Jedno auto ma drogę wewnętrzną, drugie ustąp pierwszeństwo. Kto jedzie pierwszy?
Zgodnie z ustawą Prawo o ruchu drogowym włączanie się do ruchu ma miejsce m.in. podczas wyjeżdżania z drogi wewnętrznej na drogę publiczną. Pozornie wydaje się, że jest to zapis słuszny, bo przecież droga niepubliczna stanowi w stosunku do dróg publicznych niejako obce ciało. W praktyce jednak to włączanie się do ruchu może sprawić wiele problemów.
Popatrzcie na powyższą sytuację - samochód granatowy na skrzyżowaniu skręca w lewo. Gdyby to było zwykłe skrzyżowanie, granatowe auto musiałoby ustąpić pierwszeństwa czerwonemu, bo czerwone jedzie prosto przez skrzyżowanie.
W tej sytuacji samochód czerwony wyjeżdża jednak z drogi wewnętrznej, a więc jest włączającym się do ruchu.
A zatem pierwszeństwo ma samochód granatowy. Powstaje jednak pierwszy problem. Wiemy doskonale, że znajomość kodeksu drogowego jest wśród polskich kierowców bardzo słaba. A jeśli kierowca czerwonego auta nie wie, że włącza się do ruchu i traktuje to miejsce jako normalne skrzyżowanie?
Zaraz pojawi się następny problem.
Tutaj samochód granatowy dojeżdża do skrzyżowania, ale w tym samym czasie nadjeżdżająca z prawej strony ciężarówka zasłania całkowicie znak "droga wewnętrzna". Kierowca granatowego samochodu tego znaku nie widzi. Skąd ma zatem wiedzieć, że czerwone auto wyjeżdża z drogi wewnętrznej? Trzeba też wziąć pod uwagę okoliczność, że czasami znaki są zarośnięte przez drzewa, zniszczone przez wandali itd.
Człowiek powinien ułatwiać sobie życie, a nie utrudniać. Tutaj mamy przejaw ewidentnego utrudniania, co skutkuje stwarzaniem niejasnych, kolizyjnych sytuacji. Co daje zapis, że pojazd wyjeżdżający z drogi wewnętrznej na drogę publiczną jest włączającym się do ruchu? W praktyce nic.
Można zgodzić się z tym, że pojazd wyjeżdżający z obiektu przydrożnego, a więc ze stacji benzynowej, parkingu czy terenu posesji jest włączającym się do ruchu, bo łatwo zorientować się, skąd taki pojazd wyjeżdża.
W przypadku drogi wewnętrznej często bywa tak, że w zasadzie niczym nie różni się ona od pozostałych wlotów skrzyżowania. Już wcześniej podałem argumenty wskazujące, iż w niektórych sytuacjach kierowca może nie zorientować się, że do skrzyżowania dochodzi droga wewnętrzna.
Niekiedy drogowcy tuż przed wylotem drogi wewnętrznej umieszczają znak A-7 "ustąp pierwszeństwa". Z punktu widzenia prawnego nie powoduje to bynajmniej, że miejsce przecięcia dróg staje się normalnym skrzyżowaniem.
Bardzo prosto. Wystarczy z art. 17 ust. 1 pkt. 1 ustawy usunąć następujące słowa: "z drogi niebędącej drogą publiczną". Mowa tu oczywiście o artykule ustawy wskazującym przypadki, kiedy to pojazd włącza się do ruchu. Należałoby również zmienić definicję skrzyżowania - art. 2 pkt 10 ustawy obecnie brzmi następująco:
Z tej definicji należy usunąć słowa "lub z drogą wewnętrzną".
Wówczas sytuacja byłaby jasna i prosta - żaden z kierowców nie musiałby zgadywać, z jakiej drogi wyjeżdża pojazd i czy jego kierowca zna przepisy ruchu drogowego. Mielibyśmy zwykłe, skrzyżowanie. Dziwię się, że do tej pory nikt na to nie wpadł. Drobna zmiana zapisu w ustawie znakomicie ułatwiłaby życie kierowcom. Tylko czy decydentom na tym zależy?