Każdy kierowca ma cztery zdalne kontrole w roku. Gigantyczne kary
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny opublikował raport, w którym podsumowuje swoją dotychczasową działalność. Czytamy w nim, że w ubiegłym roku już ponad 90 proc. kierowców przyłapanych na braku obowiązkowej polisy OC wykrytych zostało dzięki komputerowej bazie danych zwanej często "wirtualnym policjantem".
Spis treści:
Kary za brak OC, a - ściślej - naliczane przez UFG opłaty, sieją postrach wśród kierowców. Ich wysokość stanowi krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę. W przypadku samochodu osobowego i przerwy w ciągłości OC trwającej powyżej 14 dni, zapłacić trzeba aż 7,2 tys. zł. To przeszło 14 razy więcej, niż wynosi średnia cena ubezpieczenia OC samochodu osobowego w naszym kraju (510 zł wg danych Polskiej Izby Ubezpieczeń).
Kierowco boisz się policjanta? Zdalnie kontrolują cię nawet 4 razy w roku
Mało kto pamięta, że zgodnie z Ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych i Ubezpieczeniowym Funduszy Gwarancyjnym, instytucja odpowiada również za szczelność systemu ubezpieczeń obowiązkowych w Polsce. Z raportu wynika, że UFG może się tu pochwalić imponującą skutecznością. Dzięki rozbudowie usług cyfrowych, aż 90,6 proc. ze wszystkich ujawnionych w 2022 roku przypadków braku obowiązkowej polisy OC wśród kierowców wyryte zostało na podstawie kwerendy własnych baz danych. Dla porównania, zaledwie 7,5 proc. kierowców bez OC "wpadło" w wyniku policyjnej kontroli na drodze, a za jedynie 0,7 proc. odpowiadały zgłoszenia z wydziałów komunikacji.
Pamiętaj o OC. Ubezpieczyciel wie o tobie wszystko
Niewielu kierowców wie, że z bazy UFG masowo korzystają też sami ubezpieczyciele. W czerwcu 2022 roku, dzięki staraniom Funduszu, firmy ubezpieczeniowe zyskały dostęp do Centralnej Ewidencji Kierowców. Dzięki temu, np. na etapie przygotowywania oferty i kalkulowania składki, ubezpieczyciele mają teraz wgląd do informacji o nałożonych na kierowcach mandatach i punktach karnych. W efekcie zakłady ubezpieczeniowe mogą lepiej szacować ryzyko przy wyliczaniu składek OC i premiować tych kierowców, którzy nie popełniają wykroczeń.
Z opublikowanego właśnie raportu UFG wynika, że ubiegłym roku firmy ubezpieczeniowe generowały - uwaga - 4 mln zapytań dotyczących historii ubezpieczeniowej kierowców dziennie. Biorąc pod uwagę, że liczba kierowców i samych samochodów osobowych w Polsce oscyluje w okolicach 20 mln, oznacza to, że w skali roku, każdy z nas sprawdzany jest w takiej bazie przynajmniej czterokrotnie.
Na co idą opłaty za brak OC? Kara to najmniejszy z problemów
Chociaż UFG kojarzy się kierowcom głównie z "karami", najważniejszą rolą Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego jest ochrona obywateli. UFG wypłaca odszkodowania i świadczenia za nieubezpieczonych i niezidentyfikowanych sprawców wypadków drogowych. Chroni też kierowców przed takimi zdarzeniami, jak np. bankructwo zakładu ubezpieczeń. Wśród wypłacanych przez UFG świadczeń są też np. renty szczególne. Otrzymują je poszkodowani w sytuacji, gdy wypłata świadczeń powinna być kontynuowana, ale suma gwarancyjna ubezpieczenia sprawcy została wyczerpana. W 2022 roku na rezerwy z tytułu wypłat i odszkodowań z zaistniałych już szkód, czyli np. zabezpieczenie dożywotnich rent dla ofiar wypadków, UFG przeznaczył aż 1,7 mld zł.
Szkoda bez OC. Kto zapłaci UFG?
Po uregulowaniu zobowiązań wobec poszkodowanych, UFG - w ramach tzw. postępowania regresowego - zwraca się do sprawców takich zdarzeń o zwrot poniesionych kosztów. W myśl obowiązujących w Polsce przepisów, za szkodę wyrządzoną pojazdem bez ważnego OC solidarną odpowiedzialność ponoszą:
- posiadacz pojazdu,
- osoba kierująca pojazdem w chwili zdarzenia (sprawca szkody).
Jak informują przedstawiciele UFG, w 2022 roku toczyło się 18 054 spraw regresowych, o łącznej wartości aż 340 mln zł. Średnia wartość regresu, czyli długu nieubezpieczonego sprawcy zdarzenia wobec UFG, wyniosła na koniec ubiegłego roku 18 794 zł. Największa wartość regresu, jaki ma obecnie do oddania UFG sprawca pojedynczej szkody komunikacyjnej, wynosi dziś 2,25 mln zł.