To poważny problem polskich autostrad. Dlaczego nic się o nim nie mówi?
W wielu krajach już od kilkudziesięciu lat stosowane są na autostradach bardzo pożyteczne urządzenia: ekrany przeciwodblaskowe umieszczone na pasie rozdzielającym jezdnie dla przeciwnych kierunków ruchu. Niestety, w Polsce sieć autostrad zaczęła powstawać dopiero jakieś 15 lat temu i jeszcze bardzo wiele musimy się nauczyć. Mam na myśli zarówno kierowców, jak inżynierów projektujących takie drogi.
Czy wiecie, jakie są cechy charakterystyczne polskich autostrad? Po pierwsze, autostrady te mają z reguły tylko dwa pasy ruchu na każdej jezdni. To jednak można jeszcze zrozumieć, może po prostu nie było nas stać na autostrady trójpasowe.
Po drugie, w Polsce kierowcy uwielbiają jeździć lewym pasem i w dodatku siedzieć na bagażniku poprzedzającego pojazdu, za to wyprzedzają prawym pasem albo nawet poboczem. Potrafią też jeździć na autostradzie pod prąd. Takie zachowania są nie do pomyślenia w krajach o większej kulturze motoryzacyjnej.
Po trzecie na polskich autostradach każdy węzeł jest źródłem potencjalnego zagrożenia. Należy przewidywać, że kierowca wjeżdżający na autostradę wpakuje się od razu na lewy pas z prędkością 60 km/h albo dojedzie do końca pasa rozbiegowego i tam zatrzyma się. Można spodziewać się również, że jeśli przejedzie węzeł, to będzie cofał.
Po czwarte, na polskich autostradach do rzadkości należą ekrany zapobiegające oślepianiu, umieszczane na pasie rozdzielającym. Są one wprawdzie instalowane na niektórych odcinkach polskich autostrad, ale niewielu kierowców nawet wie do czego służą. Na jednym z portali motoryzacyjnych przeczytałem takie oto sformułowanie: "Oto ciekawostka, czy wiecie co to jest?". Chodziło właśnie o te plastikowe elementy, które instalowane są na barierach energochłonnych na pasie rozdzielającym.
I jeszcze piąta ciekawostka: Na polskich autostradach nie brakuje za to ekranów dźwiękochłonnych. Można zrozumieć, że są one potrzebne tam, gdzie autostrada przebiega w pobliżu miejscowości, tam gdzie mieszkają ludzie i niekoniecznie chcą słyszeć odgłosy pędzących pojazdów. Na polskich autostradach takie ekrany są jednak często budowane w szczerym polu. Kogo mają chronić przed hałasem? Nasz kraj jest chyba pod tym względem rekordzistą, jeżeli chodzi o długość ekranów energochłonnych. Wnioski nasuwają się bardzo smutne...
Jadąc nocą autostradą lub drogą ekspresową cały czas widzimy światła pojazdów nadjeżdżających z przeciwka drugą jezdnią. Niewielu chyba decydentów zdaje sobie sprawę, jak bardzo jest to męczące dla wzroku kierowcy i jego systemu nerwowego. Zwłaszcza w warunkach polskich, bo w naszym kraju większość samochodów ma nieprawidłowo ustawione reflektory.
W nocy, kiedy to zasięg widoczności jest ograniczony tylko do zasięgu reflektorów naszego auta, jaskrawe białe światła przesuwające się nieustannie z lewej strony powodują gwałtowne zwężanie się źrenic oczu i jeszcze pogłębiają spadek widzialności.
Żaden kierowca nie ma na to wpływu, bo zwężanie źrenic następuje odruchowo, automatycznie. Ciągła praca oczu, ciągłe reagowanie na zmianę oświetlenia wpływa bardzo negatywnie na system nerwowy kierowcy, chociaż zapewne nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wystarczy jednak poczytać literaturę fachową i wszystko będzie jasne. Na autostradzie, przy bardzo dużych prędkościach, kierowca powinien być skoncentrowany wyłącznie na obserwacji drogi przed sobą. Nic nie powinno tej obserwacji zakłócać.
Jazdę po autostradzie można porównać z oglądaniem telewizji w pokoju, w którym panuje półmrok. Tyle tylko, że temu oglądającemu co chwilę ktoś błyska silną latarką prosto w oczy... Jak długo wytrzymalibyście takie oglądanie?
Na autostradach można wydatnie ograniczyć oślepianie przez pojazdy nadjeżdżające z przeciwka. Porównajcie dwa następne zdjęcia:
Na tym zdjęciu widzimy, że bariery energochłonne na psie rozdzielającym są zbyt niskie i nie są w stanie zasłonić świateł pojazdów poruszających się drugą jezdnią.
Można jednak zastosować specjalne ekrany, które zasłaniają światła tych samochodów. Widzimy wówczas poświatę reflektorów, ale nie patrzymy bezpośrednio na nie. To naprawdę znakomicie podnosi komfort jazdy.
W wielu krajach intensywnie się nad tym pracuje. Obejrzyjcie ten filmik:
Może pomyślicie, że takie rozwiązania stosują tylko najbogatsze kraje zachodnie. Otóż nie! Znalazłem dla was ciekawostkę: jest to film opracowany przez dyrekcję autostrad w... Sri Lance. Popatrzcie sami:
Nawet w małych, biednych krajach azjatyckich myśli się o takich rozwiązaniach, które wydatnie zwiększają bezpieczeństwo, a także komfort jazdy.
W Polsce do niedawna istniał wprawdzie akt prawny o nazwie: "Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 2 marca 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie", który zawierał opis zasad stosowania elementów zapobiegających oślepianiu. Co ciekawe we wrześniu tego roku wspomniany akt prawny został uchylony.
Ja natomiast zadaję sobie pytanie, ile takich ekranów zapobiegających oślepianiu można by zbudować na polskich autostradach zamiast tych nikomu niepotrzebnych osłon dźwiękochłonnych, budowanych w pobliżu pól czy lasów. Myślę, że za te pieniądze ustawiłbym ekrany chroniące przed oślepianiem na każdym kilometrze polskich autostrad i dróg ekspresowych, a może także wyposażyłbym w nie jeszcze Czechy i Słowację.
Przykre, że znowu pozostajemy w tyle, ale jeszcze bardziej przykre jest to, że marnujemy mnóstwo pieniędzy na rzeczy zupełnie zbędne, a nie robimy tego, co jest naprawdę potrzebne.
Polski kierowca
***