Czy pas rozbiegowy jest podporządkowany? Kierowcy nie rozumieją prostej zasady
Niedawno opublikowałem tekst dotyczący tzw. pasa rozbiegowego i wyjaśniałem, że w żadnym razie nie może on być traktowany jako „pas podporządkowany”. Artykuł ten wywołał duże zainteresowanie czytelników, ale otrzymaliśmy też maile od „specjalistów”, którzy mają zupełnie inne zdanie w tej kwestii.
Spis treści:
Czy wjeżdżanie na autostradę jest włączaniem się do ruchu?
W odpowiedzi na mój niedawny tekst na temat tego czy pas rozbiegowy jest podporządkowany, "specjalista" nr 1 pisze:
Wjeżdżający z pasa rozbiegowego jest włączającym się do ruchu.
Dlaczego czytelnik tak uważa? Tego oczywiście nie wyjaśnia. Warto więc przypomnieć w jakich sytuacjach kierujący pojazdem włącza się do ruchu. Stanowi o tym art. 17 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym:
Włączanie się do ruchu następuje przy rozpoczynaniu jazdy po postoju lub zatrzymaniu się niewynikającym z warunków lub przepisów ruchu drogowego oraz przy wjeżdżaniu:
- na drogę z nieruchomości, z obiektu przydrożnego lub dojazdu do takiego obiektu, z drogi niebędącej drogą publiczną oraz ze strefy zamieszkania;
- na drogę z pola lub na drogę o nawierzchni twardej z drogi o nawierzchni gruntowej;
- na jezdnię z pobocza, z drogi dla pieszych lub z pasa ruchu dla pojazdów powolnych;
- na jezdnię lub pobocze z drogi dla rowerów lub drogi dla pieszych i rowerów, z wyjątkiem wjazdu na przejazd dla rowerów lub pas ruchu dla rowerów;
- pojazdem szynowym - na drogę z zajezdni lub na jezdnię z pętli.
Jak widać, w przepisie tym nie ma mowy o wjeżdżaniu na autostradę. Wielu kierowców, a także publicystów używa określenia "pas włączania", a nawet "włączanie się do ruchu na autostradzie". Podobnie jak "włączaniem się do ruchu" określają każdy wyjazd z drogi podporządkowanej Bardzo nie lubię tych określeń, bo wprowadzają one w błąd i nie mają nic wspólnego z prawdą. Wjeżdżanie na autostradę absolutnie nie jest włączaniem się do ruchu.
"Specjalista" nr 2 pisze:
Właśnie takimi informacjami wprowadzacie zamęt i prowokujecie niebezpieczeństwo, czerwony pojazd hamując ostro tylko po to żeby ustąpić pierwszeństwa żółtemu pojazdowi WŁĄCZAJĄCEMU SIĘ DO RUCHU A NIE ZMIENIAJACEMU PAS, doprowadzi do karambolu na autostradzie. Pojazd włączający się do ruchu ma ustąpić pierwszeństwa pojazdom, które już są w ruchu, kropka. Nie ma tu zasady zmiany pasa ruchu. Kropka. Wszędzie w Europie tak jest, proszę zwrócić uwagę ze niekiedy na pasach rozbiegowych są namalowane trójkąty (znaki poziome) do samego końca pasa rozbiegowego dlatego również to się nazywa pas rozbiegowy a nie jezdni. Proszę nie wprowadzać kierujących w błąd.
Ten czytelnik również uważa , że wjeżdżanie na autostradę jest włączaniem się do ruchu. Wie lepiej i już! Ponadto bzdurą jest stwierdzenie, że kierowca czerwonego samochodu w sytuacji pokazanej na rysunku musiałby rzekomo "ostro hamować". Przecież równie dobrze może dalej jechać swoim pasem i chwilowo powstrzymać się ze zmianą pasa ruchu.
Nasz "specjalista", autor maila twierdzi autorytatywnie, że żółty pojazd nie zmienia pasa ruchu ale włącza się do ruchu. Nie podaje jednak żadnego uzasadnienia swojej teorii. Jakże to typowe - tak jest, bo ja tak uważam.
Sytuacja, o której wspomina nadawca maila (trójkąty podporządkowania na pasie ruchu) może wystąpić tylko w takiej sytuacji, jak pokazana na rysunku:
W tym przypadku nie jest to jednak pas rozbiegowy ale jezdnia wlotowa prowadząca do skrzyżowania znajdującego się na końcu tego pasa ruchu. Oczywiście takie skrzyżowanie nie może występować na autostradzie ani drodze ekspresowej, natomiast zdarza się na miejskich arteriach. Dla ścisłości wyjaśnię, że w Prawie o ruchu drogowym ani w innych przepisach nie ma pojęcia pasa rozbiegowego, a tym bardziej "pasa jezdni". Jest tylko pojęcie pasa ruchu.
Czy wjazd na autostradę to skrzyżowanie? Niektórzy tak uważają
Inne teorie na temat zasad panujących podczas wjeżdżania na autostradę ma "specjalista" nr 3:
Co za i****a, wprowadza w błąd czytelników? Pas rozbiegowy to nadal część skrzyżowania przed którym jest umieszczony znak A-7 i nie tylko ten znak. Jest jeszcze jeden. Skoro i**** redaktor uważa, że ten znak tyczy tylko wjazdu na autostradę, to komu ma się ustępować pierwszeństwa, skoro sam wjazd jest bezkolizyjny????
Autor tego maila, jak widzicie, nie szczędzi złośliwości i epitetów. Oczywiście nie robi to na mnie najmniejszego wrażenia, natomiast każdy sposobem swojej wypowiedzi wystawia sam sobie świadectwo.
"Specjalista" nr 4 napisał natomiast:
Co to niby znaczy, że znak A-7 "Ustąp pierwszeństwa przejazdu" dotyczy rzekomo jakiegoś "wlotu na autostradę", a nie "całego pasa rozbiegowego"? Co to jest zdaniem Pana Autora ten "wlot na autostradę"? Do wiadomości szanownego Autora - pas rozbiegowy, którego nazwanie i tak jest potoczne, bo przepisy tego nie precyzują, jest specyficznym rodzajem skrzyżowania i skoro przed wjazdem na obszar tego skrzyżowania ustawiono znak A-7, to oznacza to ni mniej ni więcej, że na tym skrzyżowaniu jadący tym pasem ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa innym kierującym.
Pas rozbiegowy nie jest częścią skrzyżowania. Gdyby tak było, to skrzyżowanie musiałoby mieć długość ok. 300 metrów, bo zaliczałby się do niego pas rozbiegowy na całej swojej długości. Już w poprzednim swoim tekście wytłumaczyłem, że znak "ustąp pierwszeństwa" umieszczony przy wlocie odnosi się tylko i wyłącznie do miejsca, w którym droga wlotowa prowadzi do autostrady. Gdyby z jakichkolwiek powodów znaki poziome nie były widoczne, np. zostałyby zasypane śniegiem, to kierowca wjeżdżający na autostradę wiedziałby, że zbliża się do drogi z pierwszeństwem.
Zwróćcie też uwagę, że w takim przypadku, gdyby nie było znaku A-7 "ustąp pierwszeństwa" kierowca wjeżdżający na autostradę miałby pierwszeństwo, bo znajdowałby się z prawej strony. Powierzchnia skrzyżowania, którego dotyczy znak ustąp pierwszeństwa umieszczony przy wlocie na autostradę jest taka jak pokazałem na poniższym rysunku.
Tylko tego przyciemnionego obszaru dotyczy znak ustąp pierwszeństwa. Gdyby było tak, jak twierdzą autorzy maili, cytowani wyżej "specjaliści", to powierzchnia skrzyżowania musiałaby wyglądać następująco:
Przecież to swoiste kuriozum! Takie skrzyżowanie miałoby długość sięgającą 300 metrów, bo nawet tyle mogą mieć pasy rozbiegowe. W dodatku na takim skrzyżowaniu obowiązywałby zakaz wyprzedzania, albowiem wyprzedzanie zabronione jest na skrzyżowaniach (z wyjątkiem skrzyżowań o ruchu okrężnym i na których ruch jest kierowany).
Ponadto takie rozwiązanie byłoby sprzeczne z samą definicją skrzyżowania zawartą w ustawie Prawo o ruchu drogowym. Zgodnie z tą definicją skrzyżowanie to część drogi będącą połączeniem dróg albo jezdni jednej drogi w jednym poziomie, z wyjątkiem połączenia drogi o nawierzchni twardej z drogą o nawierzchni gruntowej lub z drogą wewnętrzną.
W tej definicji nie ma mowy o połączeniu pasów ruchu. Nie ma też oczywiście pojęcia pasa podporządkowanego. Pas rozbiegowy jest częścią autostrady i stanowi jeden jej pasów ruchu. Jest to taki sam pas, jak każdy inny tyle tylko, że jest to pas kończący się.
Znak ostrzegawczy A6-d (wlot drogi jednokierunkowej z prawej strony) ostrzega jedynie o tym, że zbliżamy się do takiego wlotu i przysługuje nam pierwszeństwo. To pierwszeństwo nie oznacza jednak, że mamy je w stosunku do pojazdów poruszających się pasem włączania.
Czy pas rozbiegowy jest pasem podporządkowanym?
Oczywiście nie jest. Takie pojęcie nie istnieje i nie może istnieć w przepisach ruchu drogowego. Gdyby było tak jak twierdzą cytowani wyżej "specjaliści", to w sytuacji pokazanej na rysunku kierowca czerwonego samochodu mógłby wjechać przed rozpędzające się właśnie żółte auto, bo miałby przed nim pierwszeństwo. Czy byłoby to bezpieczne? Okazuje się jednak, że są tacy, którzy w praktyce próbują zrealizować takie nieobliczalne manewry:
Dodam, że linia przerywana o podwójnej szerokości oddzielająca pas rozbiegowy od pasa autostrady stosowana jest do oznaczania następujących pasów:
- ruchu powolnego,
- zanikających
- przeznaczonych wyłącznie dla pojazdów wyjeżdżających na inną drogę lub jezdnię.
W przypadku pasa rozbiegowego oznakowanie takie wynika z faktu, że jest on pasem zanikającym.
Jak wjeżdżać z pasa rozbiegowego na autostradę?
Oczywiste jest, że kierujący pojazdem wjeżdżający z pasa rozbiegowego na autostradę (lub inną drogę) ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdom, które już po autostradzie poruszają się.
Wynika to jednak bynajmniej nie z tego, że pas rozbiegowy miałby być rzekomo pasem podporządkowanym! Wynika to z art. 22 ust. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym:
Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, (...) oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas ruchu z prawej strony.
A zatem, wjeżdżając z pasa rozbiegowego na pas autostrady musimy oczywiście ustąpić pierwszeństwa pojazdowi, który tym pasem autostrady się porusza. Chyba, że osiągniemy większą prędkość niż tamten pojazd i bezpiecznie wjedziemy przed niego.
Postępując w ten sposób w niczym nie przeszkadzamy kierowcy jadącemu autostradą, nie zmuszamy go do hamowania ani do zmiany kierunku jazdy.
A co w sytuacji, jeżeli wjeżdżamy z pasa rozbiegowego na autostradę, a w tym samym czasie kierowca jadący środkowym pasem autostrady chce przejechać na prawy pas autostrady?
W sytuacji pokazanej na rysunku żółty pojazd ma pierwszeństwo przed czerwonym, bo wjeżdża na ten sam pas z prawej strony. W praktyce jednak radzę wam w takiej sytuacji nie korzystać zbyt pewnie z przysługującego pierwszeństwa. Dlaczego? Bo możecie trafić na takiego "specjalistę", jak ci cytowano powyżej. I wówczas o zderzenie nietrudno.
Starałem się jak najdokładniej i w sposób najbardziej przystępny wyjaśnić, jakie zasady obowiązują na wlotach na drogi szybkiego ruchu i na pasach rozbiegowych. Mam nadzieję, że rozwiałem wasze wątpliwości.
Dla potwierdzenia tego, co napisałem przytaczam poniżej odcinek programu telewizyjnego "Jedź bezpiecznie", w którym pan Marek Dworak, wieloletni ekspert w zakresie prawa o ruchu drogowym, w pełni potwierdza to, co wam wyjaśniłem:
Mam oczywiście świadomość, że niektórych dorosłych specjalistów nikt i nic nie przekona. Obyśmy jak najrzadziej spotykali takich "specjalistów" na drogach.