13-latek za kierownicą Porsche 911 GT3. Pozwolił ojciec
Ten tekst można byłoby zacząć od przysłów. Niedaleko pada jabłko od jabłoni... Czym skorupka za młodu nasiąknie... Czego Jaś się nauczy, tego Jan nie będzie umiał... Albo od refleksji historycznej: mistrz i uczeń, na takich relacjach przez całe wieki opierało się przygotowywanie młodych kadr w wielu dziedzinach życia. Niestety, to już przeszłość.
Dziś obowiązuje zupełnie inny system kształcenia. Masowy, co oznacza, że jego sito gubi mnóstwo nieoszlifowanych, aczkolwiek cennych diamentów. Albo od stereotypu, który mówi, że rodzice nigdy nie są dobrymi nauczycielami swoich dzieci, choć rzecz jasna zdarzają się wyjątki.
W świecie sportów motorowych do takich wyjątków należą Bruno Gryc i Maksymilian Dudek oraz ich ojcowie.
Bruno dopiero co jako pierwszoklasista przestąpił po raz pierwszy progi szkoły podstawowej, a już został obwołany cudownym dzieckiem i zdążył stać się bohaterem kilku publikacji w mediach. "Ma siedem lat i od dawna jeździ autem lepiej niż ty!" - woła tytuł jednej z nich. Od dawna? Jak to?! Nie ma tu żadnej pomyłki.
Jesienią 2016 r. w Internecie furorę robił film (szybko podchwycony przez stacje telewizyjne), pokazujący małego chłopczyka, który mówi do kamery: "Cześć! Nazywam się Bruno. Mam 4,5 roku. Pokażę wam, jak jeżdżę maluchem na torze". Przedstawia się grzecznie, a następnie wsiada do wyposażonego w klatkę bezpieczeństwa i specjalne fotele fiata 126p, z kierownicą i pedałami przystosowanymi do wzrostu małego kierowcy. Wsiada i sprawnie zmieniając biegi pokonuje kolejne okrążenia - pod czujnym okiem swojego taty, znanego rajdowca. Jakie rozwijał prędkości? "Top speed 60 km/h, ale raczej koło 30-40 km/h. Na tyle pozwala jego siła i motoryka" - wyjaśniał cytowany przez dziennikarza Tomasz Gryc.
W wieku 7 lat Bruno ma już za sobą pierwszy start w wyścigu. I to nie w jakimś tam nędznym wozidełku, lecz w prawdziwym bmw. Spójrzcie, jak wzruszająco zabawnie wygląda w gronie dorosłych rywali podczas odprawy przed zawodami. Jak fachowo zakłada kask. Jak świetnie radzi sobie na torze...
W porównaniu z Brunem niespełna trzynastoletni Maksymilian Dudek jawi się niczym senior. On też rozwija swoje umiejętności pod okiem ojca, jednego z najlepszych w Polsce trenerów sportowej jazdy samochodem. Nie można jednak powiedzieć, by stanowiło to jego pasję od kołyski. Wcześniej bardziej interesował się piłką nożną i karate. Wszystko zmieniło się podczas imprezy Porsche Experience na torze Silesiaring, gdy przez cały dzień miał okazję przyglądać się pracy swego taty.
"Wracając stwierdził znienacka: "Wiem kim zostanę! Będę trenerem, tak jak ty!" Ugięły mi się wtedy nogi. Nie zapomnę tego, bo nigdy nie pchałem go w stronę samochodów, sportu, jazdy.
Dziś nabija liczniki stron www wszystkich producentów samochodów, konfigurując auta, aby je poznawać. Subskrybuje i ogląda wszelkiej maści blogerów i youtuberów motoryzacyjnych. Uczy się języka, aby mieć więcej informacji ze źródła - opowiada Janusz Dudek. - Swoje pierwsze kroki za kierownicą stawiał w MotoParku w Krakowie pod moim okiem, jeździliśmy wtedy rodzinnym Renault z manualną skrzynią biegów. Slalomy, hamowania, praca rąk na kierownicy, technika obserwacji i ogólne opanowanie koordynacji ruchowej. To była podstawa. Potem przyszła kolej na poważniejsze elementy i samochody z manualną oraz automatyczną skrzynią biegów. Dzisiaj trenujemy podstawowe rzeczy na przednionapędowym Mini Cooper S, a te bardziej zaawansowane na tylnonapędowym Porsche 911 GT3. Sam ciągnie mnie na Silesiaring. Sam szuka sposobu, aby poprawić czas. Ale jak powiedział wczoraj: "Dedi, chyba czas przyszedł na car control. Chcę się czuć pewniej w tylnym napędzie, jak coś pójdzie nie tak". Już teraz na kręgu poślizgowym wstępnie panuje nad pod- i nadsterownością. Jaki będzie następny krok? Tego nie wiemy... Cieszymy się czasem spędzanym razem, robiąc to, co najwyraźniej obydwaj kochamy!"
"Chcę się czuć pewniej w tylnym napędzie"... Zawodowstwo. A kto z miłośników szybkich samochodów nie chciałby spróbować swoich sił na torze za kierownicą Porsche 911 GT3. Tymczasem dla Maksa to bułka z masłem. Zobaczcie, jak sobie radzi. I koniecznie zwróćcie uwagę na prędkościomierz!