają jeszcze takich umiejętności koncentracji jak dorośli. Długie czy częste treningi na początku nie mają zwyczajnie sensu. Wszystko zależy od wieku. Liczy się także wzrost.

Czy to bezpieczne i gdzie trenować?

Jeśli robi się to z głową, w odpowiednim miejscu, pod właściwym nadzorem, to ryzyko jest minimalne. Gdzie zatem trenować?

Odpowiedź jest prosta. Zawsze w bezpiecznym miejscu. Chodzi w końcu o nasze dzieci. Sprawdźmy szkołę i jej renomę. Na pewno firmujące obiekt znane w branży nazwiska podnosi autorytet, ale i bezpieczeństwo. Jeśli nasza pociecha jest starsza i myślimy o samochodach, to sprawa jest już nieco bardziej skomplikowana. Na razie niewiele jest miejsc tego typu w Polsce.

Na przykład Porsche podczas swojego cyklu eventów na torze SilesiaRing planuje rozpoczęcie w tym sezonie akademii Porsche Young Driver dla dzieci w wieku powyżej 14 lat. Przygotowanej w profesjonalny sposób, pod fachowym nadzorem, na modelach 911 i 718!

Są także w Polsce trenerzy, prowadzący zajęcia z dziećmi i młodzieżą. Część ośrodków techniki jazdy i torów wyścigowych dopuszcza młodych ludzi bez prawa jazdy. Trzeba wówczas podpisać odpowiednie oświadczenia, biorąc odpowiedzialność całkowicie na siebie. Tak wygląda to na przykład na torze SilesiaRing, gdzie trenuje kilku młodych, obiecujących chłopaków, niejednokrotnie osiągających czasy lepsze lub zbliżone do czasów dorosłych.

No cóż, tanio nie będzie

Motorsport zawsze był jednym z najdroższych sportów. Koszty sprzętu, jego eksploatacja, wynajem toru, zabezpieczenia, trener. Oczywiście karting zawsze będzie tańszy od "dorosłych" samochodów. Jest on także wspaniałym przedszkolem. Uczy młodych adeptów właściwej obserwacji, toru jazdy, zrozumienia praw fizyki, koncentracji, zachowania się w stawce. Koszty jednego treningu (1 h) w zależności od lokalizacji i pakietu to około 300 zł. W cenie znajdziemy wszystko. To gotowy produkt. Niektórzy oferują specjalne obozy, serie treningowe. Przy samochodach kwoty są już zupełnie inne i zależą od sprzętu, z jakiego korzystamy.

Dla przykładu, na SilesiaRing - aktualnie najnowocześniejszym torze wyścigowym w Polsce - koszt jednej sesji z instruktorem podczas track day wynosi ok. 400 zł. Trening we własnym samochodzie. Jeśli chcielibyśmy wynająć auto, to dodatkowo musimy doliczyć między 500 zł (Lotus Elise), a 1000 zł (Porsche 911 GT3).

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama