Zmiany pod Lidlem i Biedronką. Mandat do 3 tys. zł lub grzywna

Elektromobilność wdziera się w nowe dziedziny życia. Przykładowo - na parkingach przed marketami pojawia się właśnie coraz więcej ładowarek do samochodów elektrycznych. Dotyczy to również popularnych dyskontów sieci Lidl i Biedronka. Parkowanie w tych miejscach samochodu spalinowego to bardzo zły i kosztowny pomysł.

Na parkingach Lidla i Biedronki przybywa ładowarek do aut elektrycznych. Mandat za ich blokowanie wynosić może nawet 3 tys. zł
Na parkingach Lidla i Biedronki przybywa ładowarek do aut elektrycznych. Mandat za ich blokowanie wynosić może nawet 3 tys. złAdam MajcherekINTERIA.PL

Kilka dni temu sieć sklepów Lidl poinformowała, że do 2025 roku pod każdym marketem firmy pojawi się przynajmniej jedna ładowarka do samochodów elektrycznych. Już dziś obiekty takie działają przy 60 Lidlach w całej Polsce. O nowych inwestycjach poinformowała też firma Powerdot obsługująca m.in duże centra handlowe. Operator sieci ładowarek chwali się, że uruchomił już 50 punktów ładowania aut elektrycznych znajdujących się w kilkunastu parkach handlowych i centrach convenience zlokalizowanych w całej Polsce, a do końca przyszłego roku firmach chce mieć w Polsce już ponad 100 tego rodzaju punktów.

Nowe ładowarki nie tylko w Lidlu. Potentatem będzie Biedronka?

W tymi miejscu warto przypomnieć, że już w lipcu Powerdot zawarł umowę o współpracy w zakresie stworzenia infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych z siecią dyskontów spożywczych Biedronka. Obie firmy deklarują, że do końca przyszłego roku punkty ładowania pojawią się w 600 lokalizacjach przy sklepach sieci Biedronka zarówno w wielkich aglomeracjach, jak i mniejszych miastach. Każde urządzenie jednocześnie będzie mogło ładować do trzech aut i dysponować ma mocą 120 kW. Do dyspozycji kierowców mają być złącza typu:

  • CCS,
  • CHAdeMO,
  • Type 2.

Czy można parkować autem spalinowym pod ładowarką?

Wraz z pojawianiem się pod marketami ładowarek, pojawiają się jednak nowe problemy. Jednym z nich jest zajmowanie miejsc pod ładowarkami przez kierowców samochodów spalinowych, co zaobserwować można zwłaszcza w okresach przedświątecznego "szału zakupów", ale i na co dzień w godzinach, kiedy markety są najbardziej oblegane. Warto zdawać sobie sprawę, że konsekwencje takiego działania mogą być opłakane. W skrajnych przypadkach zapłacimy nawet 3 tys. zł i - dodatkowo - będziemy musieli pokryć koszty związane z usunięciem naszego pojazdu.

Nie zajmuj ładowarki autem spalinowym. Mandat lub grzywna

Wielu kierowców zakłada, że skoro parking przed supermarketem czy centrum handlowym jest terenem prywatnym, za parkowanie poza wyznaczonymi do tego miejscami nie grożą im żadne konsekwencje.

Rzeczywiście - jeśli droga nie ma statusu "publicznej", służby porządkowe - w tym straż miejska i policja - nie mogą karać kierowców za zachowania sprzeczne z Prawem o ruchu drogowym. Takie zasady obowiązują np. na wszelkiej maści "drogach wewnętrznych". Trzeba jednak pamiętać, że właśnie z tego względu, przy wjeździe na takie parkingi często ustawiany jest znak D-52 - "strefa ruchu". Jego obecność oznacza, że - chociaż mamy do czynienia z terenem prywatnym - jego zarządca akceptuje wszelkie zapisy wynikające z "kodeksu drogowego" i upoważnia stosowne służby do ich egzekwowania.

Mówiąc prościej - to co na drodze wewnętrznej uchodzić będzie za złamanie regulaminu (np. parkowania na miejscu dla osób niepełnosprawnych czy pod ładowarką dla aut elektrycznych), w strefie ruchu jest już "pełnoprawnym" wykroczeniem, za które możemy zostać ukarani przez policję czy straż miejską. Mówiąc wprost - obowiązują tu wszelkie zapisy Prawa o ruchu drogowym, w tym taryfikator mandatów dotyczący chociażby spowodowania kolizji (od 1000 zł) czy rozmowy przez telefon komórkowy (500 zł).

Mandat za blokowanie ładowarki pod marketem to nawet 3 tys. zł. Kierowca otrzyma też 1 punkt karnyAdam MajcherekINTERIA.PL

Jakie kary za zajmowanie ładowarek na parkingu przed sklepem?

Już w grudniu 2021 roku w Prawie o ruchu drogowym pojawiły się stosowne zapisy pozwalające karać kierowców traktujących ładowarki jako miejsca parkingowe. Ustawodawca wprowadził wówczas nowe znaki, którymi oznaczane są punkty ładowania pojazdów elektrycznych:

  • znaki pionowe D-18, D-18a, D-18b z tabliczkami "EV" lub "Miejsce przeznaczone wyłącznie dla pojazdów elektrycznych",
  • znaki poziome P-18 i P-20 (popularne "koperty") z umieszczonymi na nich napisami "EV" lub "EE".

Wprawdzie wykroczenia dotyczące parkowania na takim miejscu nie zostały ujęte w taryfikatorze mandatów, ale w takich przypadkach policjanci posługują się art. 92 par. 1 Kodeksu wykroczeń. Czytamy w nim, że:

Kto nie stosuje się do znaku lub sygnału drogowego albo do sygnału lub polecenia osoby uprawnionej do kierowania ruchem lub do kontroli ruchu drogowego, podlega karze grzywny albo karze nagany.

Jaki mandat za blokowanie ładowarki na parkingu? Właściciele elektryków też ryzykują

W tym przypadku policjant, a - częściej - strażnik miejski (policja, wbrew pozorom - bardzo rzadko zajmuje się tego rodzaju wykroczeniami) - ma dużą dowolność w sięganiu po bloczek mandatowy. Mandat nakładany jest na kierowcę na zasadach ogólnych wynikających z Kodeksu wykroczeń. W przypadku nie stosowania się do znaków D-18 - oznacza to kwotę do 3 tys. zł. Na konto kierowcy obligatoryjnie trafi też jeden punkt karny. Trzeba jeszcze wiedzieć, że na mandat za "blokowanie" ładowarki - przynajmniej teoretycznie - narażają się również właściciele samochodów elektrycznych, bo przepisy mówią o miejscach dla pojazdów elektrycznych przeznaczonych wyłącznie "na czas ładowania". Teoretycznie na manat naraża się więc również kierowca elektryka blokujący stanowisko po zakończeniu procesu ładowania.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas