Zdjęcia aut i kary dla spóźnialskich - co dalej z nowymi przeglądami rejestracyjnymi?
Kierowcy, którzy obawiają się zmian w sposobie przeprowadzania badań technicznych, mogą - chwilowo - odetchnąć z ulgą. Projekt utknął właśnie w sejmowej Komisji Infrastruktury i nic nie wskazuje na to, by zdjęcia pojazdów na badaniach technicznych oraz kary dla spóźnialskich obowiązywać zaczęły szybciej niż w 2024 roku.
Zapowiedzi rewolucyjnych zmian w sposobie przeprowadzania badań technicznych - wprowadzenia obowiązkowych fotografii pojazdów, kar dla spóźnialskich kierowców i przejęcia nadzoru nad SKP przez Transportowy Urząd Techniczny - elektryzują zmotoryzowanych od kilku lat.
Zgodnie z pierwotnym projektem "nowe przeglądy" obowiązywać miały od stycznia 2019 roku. Kontrowersyjny pomysł utknął wówczas na ostatniej prostej. W grudniu 2018 roku - tuż przed trzecim czytaniem w Sejmie - trafił do "zamrażarki". Od tego czasu wracano do niego wielokrotnie. Kolejno pojawiały się nowe terminy, jak:
- 1 stycznia 2021,
- 1 września 2022,
- 1 stycznia 2023.
W tym miejscu warto dodać, że propozycja zmian "w Prawie o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw" wynika z konieczności dostosowania się do przepisów unijnych. Ściślej - chodzi o dyrektywę 2014/45/UE, która powinna zostać wdrożona do polskiego prawa najpóźniej 20 maja 2017 roku i zacząć być stosowana od dnia 20 maja 2018 roku.
Jeszcze przed 1 stycznia informowaliśmy, że terminu określonego w projekcie nie da się zrealizować. Jego pierwsze czytanie w Sejmie odbyło się 15 września 2022 roku i wzbudziło sporo kontrowersji. Głosowano nawet nad jego odrzuceniem w całości. Ostatecznie projekt obroniono przewagą zaledwie 11 głosów - 216 posłów głosowało za odrzuceniem, 227 - przeciw.
Następnie projekt zmian w Prawie o ruchu drogowym skierowany został do sejmowej Komisji Infrastruktury. Ta miała czas na przedstawienie sprawozdania do 4 października 2022 roku. Ten termin przesunięto już trzykrotnie: do 12 grudnia 2021, 15 stycznia 2023, a teraz do 10 lipca 2023 roku.
O planowany termin wprowadzenia zmian w sposobie przeprowadzania badań technicznych, jeszcze w grudniu pytaliśmy Ministerstwo Infrastruktury.
Kolejna prolongata terminu złożenia sprawozdania z prac Komisji Infrastruktury nie pozostawia złudzeń - projekt wciąż znajduje się na początku ścieżki legislacyjnej i jest bardzo mało prawdopodobne, by udało się ją "dopiąć" przed końcem roku.
Pamiętajmy, że na przełomie października i listopada w Polsce odbyć się muszą wybory parlamentarne. To zdecydowanie oddala widmo wprowadzenia nowych przepisów.
Przypomnijmy - zgodnie z danymi Ministerstwa Cyfryzacji, w kraju mamy obecnie 22,5 mln kierowców, z czego zdecydowana większość jest przecież osobami uprawnionymi do głosowania. Kontrowersyjne przepisy zdecydowanie nie przysporzą więc sympatii obecnej ekipie rządzącej, która ubiegać się będzie o reelekcję.
Najwięcej kontrowersji w proponowanym projekcie wzbudza zapis mówiący o fotografowaniu pojazdów, co miałoby dokumentować ich obecność w SKP. Budzi to lęk szczególnie wśród właścicieli nietypowych samochodów (np. amerykańskich lub wykorzystywanych do sportu), które często uzyskują pozytywny wynik badania technicznego wyłącznie dzięki "dobrej woli" diagnostów (np. niezgodne z polskimi przepisami oświetlenie). W projekcie czytamy że:
Oprócz tego projekt zakłada też przekazanie nadzoru nad SKP pracownikom Transportowego Urzędu Technicznego, możliwość odwołania się od wyniku przeprowadzonej kontroli oraz kary dla spóźnialskich. Jeden z zapisów mówi o tym, że jeśli właściciel pojazdu spóźni się z przeglądem o 30 dni, będzie musiał zapłacić dwukrotność stawki.
***