Najlepsze boksy dachowe na rynku. Wyniki testu siedmiu modeli
Rodzinny wyjazd w góry, dłuższe wakacje nad morzem albo weekend na nartach - to w takich momentach nawet największy bagażnik w samochodzie okazuje się często zbyt mały. Właśnie wtedy do gry wchodzą boksy dachowe, które potrafią dodać nawet kilkaset litrów przestrzeni ładunkowej. Pytanie tylko, który model wybrać, skoro na rynku roi się od różnych rozmiarów, kształtów i cen.

Spis treści:
- Jak testowano boksy dachowe?
- Zwycięzca testu to boks Thule Force 3 XL
- Yakima SkyBox LG/16 - bardzo blisko zwycięzcy
- Norauto Bermude 500 - rozsądny wybór dla oszczędnych
- Atera Lunar - dobry, ale niedostępny w Polsce
- Hapro Traxer 8.6 - duży otwór, wysoka cena
- Lanco DBX 50 - szybki montaż
- Kamei Husky 510 - problem z luźnymi pasami i trudny montaż
- Na co zwrócić uwagę przy wyborze boksu dachowego?
Z pomocą przychodzi test siedmiu znanych marek przeprowadzony przez dziennikarzy niemieckiego magazynu "auto motor und sport" , w którym sprawdzono nie tylko pojemność, ale przede wszystkim wygodę użytkowania i bezpieczeństwo.
Jak testowano boksy dachowe?
Boksy sprawdzono w dwóch głównych obszarach: w codziennym użytkowaniu oraz w trakcie jazdy. W części "na sucho" oceniano między innymi jakość wykonania, łatwość montażu na belkach dachowych, wygodę otwierania i zamykania, możliwości zabezpieczenia przed kradzieżą, a także sposób mocowania bagażu w środku. Sprawdzano, czy klamry mocujące mają sensowny zakres regulacji, jak szybko można założyć boks na różne typy belek i czy konstrukcja nie wymaga od użytkownika akrobatyki przy każdej próbie domknięcia pokrywy.
Drugi etap obejmował testy drogowe z prędkościami do 100 km/h. Samochody z zamontowanymi boksami przejeżdżały slalom, wykonywały gwałtowne podwójne omijanie przeszkody, hamowania awaryjne oraz próby na nierównej nawierzchni. Chodziło o to, aby sprawdzić, czy boks nie przesuwa się na belkach, czy pokrywa pozostaje domknięta i czy bagaż w środku jest dobrze utrzymany na swoim miejscu.
Zwycięzca testu to boks Thule Force 3 XL
Ten model, produkowany zresztą w Polsce, łączy bardzo solidne wykonanie z przemyślanymi detalami, które w codziennym użytkowaniu robią dużą różnicę. Boks ma pojemność 500 litrów i dopuszczalną ładowność 75 kg, przy własnej masie 22 kg. Z zewnątrz wyróżnia się sztywną, dobrze usztywnioną pokrywą, która nie "pracuje" przy podnoszeniu i zamykaniu.
Montaż na belkach jest prosty, a zastosowane mocowania mają gniazda z ograniczeniem momentu dokręcania, dzięki czemu użytkownik nie musi zgadywać, czy już wystarczy - po prostu dokręca do momentu charakterystycznego kliknięcia. Zamek ma czytelny wskaźnik zamknięcia i wyraźny sygnał dźwiękowy przy poprawnym zaryglowaniu, co zmniejsza ryzyko niedomknięcia pokrywy w pośpiechu. W środku znajdują się trzy pasy do mocowania bagażu; choć nie są szczególnie szerokie, w testach utrzymały ładunek na swoim miejscu również podczas gwałtownych manewrów. Cena tego boksa w Polsce nie jest mała, bo wynosi, w zależności od sklepu internetowego, około 2,6 tys. zł, ale w zamian możemy być pewni praktycznej obsługi i wysokiego poziomu bezpieczeństwa.
Yakima SkyBox LG/16 - bardzo blisko zwycięzcy
Drugie miejsce zajęła Yakima SkyBox LG/16, która również otrzymała ocenę "bardzo dobrą". Ten boks jest nieco mniejszy pod względem pojemności (453 litry), ale także oferuje ładowność 75 kg przy masie własnej 21,3 kg. Podobnie jak Thule, Yakima ma solidne wzmocnienia oraz trójpunktowy zamek z zabezpieczeniem, które informuje o poprawnym domknięciu.
Na plus wyróżniają się praktyczne szczegóły: zdejmowany pokrętło montażowe, które po dokręceniu można odpiąć, uzyskując bardziej płaską powierzchnię podłogi w boksie, oraz sznurek ułatwiający domykanie pokrywy. Minusem jest mniejszy otwór załadunkowy niż w modelu Thule, przez co pakowanie długich przedmiotów bywa nieco mniej wygodne. Ten boks jest mniej popularny w Polsce, ale da się znaleźć oferty w granicach około 2,8 tys. zł.
Norauto Bermude 500 - rozsądny wybór dla oszczędnych
Norauto Bermude 500 uzyskał ocenę "dobrą" i tytuł propozycji o najlepszym stosunku ceny do możliwości. Przy masie 20,5 kg oferuje aż 524 litry pojemności i ładowność 75 kg. Płaska dolna część boksu dobrze wykorzystuje przestrzeń, a rozmiar otworu załadunkowego ułatwia wkładanie bagażu.
Mocowanie do belek odbywa się za pomocą metalowych, gumowanych szczęk, które trzymają boks stabilnie. W środku znajdziemy dwa pasy do mocowania bagażu - mają dobrą jakość, jednak przy gwałtownych manewrach okazują się nieco zbyt mało skuteczne, a trzeci pas poprawiłby sytuację. Sama pokrywa potrafi się lekko wyginać przy otwieraniu, co wymaga od użytkownika odrobiny wprawy przy zamykaniu, ale w zamian dostajemy bardzo przestronny i funkcjonalny boks w rozsądnej cenie. To właśnie takie konstrukcje pokazują, że nie trzeba sięgać po najdroższe marki, by zyskać solidny i pojemny bagażnik dachowy - Norauto Bermude 500 wygrał w kategorii "jakość za rozsądną cenę". Niestety, z rynku polskiego firma Norauto wycofała się w 2021 roku, więc jedyna możliwość zakupu to albo na jednym z portali ogłoszeniowych lub też w sklepie zagranicznym - cena to około 350-400 euro.
Atera Lunar - dobry, ale niedostępny w Polsce
W teście "auto motor und sport" boks Atera Lunar otrzymał ocenę dobrą, jednak produkt w polskich sklepach internetowych nie jest dostępny. Ma on 470 litrów pojemności i może ładowność 75 kg (sam waży 22,5 kg). Testującym spodobały się łatwość montażu i obsługi, i to nawet mimo faktu, że jest on otwierany tylko jednostronnie. Niestety, w trakcie gwałtownego manewru w boksie poluzowały się oba pasy mocujące.
Hapro Traxer 8.6 - duży otwór, wysoka cena
Nie należy do najtańszych, ale imponuje pojemnością - za około 2,7 tys. zł dostajemy dodatkowy bagażnik zdolny pomieścić 530 litrów (są też mniejsze warianty). Pozytywnym ocenę, trzecią w teście zapewniły między innymi trzy pasy napinające, które jako jedyne dotarły fabrycznie zamontowane. Boks łatwo zamontować na poprzeczkach za pomocą systemu szybkiego montażu. Podobać się też mogą duże otwory po obu stronach bagażnika.
Lanco DBX 50 - szybki montaż
Otrzymał ocenę dobrą, na polskim rynku nie jest oferowany. Pod względem zabezpieczenia ładunku, boks zdobywa punkty między innymi za trzy dobrze zaprojektowane pasy mocujące, jednak testującym mniej spodobały się małe otwory załadunkowe. Za to w próbach sprawnościowych wyniki nie przysparzają powodów do narzekania - także sposób montażu jest łatwy i szybki.
Kamei Husky 510 - problem z luźnymi pasami i trudny montaż
Jako jedyny w zestawieniu otrzymał ocenę "zadowalającą". To tym bardziej rozczarowujące, że na polskim rynku boks ten kosztuje około 3 tys. z. Pomimo dwóch metrów długości, zakres regulacji przestarzałego i niewygodnego systemu mocowania w kształcie litery U jest zbyt mały. Podczas testu sprawdzającego zachowania boksa przy gwałtownym manewrze bagaż przesunął się tak bardzo z powodu poluzowania pasów, że lżejsza torba z tyłu boksa całkowicie oderwała się od paska. Co więcej, jedno z oczek paska pękło, co znacznie obniżyło ocenę.
Na co zwrócić uwagę przy wyborze boksu dachowego?
Test pokazuje, że różnice między poszczególnymi modelami nie dotyczą wyłącznie pojemności czy ceny, ale przede wszystkim jakości wykonania, stabilności mocowań i skuteczności zabezpieczania ładunku. Niezależnie od marki warto szukać boksu z certyfikatem bezpieczeństwa, stabilnym systemem montażu do szerokiej gamy belek, czytelnymi zamkami oraz dobrze przemyślanymi punktami mocowania pasów wewnątrz.
Koniecznie trzeba też pamiętać o dopuszczalnej ładowności boksu oraz deklarowanej przez producenta samochodu dopuszczalnej masie na dachu. Ta wartość obejmuje zarówno sam boks, belki, jak i przewożony bagaż, więc łatwo ją przekroczyć, jeśli pakujemy "pod sufit" - zwykle maksymalne obciążenie dachu to około 75-80 kg. Równie ważne jest właściwe rozłożenie masy - cięższe przedmioty powinny znaleźć się możliwie nisko i bliżej środka, a lżejsze mogą trafić w okolice przodu i tyłu boksu.









