Przez błąd urzędników wszyscy mogą dostać niesłuszny mandat
W związku z nowym rozporządzeniem Ministra Cyfryzacji dotyczącego danych o naszych autach udostępnianych drogą elektroniczną, kierowcy powinni dokładnie przyjrzeć się informacjom o pojazdach, które do nich należą. W przypadku błędu w bazie można będzie się narazić na mandat wjeżdżając do strefy czystego transportu.
Rewolucja cyfrowa nie omija tematów związanych z posiadaniem auta i wyszukiwaniem o nim informacji. Dzięki aplikacji mObywatel każdy może sprawdzić dane dotyczące własnych pojazdów, z kolei na stronie historiapojazdu.gov.pl można wyszukać informacje o innych samochodach - ich przebiegu czy statusie rejestracji.
W związku z tym, że już niedługo mogą pojawić się strefy czystego transportu z ograniczeniami wjazdu dla starszych aut, dane o tym, którą normę emisji spalin spełnia samochód, będą wykorzystywane przez policję i organy kontrolujące do karania kierowców, którzy do stref swoimi samochodami wjeżdżać nie powinni. Dlatego tak ważne jest, aby zweryfikować informacje w elektronicznej bazie dotyczące właśnie tego parametru - może się bowiem zdarzyć, że są tam błędne informacje, na podstawie których możemy zostać ukarani.
Przypomnijmy, jakiego rodzaju informacje można znaleźć w aplikacji mObywatel. W zakładce "Moje pojazdy" znajdziemy informacje o autach, których jesteśmy właścicielami. Oto przykładowe dane
- Dane techniczne: marka, model, rok produkcji, numer rejestracyjny, numer VIN (łatwe do skopiowania jednym kliknięciem).
- Termin badania technicznego.
- Stan licznika (wprowadzony przez stację diagnostyczną lub policję).
- Informacja o aktualnej polisie OC.
- Norma emisji spalin
- Informacje o zdarzeniach z historii pojazdu, np. uszkodzeniach, kolizjach, wymianach części.
- Informacje o przebytych badaniach technicznych oraz historia zbycia/nabycia pojazdu
- Informacje o właścicielach (w tym o tym, czy pojazd był własnością firmy/organizacji).
- Informacje o czasowym wycofaniu z ruchu.
Celem rozporządzenia jest usprawnienie procesu weryfikacji pojazdów wjeżdżających do stref czystego transportu. Dane z CEP będą wykorzystywane przez Straż Miejską i inne służby do automatycznego sprawdzania, czy dany pojazd spełnia normy emisyjne określone dla danej strefy. Władze miast, planując strefy czystego transportu (SCT), dążą do usprawnienia kontroli wjazdu pojazdów. Rozwiązaniem ma być system monitoringu połączony z Centralną Bazą Pojazdów (CEP). System automatycznie sprawdza dane pojazdu w CEP, weryfikując, czy spełnia on normy emisyjne danej strefy. Na tej podstawie podejmuje decyzję o zezwoleniu na wjazd lub wystawieniu mandatu. Zautomatyzowana kontrola eliminuje konieczność wydawania naklejek informujących o emisji. To ułatwia życie osobom odwiedzającym miasto ze strefą SCT, np. turystom.
W przypadku aut, które rejestrowane były po raz pierwszy (od 2017 r.) sprawa jest dość prosta, a ryzyko błędu minimalne - informacje o normie emisji spalin w ich wypadku już istniały. Za to do przypisania normy emisji do pozostałych modeli użyto specjalnego algorytmu, który mógł wygenerować błędne wyniki. Kontrola tego, jaka norma emisji jest przypisana do naszego auta spoczywa na właścicielu, a informacje o błędach należy zgłosić do starostwa.
Miażdżące orzeczenie sądu w sprawie strefy czystego transportu w Krakowie
Mandat za nieuprawniony wjazd do strefy czystego transportu to 500 zł, pierwsza z nich ma powstać w Warszawie już w lipcu 2024 roku. Wjadą do niej tylko te samochody, które:
- spełniają normę minimum Euro 2, w przypadku modeli z silnikiem benzynowym,
- spełniają normę minimum Euro 4, w przypadku modeli z silnikiem wysokoprężnym.
Z kolei SCT w Krakowie, która musi zostać zaplanowana na nowo po wyroku sądu administracyjnego, zakładała ostrzejsze niż w Warszawie wymogi:
- Euro 3 w przypadku silników benzynowych
- Euro 5 w przypadku diesli