Efekt kangura. Oto fotoradar na cwanych kierowców. Też tak jeździsz?

Wielu kierowców myśli, że jeśli zwolni bezpośrednio przed fotoradarem, a zaraz po jego minięciu ponownie przyspieszy do wcześniejszej, niedozwolonej prędkości to przechytrzy system. Taka jazda popularnie zwana "efektem kangura" może niebawem się skończyć, a pomóc w tym ma nowy typ fotoradaru, a także stara taktyka policjantów, która od lat sprawdza się na drogach.

Jazda "na kangura" to bardzo popularne zjawisko, z którym zmagają się nie tylko polskie służby, ale także policja w całej Europie. Chodzi oczywiście o zwalnianie kierowców tuż przed pojawieniem się fotoradaru i przyspieszenie do niedozwolonych prędkości tuż po jego minięciu. Taki styl jazdy ma wielu kierowców, którzy lubią "naginać" przepisy ruchu drogowego - po prostu po minięciu fotoradaru czują się bezpieczni i bezkarni, więc wciskają gaz do dechy. Hiszpańskie służby już kilka lat temu opracowywały i testowały nowe rozwiązanie, które miałoby zapobiec takie jeździe, a teraz wprowadzają je na dobre w hiszpańskiej prowincji Navarra. 

Reklama

Hiszpańska Guardia Civil de Trafico, a także DGT (Dirección General de Tráfico), , czyli odpowiedniki polskiej drogówki i GDDKiA od lat zmagają się z tym problemem. Już kilka lat temu rozpoczęli więc testy nowego typu fotoradaru, który "widzi dalej", ale też jako alternatywę zaczęli stosować nową odmianę starej jak świat policyjnej metody.

Fotoradar antyhamulcowy widzi znacznie dalej

Pierwszym testowanym rozwiązaniem są specjalne fotoradary o znacznie większym zasięgu działania, czyli takie, które pomiar prędkości rozpoczynają znacznie wcześniej i potrafią rozpoznać, czy kierowca dojeżdżając do fotoradaru zwolnił do prędkości dozwolonej. Kiedy do tego dojdzie dla kierowcy jest już za późno, nawet jeśli zareagował on na tyle szybko, że normalny fotoradar nie zrobiłby mu zdjęcia. Fotoradar "antyhamulcowy" mierzy bowiem jego prędkość znacznie wcześniej niż mogłoby się wydawać i rejestruje jego wykroczenie. 

Kontrola kaskadowa w nowej odsłonie

Drugim sposobem jest stara, dobra kontrola kaskadowa, tyle że tym razem, zamiast na patrolach policji, oparta jest na fotoradarach ustawionych w niewielkiej odległości od siebie. Oba fotoradary ustawione są na odcinku oznakowanym kontrolą prędkości, z tym że jeden jest zamontowany na stałe i widoczny dla kierowców, a drugi to fotoradar mobilny, który może być ustawiony zarówno przed stacjonarnym łapiąc kierowców hamujących lub za nim, łapiąc kierowców przyspieszających tuż po minięciu fotoradaru. 

Pomysł ten jest stary jak świat i z dużym powodzeniem od lat stosuje go również polska drogówka, tyle że w konfiguracjach: dwa patrole policji, lub fotoradar, a niedaleko za nim patrol policji, który zaskakuje kierowców dociskających gaz po minięciu fotoradaru.

Jeśli dobrze się nad tym zastanowić, to dziwne, że rozwiązanie tego typu musi być w jakikolwiek sposób testowane przed wdrożeniem, i że jeszcze nie zostało wprowadzone na dużo większą skalę także w innych krajach. Na chłopski rozum wydaje się to bardzo skuteczny - a także zyskowny - sposób pacyfikowania kierowców łamiących przepisy drogowe dotyczące prędkości. 

W wielkiej Brytanii również mogą pojawić się kaskadowe fotoradary

Nad wprowadzeniem podobnego rozwiązania opartego na dwóch fotoradarach pracują również organizacje na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego w Wielkiej Brytanii, jednak najwyraźniej rządzącym na razie nie zależy na wprowadzeniu tego bata na kierowców. 

Kaskadowo ustawione fotoradary zdają się działać również bardziej skutecznie i wiele wskazuje na to, że takie rozwiązanie jest również tańsze niż wykorzystanie nowoczesnych fotoradarów z większym zasięgiem, bowiem według doniesień to właśnie głównie to drugie rozwiązanie jest wprowadzane na szerszą skalę w Hiszpanii.

Polska stawia na odcinkowy pomiar prędkości. Kaskady też będą

W Polsce póki co nie ma sprecyzowanych informacji na temat wprowadzenia podobnego systemu pomiarowego, ale być może dlatego, że obecnie GITD wraz z CANARD jest zajęte wprowadzaniem kolejnych odcinkowych pomiarów prędkości, których do końca roku ma być całe mnóstwo. To stosunkowo nowy system karania kierowców w Polsce, którego ogromną skutecznością zachłysnęły się polskie służby. Z drugiej strony tak jak wspomnieliśmy - kaskadowe pomiary prędkości przy okazji różnych policyjnych akcji, to zwyczajna praktyka drogówki, zatem właściwie to nic nowego. 

W kwestii kaskadowego ustawiania mobilnych fotoradarów sprawa wygląda nieco inaczej, bowiem Generalna Inspekcja Transportu Drogowego (GITD) korzysta mobilnych fotoradarów Ramet AD9C czeskiej produkcji tylko w nieoznakowanych radiowozach. Urządzenia te powróciły na drogi po kontrowersjach związanych z ich homologacją kilka lat temu. Na razie nie wiadomo ile takich urządzeń tak naprawdę znajduje się w Polsce, ale do końca tego roku liczba ta miała przekroczyć 60 sztuk (w 2022 było ich 29). Skoro wszystkie wykorzystywane są jako wideorejestratory w nieoznakowanych radiowozach, raczej niewiele wskazuje, że miałyby służyć jako mobilne urządzenia do kaskadowego, stacjonarnego pomiaru prędkości. 

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fotoradary | nadmierna prędkość | przepisy drogowe | mandaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy