Policjanci jeżdżą i nasłuchują. Nie ma taryfy ulgowej

Polska policja wciąż stara się walczyć z nielegalnymi wyścigami i driftem na ulicach większych miast. W związku z tym w minioną sobotę policjanci lubelskiej drogówki przeprowadzili akcję "Stop-drift". Nocna akcja przyniosła oczekiwane efekty - "szybkich i wściekłych" było słychać z daleka, a wyrywkowe kontrole samochodów ujawniły wiele nieprawidłowości.

Policjanci nie dają za wygraną i w dużych miastach wciąż walczą z domorosłymi ścigantami terroryzującymi ulice w stuningowanych samochodach. Na celowniku funkcjonariuszy są drifterzy i kierowcy, którzy biorą udział w nielegalnych wyścigach lub tzw. "nocnych spotach". Oczywiście policja skupia się głównie na tych, którzy łamią przepisy ruchu drogowego, ale biorą pod lupę również wyraźnie poprzerabiane samochody i sprawdzają je pod kątem spełniania technicznych warunków dopuszczenia do ruchu.

Zmasowana akcja "stop-drift" na ulicach Lublina

Działania lubelskiej drogówki przeprowadzone w sobotę przyniosły oczekiwane skutki. Zorganizowana akcja "Stop-drift" polegająca na połączeniu działań - kontroli prędkości, trzeźwości, stanu technicznego i głośności pojazdów pozwoliły na ujawnienie aż 59 wykroczeń, wystawienia 53 mandatów karnych i zatrzymanie 14 dowodów rejestracyjnych za stan techniczny pojazdów.

Reklama

Problemem jest nie tylko tuning i wyścigi

Policjanci w przypadku wyraźnych naruszeń przepisów nie uznają żadnej taryfy ulgowej i sprawdzają stan techniczny samochodów, a także dokumenty. Jak się okazuje problemem jest nie tylko tuning samochodów, montowanie na nich niebezpiecznych elementów, ale także nieprawidłowości wynikające z dokumentów. Przykładem może być zatrzymany przez lubelską drogówkę 23-latek i jego mocno stuningowane BMW serii 3 E36.

Z technicznego punktu widzenia już wystające poza obrys samochodu koła, oraz montaż elementów, które według funkcjonariuszy zagrażały bezpieczeństwu był powodem do zatrzymania dowodu rejestracyjnego. Po kontroli dokumentów okazało się, że samochód od ponad roku nie posiada ważnego badania technicznego, więc po drogach porusza się nielegalnie.

Skrupulatnym policjantom nie podobały się spojlery i dyfuzory nadające autu sportowego wyglądu, jednak najpoważniejszym problemem był tu brak przeglądu. Dowód został zatrzymany, a 23-latek został ukarany mandatem.

Akcja będzie cykliczna

Efekty przeprowadzenia akcji są na tyle obiecujące, że można się spodziewać cyklicznie przeprowadzanych, wymierzonych w drifterów i "ścigantów" działań policji także w innych miastach. Nielegalne wyścigi, drift po ulicach miast i poruszanie się samochodami niedopuszczonymi do ruchu, to prawdziwa zmora większych metropolii i zjawisko, z którym coraz zacieklej walczy policja.

To między innymi pokłosie wypadku w Krakowie z lipca tego roku, w którym w mocno stuningowanym Renault Megane zginęło 4 młodych mężczyzn. Przyczyną była nie tylko brawura i nadmierna prędkość, ale również jazda pod wpływem alkoholu. 

Głośny wydech przyciąga uwagę policji

Najbardziej uwagę funkcjonariuszy przyciągają samochodu ze zbyt głośnym układem wydechowym. W tuningowanych samochodach często spotyka się układy wydechowe bez homologacji drogowej, z przeznaczeniem tylko na tor, lub po prostu garażowe przeróbki, które znacząco podnoszą głośność układu. Policjanci nie mają obowiązku posługiwać się urządzeniami do pomiaru głośności (choć nieraz z nich korzystają), a do zatrzymania dowodu wystarczy im uzasadnione podejrzenie, że samochód nie spełnia normy głośności, która w Polsce wynosi:

93 dB dla samochodów benzynowych

96 dB dla samochodów z silnikiem wysokoprężnym (diesli)

Zabranie dowodu to nie jedyna konsekwencja, jeśli policjant będzie dysponował decybelomierzem (lub inaczej: sonometrem), którym może w miarę precyzyjnie zmierzyć głośność układu wydechowego. Dodatkowo kierowca może zostać ukarany mandatem w wysokości 300 zł.

INTERIA.PL/Policja
Dowiedz się więcej na temat: drifting | nielegalne wyścigi | policja | akcja policji | Lublin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy