Spisek urzędników przeciwko kierowcom? Chodzi o opłaty rejestracyjne

Jednego z naszych kolegów po fachu spotkała ostatnio bardzo przykra sytuacja. O mało nie wyrzucono go z wydziału komunikacji, gdy chciał skorzystać z prawa, które przysługuje kierowcom od 30 stycznia 2022 roku. Co było przyczyną tak nieprzyjemnej sytuacji i czy wśród urzędników istnieje zmowa mająca na celu łupienia zmotoryzowanych?

Redaktor Tymon Grabowski z Autobloga spotkał się ostatnio z bardzo przykrą sytuacją. W wydziale komunikacji odmówiono mu pozostawienia dotychczasowych tablic rejestracyjnych świeżo zakupionego pojazdu, a próba "negocjacji" z urzędniczką o mało nie zakończyła się interwencją ochrony. Z doświadczenia wiem, że nie jest to - niestety - odosobniona sytuacja i dotyczy wszystkich regionów kraju. Czyżby wśród urzędników z wydziałów komunikacji istniał spisek, mający na celu łupienie kierowców? Pewności nie mam, ale się domyślam...

Jak zostawić stare numery rejestracyjne w kupionym samochodzie?

Przypominam - 30 stycznia 2022 roku obowiązywać zaczęły kolejne z zapisów tzw. pakietu deregulacyjnego dla kierowców. Dzięki nim wprowadzona została możliwość zachowania, na wniosek właściciela, dotychczasowego numeru rejestracyjnego nabytego pojazdu. Mówiąc wprost - zerwano ze stosowaną od lat zasadą "rejonizacji" tablic rejestracyjnych. W dobie powszechnej cyfryzacji można jedynie stwierdzić - "nareszcie".

Reklama

Ustalenie tożsamości właściciela pojazdu na podstawie numeru rejestracyjnego od dawna nie wymaga przecież ręcznego wertowania archiwów, a rynek samochodów nowych zdominowany jest przez klientów flotowych i instytucje finansowe, które często rejestrują pojazdy we właściwych im - z uwagi na siedzibę - urzędach.

To zresztą jeden z ulubionych argumentów wszelkiej maści aktywistów miejskich, którzy z uporem maniaka powtarzają bzdury o tym, że w Warszawie mamy obecnie więcej aut niż mieszkańców. Nie przyjmują oni do wiadomości, że jeśli dany pojazd ma numery rejestracyjne ze stolicy, nie oznacza automatycznie, że jego główny użytkownik na co dzień nie porusza się nim chociażby po Pcimiu czy Sosnowcu. 

Spisek powiatów przeciw kierowcom?

Procedura przerejestrowania samochodu bez zmiany rejestracji jest - teoretycznie -  całkiem prosta. Po zakupie pojazdu udajemy się do wydziału rejestracji i wypełniamy stosowny wniosek. Tam trzeba "jedynie" okazać urzędnikowi dotychczasowe tablice, by ten mógł "ocenić ich stan" i nakleić na stare blachy nową nalepkę kontrolną. Tyle teorii. W praktyce - na tym właśnie etapie - zaczynają się schody. 

Ile zaoszczędzę pozostawiając stare tablice rejestracyjne?

Zgodnie z ustawą Prawo o ruchu drogowym, wysokość opłat za dokumenty dopuszczające pojazd do ruchu wynika z rozporządzenia Ministra Infrastruktury. Obecnie rejestracja pojazdu zakupionego w kraju z wymianą tablic rejestracyjnych kosztuje nas 161,5 zł. Na kwotę składa się 160 zł za wydanie dwóch dowodów (w tym pozwolenia czasowego i nalepek legalizacyjnych), tablic rejestracyjnych (80 zł) i opłata ewidencyjna (1,5 zł) na utrzymanie systemu CEPiK.

Decydując się na pozostawienie starych tablic zapłacimy jedynie  81,5 zł lub 67 zł jeśli nie będzie potrzeby wydania dowodu próbnego. W praktyce każda zmiana właściciela wiąże się jednak z zamówieniem nowego dowodu rejestracyjnego (a co za tym idzie koniecznością wydania dokumentu "próbnego"), więc śmiało można przyjąć, że z perspektywy nowego właściciela pojazdu mówimy o oszczędnościach rzędu 80 zł.

Tyle, że twoje oszczędności, dla starostwa powiatowego oznaczają stratę.

Starostwa jak Orlen. Można taniej, tylko po co?

Dlaczego urzędnicy nie chcą rejestrować samochodów ze "starymi tablicami" wmawiając kierowcom, że blachy są "uszkodzone" lub "nieczytelne" i odrzucając wnioski o pozostawienie kompletu dotychczasowych rejestracji? Chodzi oczywiście o pieniądze.

Wydanie nowych tablic rejestracyjnych stanowi źródło dochodu dla powiatu. Każdy z nich, na mocy ustawy o zamówieniach publicznych, w ramach przetargu wybiera własnego dostawcę tablic. Częstotliwość przetargów jest różna, ale większość powiatów zawiera stosowne umowy z producentami tablic rejestracyjnych co dwa lub cztery lata. Konkurencja wśród producentów nie jest duża, ale na mój stan wiedzy stosowne wymagania spełnia od 7 do 10 firm w Polsce.

Ile powiaty płacą za tablice? Poszczególne umowy są rzecz jasna tajemnicą handlową, ale śmiało przyjąć można, że "marża" starostwa waha się od 30 do 50 proc. Mówiąc prościej - każde przerejestrowane auto, którego właściciel zdecyduje się na pozostawienie dotychczasowych tablic rejestracyjnych, uszczupla budżet powiatu nawet o 40 zł.

Na pierwszy rzut oka nie robi to może wrażenia, ale pamiętajmy, że w skali kraju każdego roku właściciela zmieniać możne nawet ponad dwa miliony pojazdów. Jest więc całkiem prawdopodobne, że w skali roku ustępstwa wobec kierowców, którzy upierają się, by przerejestrowując auto pozostawić dotychczasowy numer rejestracyjny, "kosztować" będą powiat tyle, ile utrzymanie urzędników obsługujących interesantów w wydziale komunikacji.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy