STOP i ustąp pierwszeństwa po dwóch stronach skrzyżowania. Który znak przeważa?
Czy znak STOP ma większą wagę niż znak ustąp pierwszeństwa? Czy to ma znaczenie, który znak stoi po której stronie skrzyżowania z drogą główną?
Przeanalizujmy sytuację z ilustracji - takich miejsc w Polsce nie brakuje. Największy problem w tym przypadku mają kierowcy poruszający się drogą podporządkowaną. Po jednej stronie ustawiono znak "ustąp pierwszeństwa", a po przeciwnej znajduje się znak "stop". Z związku z sytuacją, wielu kierowców zastanawia się, czy pomiędzy tymi wjazdami na skrzyżowanie występuje jakaś hierarchia. Mówiąc bardziej obrazowo - który znak jest ważniejszy, "ustąp pierwszeństwa" czy "stop"?
Odpowiedź jest prosta - żaden ze znaków nie oznacza "mniejszego pierwszeństwa". W przepisach nie występuje hierarchia pomiędzy tymi znakami. Znak ostrzegawczy "ustąp pierwszeństwa" oraz znak zakazu "stop" są równorzędne w kwestii pierwszeństwa. Oba znaki nakazują ustąpienie przejazdu, oba są zawsze umieszczane na drodze podporządkowanej, gdy w tym miejscu występuje również droga z pierwszeństwem.
Jedyna różnica pomiędzy znakami polega na tym, że znak "ustąp pierwszeństwa" nie nakłada na kierującego bezwzględnego obowiązku zatrzymania pojazdu przed skrzyżowaniem. Natomiast znak "stop" wymaga w każdej sytuacji zatrzymania się przed skrzyżowaniem.
W sytuacji, gdy na skrzyżowaniu w drogach podporządkowanych staną naprzeciwko siebie dwa samochody - samochód jadący na wprost sprzed znaku "stop" ma pierwszeństwo przed tym, który na skrzyżowaniu zamierza skręcić w lewo, ale ma przed sobą znak "ustąp pierwszeństwa". Wbrew wielu obiegowym opiniom znak "stop" nie oznacza w tej sytuacji, że kierowca miałby przejeżdżać jako ostatni.
Nawet gdybyśmy zmienili scenariusz i kierowca sprzed znaku "stop" chciałby skręcać w prawo. Kierowca wjeżdżający od strony znaku "ustąp pierwszeństwa" nadal zamierzałby skręcić w lewo, to i tak musiałby ustąpić pierwszeństwa.
Żeby wyjaśnić sytuację do końca, warto rozważyć jeszcze wariant. Drogą poprzeczną z pierwszeństwem przejazdu porusza się jakikolwiek pojazd (z lewej lub prawej strony). W tym wariancie obaj kierowcy (od znaku "stop" i "ustąp pierwszeństwa") musieliby najpierw ustąpić pierwszeństwa, a dopiero potem rozstrzygać, który z nich przejedzie jako pierwszy.
Jednak przypadek z analizowanego skrzyżowania jest jeszcze bardziej osobliwy niż nam się wydaje. Gdy spojrzymy szerzej na oznakowanie, to zauważymy, że od strony drogi podporządkowanej ze znakiem "stop", kilkanaście metrów wcześniej stoją znaki "koniec drogi wewnętrznej" i "koniec strefy zamieszkania".
Jak doskonale wiemy, pojazd wyjeżdżający ze strefy zamieszkania lub drogi wewnętrznej, zawsze włącza się do ruchu. Kierowca wjeżdżający na skrzyżowanie od strony znaku "stop" musiałby ustępować pierwszeństwa wszystkim innym uczestnikom ruchu, jako włączający się do ruchu. Pod warunkiem, że oba znaki znajdowałyby się przy skrzyżowaniu, a nie przed nim.
Pomiędzy zakończeniem strefy zamieszkania a skrzyżowaniem znajduje się ok 18- metrowy odcinek drogi. W tym przypadku to właśnie długość jest kluczowa. Szczególnie, gdy spojrzymy na definicję drogi twardej określoną w art. 2 pkt. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym:
Brakujące dwa metry robią tutaj ogromną różnicę. Zgodnie z prawem ten odcinek jest po prostu drogą gruntową. Nieważne, że jest pokryta asfaltem. O jej statusie decyduje wyłącznie długość. Brzmi absurdalnie, ale takie są przepisy.
Reasumując - pojazd wjeżdżający na skrzyżowanie od strony znaku "stop" w każdej sytuacji jest włączającym się do ruchu. Musi zatem ustąpić pierwszeństwa wszystkim jego uczestnikom, a także tym, którzy wjeżdżają z drogi podporządkowanej. Tak samo wyglądałby scenariusz, gdyby zamiast znaku "stop" znalazł się tam znak "ustąp pierwszeństwa". W tym przypadku to nie rodzaj znaku decyduje o pierwszeństwie, ale rodzaj drogi, z jakiej wjeżdżamy na skrzyżowanie.
Sytuację na tym skrzyżowaniu komplikuje brak koordynacji w oznakowaniu. Zakładamy, że nikt o zdrowych zmysłach nie zastanawiałby się, jak długi jest ten odcinek drogi i w ten sposób decydował na skrzyżowaniu, kiedy ma pierwszeństwo, a kiedy nie. Nawet gdyby umieścić przy drodze informację, ile wynosi długość tego spornego odcinka, to mało który kierowca od razu wiedziałby, o co chodzi.
W tej sytuacji wystarczyłoby umieścić koniec strefy zamieszkania i drogi wewnętrznej przy znaku "stop". Wtedy wszyscy kierowcy poruszający się tym wlotem wiedzieliby, że włączają się do ruchu. Niestety, w przypadku takich sytuacji potrzebne jest porozumienie pomiędzy zarządem miejskich dróg oraz zarządcą drogi wewnętrznej. W polskich realiach jest to temat, którego często nie da się załatwić w sposób bezsporny.