Nowa naklejka na szybę obowiązkowa już za miesiąc. Kara za jej brak to 500 zł
Już od 1 lipca strefy czystego transportu w Polsce staną się faktem. A przynajmniej pierwsza z nich, ale i tak jest to prawdziwy przełom i coś, co dotknąć może wielu kierowców w Polsce, a z czasem będzie dotykać coraz więcej z nich.
Na temat stref czystego transportu mówi się od dłuższego czasu i chociaż wokół ich wprowadzania nie brakuje sceptycznych głosów, niczego one nie zmienią. Ustanawianie takich stref w polskich miastach jest obowiązkiem wynikającym z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy. A pierwsze polskie miasta już zaczęły się do tego dostosowywać.
Zgodnie z polskim prawodawstwem, każda gmina może ustanowić na swoim terenie strefę czystego transportu. Obecnie żadna się sama z siebie do tego nie kwapi, ale z pewnością jest to tylko kwestia czasu. Z kolei zapisy w kamieniach milowych KPO nakładają obowiązek tworzenia SCT w miastach liczących ponad 100 tys. mieszkańców, gdzie średnioroczna emisja tlenków azotu przekracza dopuszczalne normy. Obecnie są to:
- Kraków
- Warszawa
- Kielce
- Wrocław
Poza Kielcami wszystkie miasta mają już plan na swoją strefę czystego transportu, choć dokładne zasady jakie mają w nich panować kilkukrotnie się zmieniły. Prawo UE pozwala samorządom na ustalenie tych zasad we własnym zakresie, tak by najlepiej odpowiadały lokalnym możliwościom oraz potrzebom. Przykładowo więc Warszawa najpierw rozszerzyła obszar na jakim ma powstać SCT, a potem ponownie go zawęziła, po licznych protestach mieszkańców.
Cztery miasta posiadające strefę czystego transportu nie wydają się dużym problemem dla całego kraju. Po pierwsze jednak zasad panujących w SCT będzie musiał przestrzegać każdy kierowca wjeżdżający do danego miasta. Po drugie zaś należy pamiętać, że Rada i Parlament Europejski już dyskutują o zmianie dopuszczalnych norm NO2, co miałoby poważne konsekwencje:
Oznacza to, że lista miast, w których musiałaby powstać SCT, wyglądałaby następująco:
- Wrocław,
- Bydgoszcz,
- Grudziądz,
- Łódź,
- Kraków,
- Tarnów,
- Warszawa,
- Rzeszów,
- Białystok,
- Katowice,
- Jastrzębie-Zdrój,
- Bielsko-Biała,
- Częstochowa,
- Kielce,
- Szczecin.
Pierwsza w Polsce strefa czystego transportu zacznie działać już 1 lipca i będzie to strefa w Warszawie. Zasady wjazdu do niej przedstawione są na poniższej grafice.
Również 1 lipca SCT miała zacząć działać na terenie Krakowa, ale uchwała ją wprowadzająca została zakwestionowana przez Wojewódzki Sąd Administracyjny. Zastrzeżenia budził między innymi fakt, że urzędnicy chcieli objąć strefą nie centrum miasta, ale jego cały obszar. Nowy prezydent Krakowa Aleksander Miszalski już zapowiedział, że konieczne jest stworzenie nowej uchwały i określenie nowych zasad SCT w Krakowie, więc strefa nie zacznie działać od 1 lipca. Trudno powiedzieć, jaki może być termin jej wprowadzenia.
Wrocław z kolei zapowiedział, że wprowadzi swoją strefę czystego transportu w przyszłym roku.
Przepisy dotyczące wprowadzania SCT w Polsce, pozwalają na identyfikowanie pojazdów uprawnionych do wjazdu na ich teren za pomocą systemu elektronicznego. Jest to jednak opcjonalne i dobrowolne rozwiązanie. Podstawowym są naklejki na szybę.
Naklejka taka ma wzór ośmiokąta w kolorze zielonym. Na jej górze znajduje się informacja z rokiem produkcji pojazdu. Poniżej tej informacji po lewej stronie znajduje się z kolei oznaczenie odpowiadające rodzajowi paliwa, jakim jest napędzany pojazd:
- P - benzyna
- D - olej napędowy
- M - mieszanka (paliwo-olej)
- LPG - gaz płynny (propan-butan)
- CNG - gaz ziemny sprężonym (metan)
- H - wodór
- EE - energia elektryczna
Cena takiej naklejki to jedynie 5 zł. Kierowcy będą musieli zaopatrzyć się tylko w jedną naklejkę, wydaną przez urząd właściwy dla ich miejsca zamieszkania. Natomiast gdy pojadą do innej gminy, która może mieć inne zasady określające wjazd do stref czystego transportu na podstawie danych z naklejki, służby będą mogły określić, czy dany pojazd spełnia wymogi obowiązujące na terenie danej gminy.
Wjechanie do Strefy Czystego Transportu bez wymaganej naklejki będzie karane mandatem w wysokości 500 zł. Tyle samo zapłacimy, jeśli miasto korzysta z elektronicznego systemu kontroli, a my nie dopełnimy związanych z nim formalności. Urzędnicy z Krakowa na przykład zakładali, że kierowca zamierzający wjechać do miasta, będą z wyprzedzeniem się "anonsować".