Czy mogę skręcić na zielonej strzałce, gdy ruchem kieruje policjant?
Jeżeli na skrzyżowaniu ruchem kieruje policjant, wielu kierowców natychmiast gubi się i popełnia błędy. Jednym z takich błędów jest spoglądanie na zieloną strzałkę przy sygnalizatorze ze światłem zielonym i wykonywanie tzw. skrętu warunkowego.
Zielona strzałka i policjant kierujący ruchem - mogę skręcić czy nie?
Spójrzcie na poniższą sytuację, widoczną na grafice. Czy w tej sytuacji kierowca czerwonego samochodu może wykonać tzw., skręt warunkowy?
Oczywiście, że nie! Dlaczego? Polecenia i sygnały podawane przez osobę kierującą ruchem są nadrzędne w stosunku do sygnalizacji świetlnej oraz znaków drogowych określających pierwszeństwo. Jeżeli zatem na skrzyżowaniu ruchem kieruje policjant, to powinieneś patrzeć tylko na jego sygnały.
W sytuacji przedstawionej na rysunku policjant zwrócony jest przodem do kierującego czerwonym samochodem. Taka postawa policjanta oznacza bezwzględny zakaz wjazdu na skrzyżowanie lub przejście dla pieszych.
Co jest ważniejsze policjant sygnalizacja świetlna, czy znaki?
Wykonywanie w takiej sytuacji niedozwolonego skrętu warunkowego może być niebezpieczne i stać się przyczyną kolizji. Policjant może za pomocą specjalnego sygnału podawanego ręką zezwolić czerwonemu pojazdowi na skręcenie, ale jeśli tego nie uczyni, samowolne wykonywanie skrętu jest wykroczeniem.
To nie są żarty, bo za zignorowanie poleceń osoby kierującej ruchem można otrzymać wysoki mandat i 15 punktów karnych. Jeżeli masz już trochę punktów na swoim koncie, to możesz nawet stracić prawo jazdy!
Przypomnijmy od razu hierarchię ważności, kiedy chcemy ustalić kto w danej sytuacji ma pierwszeństwo. Wygląda ona następująco (zaczynając od najważniejszego):
- osoba kierująca ruchem
- sygnalizacja świetlna
- znaki drogowe
- ogólne przepisy ruchu drogowego
A swoją drogą w testach egzaminacyjnych na prawo jazdy nie znalazłem ani jednego pytania dotyczącego tej sytuacji. Dowodzi to, jak bardzo testy egzaminacyjne oderwane są od realiów, od tego co naprawdę ważne. Skąd zatem polscy kierowcy mają wiedzieć o tych przepisach i umieć je poprawnie stosować, skoro uczą się wyłącznie pod testy?
