Straż miejska bierze się za cwaniaków. Uwaga - kolor nie ma znaczenia
Blokowanie miejsc przy ładowarkach przez samochody elektryczne to coraz częstsza praktyka, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie parkingi likwidowane są obecnie w sposób systemowy. Jakie kary grożą za takie wykroczenie, jak powinien zachować się w takiej sytuacji kierowca samochodu elektrycznego i czy służby porządkowe mogą odholować blokujące ładowarkę auto spalinowe?
Polityka transportowa miast, które na siłę starają się zachęcić zmotoryzowanych do korzystania z transportu publicznego, skutkuje likwidacją wielu miejsc parkingowych. W tym samym czasie ustawa o elektromobilności obliguje deweloperów i zarządców obiektów do tworzenia w obrębie parkingów czy garaży podziemnych ściśle określonej liczby punktów ładowania (w zależności od rodzaju nieruchomości i parkingu). W efekcie - zwłaszcza w większych miastach - coraz częściej spotkać się można z sytuacją, gdy ładowarka dla pojazdów elektrycznych blokowana jest przez kierowców aut spalinowych, którzy wykorzystują taki punkt w roli zwykłego miejsca parkingowego.
Rodzi to uzasadnioną złość właścicieli elektryków, którzy nie mogą naładować swojego samochodu, a ten często może nie dysponować już zapasem energii pozwalającym na dojazd do innej ładowarki. Co więcej - nie ma też żadnej pewności, że kolejny z publicznych punktów ładowania również nie będzie zablokowany. Jak na taką sytuację zapatrują się polskie przepisy? Czy służby mogą usunąć spalinowe auto blokujące ładowarkę i kogo - w pierwszej kolejności - należy powiadomić o problemie?
Już w grudniu 2021 roku w Prawie o ruchu drogowym pojawiły się zapisy pozwalające karać kierowców traktujących ładowarki jako miejsca parkingowe. Ustawodawca wprowadził wówczas nowe znaki, którymi oznaczane są punkty ładowania pojazdów elektrycznych:
- znaki pionowe D-18, D-18a, D-18b z tabliczkami "EV" lub "Miejsce przeznaczone wyłącznie dla pojazdów elektrycznych",
- znaki poziome P-18 i P-20 (popularne "koperty") z umieszczonymi na nich napisami "E
Wymogi dotyczące oznakowania miejsc parkingowych określa rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Wytyczne dotyczące oznakowania samych miejsc parkingowych precyzuje załącznik nr 2 mówiący o szczegółowych warunkach technicznych dla znaków drogowych poziomych i warunkach ich umieszczania na drogach. Czytamy w nim m.in., że znak P-18 - "stanowisko postojowe" stosuje się w celu wyznaczenia miejsc postoju na części jezdni i chodnika oraz na wydzielonych parkingach bez ustalonych konstrukcyjnie stanowisk.
Niedawno na grupie Elektromobilność na Facebooku pojawił się post jednego z użytkowników, który podzielił się swoim problemem. Ładowarkę w jego pobliżu nieustannie blokują dwa samochody spalinowe, przez co nikt nie może naładować tu auta. Sprawę zgłaszał straży miejskiej, ale ta ponoć rozkłada ręce twierdząc, że chociaż w tym miejscu znajduje się oznakowanie poziomie i pionowe, to koperta nie jest pomalowana na zielono. Podobno zdaniem strażników jest to niezbędne, aby oznakowanie było kompletne i można było egzekwować przepisy wobec kierowców blokujących ładowarkę.
Czy straż miejska ma rację? Nie. To jeden z popularnych, krążących wśród kierowców mitów i dziwi nas, że najwyraźniej powielana też przez niektórych funkcjonariuszy. Część właścicieli samochodów spalinowych zakłada, że jeśli koperta przeznaczona dla aut elektrycznych nie jest koloru zielonego, takie miejsce - formalnie - nie spełnia wymogów ustawowych, wobec czego policja lub straż miejsca nie ma podstaw do interwencji. To błąd. We wspomnianym rozporządzeniu (załącznik nr 2) czytamy, że:
Zwracamy uwagę na fakultatywny wydźwięk słów "mogą" i - w przypadku miejsc przeznaczonych dla osób niepełnosprawnych - "powinny". W przepisach nie ma takiego wymogu, więc tego typu tłumaczenia odebrane zostaną przez interweniujące służby w kategorii "cwaniakowania", czyli jako dodatkowa okoliczność obciążająca.
Nie. Zgodnie z art. 130a Prawa o ruchu drogowym, w przypadku pojazdu, który nie uczestniczy w ruchu (nie został zatrzymany do kontroli), uprawnione organy mogą, jak policja czy straż miejska, mogą wydać dyspozycję o jego usunięciu na koszt właściciela wyłącznie jeśli:
- pozostawiono go w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwo (przesłanki muszą zachodzić łącznie),
- w przypadku pozostawienia pojazdu nieoznakowanego kartą parkingową,
- w miejscu przeznaczonym dla pojazdu kierowanego przez osoby wymienione w art. 8 ust. 1 i 2 (blokowanie miejsca parkingowego dla osób niepełnosprawnych),
- pozostawienia pojazdu w miejscu obowiązywania znaku wskazującego, że zaparkowany pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela.
Oznacza to, że blokujący ładowarkę lub miejsce dla samochodów elektrycznych pojazd może być odholowany na koszt właściciela wyłącznie, jeśli miejsce takie zostało oznakowane stosowną tabliczką informacyjną. Nie oznacza to jednak, że kierowca takiego auta może czuć się bezkarny.
W takich przypadkach strażnicy miejscy lub policjanci posługują się art. 92 par. 1 Kodeksu wykroczeń. Czytamy w nim, że:
Wykroczenie traktowane jest z reguły na równi z "niestosowaniem się do znaku D-18 - parking", lub D-18a "parking - miejsce zastrzeżone", za co zgodnie z taryfikatorem grozi mandat w wysokości 100 zł i 1 punkt karny. Trzeba jeszcze wiedzieć, że na mandat za "blokowanie" ładowarki - przynajmniej teoretycznie - narażają się również właściciele samochodów elektrycznych, bo przepisy mówią o miejscach dla pojazdów elektrycznych przeznaczonych wyłącznie "na czas ładowania". Teoretycznie na manat naraża się więc również kierowca elektryka blokujący stanowisko po zakończeniu procesu ładowania.
Zirytowani kierowcy samochodów elektrycznych często sięgają w takich sytuacjach po telefon i wybierają numer alarmowy lub dzwonią po policję. Oczywiście dyżurny nie może odmówić przyjęcia zgłoszenia, ale sami policjanci zaznaczają, że zgłaszania policji wykroczeń tego "kalibru" nie jest dobrym pomysłem. Do zajmowania się tego rodzaju sprawami powołano bowiem straż miejską. I właśnie SM powinna być w takich przypadkach "pierwszym wyborem". Sprawę zgłosić można strażnikom nie tylko telefonicznie. Przykładowo w Warszawie skorzystać też można z aplikacji "Warszawa 19115", która - po udostępnieniu własnych danych - pozwala udokumentować zdarzenie z poziomu prostego obsłudze formularza pozwalającego opisać problem, wskazać lokalizację i załączyć dokumentujące wykroczenie zdjęcie.
Nie. Co do zasady służby porządkowe uprawnione są do interwencji na drogach publicznych. W tym pojęci nie mieszczą się drogi wewnętrzne, czyli np. pozostające we władaniu wspólnot mieszkaniowych. Nie oznacza to jednak, że strażnicy czy policjanci mają związane ręce. Interwencje na takich terenach umożliwia np. obecność znaku D-40 - "strefa zamieszkania" lub - stosowanego powszechnie na parkingach pod marketami - znaku D-52 "strefa ruchu". Jego obecność oznacza, że - chociaż mamy do czynienia z terenem prywatnym - zarządca akceptuje wszelkie zapisy wynikające z "kodeksu drogowego" i upoważnia stosowne służby - jak chociażby policję czy straż miejską - do ich egzekwowania.