Wywłaszczali mieszkańców w związku z budową drogi. Proponowali 90 zł za budynek

Nie jest tajemnicą ani zaskoczeniem, że budowa dróg szybkiego ruchu, często wymaga wywłaszczenia i przesiedlenia mieszkańców terenów, przez które musi przebiegać trasa. W teorii osoby takie mogą liczyć na sowitą rekompensatę, pozwalającą im na urządzenie się w innym miejscu. Jednak w przypadku budowy drogi ekspresowej S5 w okolicach Bydgoszczy, mieszkańcy mogli liczyć na przykład na otrzymanie połowy wartości swojego domu. Albo na rekompensatę w wysokości 90 złotych.

article cover
Interwencja

Wywłaszczani pod budowę drogi mieszkańcy mogli liczyć na 50 proc. wartości swoich domów

Budowa drogi szybkiego ruchu S5 niedaleko Bydgoszczy, budziła i nadal budzi wśród mieszkańców sporo emocji.

- Nie mam najmniejszej nadziei, że coś dostanę, na razie nie mam żadnej nadziei, ja uważam, że już chyba ktoś te moje pieniążki zabrał, już sprawa jest zakończona, bo tak z tego wszystko wygląda - mówi Zygmunt Andrzejewski, który nie dostał pieniędzy za działkę.

- Nie budujemy w pustce, ma na to wpływ polityka, gospodarka,  z  jaką mieliśmy do czynienia przez lata, gdzie budowano wsie w taki sposób, że były co kilometr czy poł kilometra gospodarstwa - komentuje Julian Drob z GDDKiA w Bydgoszczy.

Budowa dróg czasem wiąże się z wyburzeniami domów. Ale to powinno się to odbywać na uczciwych warunkach Przemek ŚwiderskiEast News

Do wywłaszczanych osób reporterzy Interwencji pierwszy raz pięć lat temu. Zaproponowane im odszkodowania były tak niskie, że nie mogli kupić czy wybudować nowych domów. Tracili gospodarstwa i środki do życia.

- Rzeczoznawca, nie boję się tego powiedzieć, okradł nas, ludzie tutaj muszą się zapożyczyć, brać kredyty dlatego, że z chwilą otrzymania decyzji ostatecznej mają krótki termin, żeby się wyprowadzić - opowiadał jeden z wywłaszczonych.

- Nie odwołaliśmy się do rzeczoznawcy, bo tak wycenił, że 50 procent zabrał. Uważa, że jest to starszy dom, a że remontowany, to go nie obchodzi - dodała inna z wywłaszczonych.

"Interwencja": Budowa trasy S5. Wywłaszczeni od lat walczą o pieniądzePolsat NewsPolsat News

Ile jest wart jeden budynek? Okazuje się, że 90 złotych

Po interwencji do redakcji zgłosiła się pani Małgorzata - rzeczoznawca, która postanowiła pomóc wywłaszczonym mieszkańcom. Przygotowała nowe wyceny gospodarstw. Urzędnicy dopiero wtedy zaczęli wypłacać większe odszkodowania.

- W jednej z wycen, w jednym z tych operatów wartość rynkowa budynku była wyceniona na 90 złotych. To nie trzeba mieć wiedzy specjalistycznej, że coś jest nie tak - tłumaczyła rzeczoznawca Małgorzata Streich.

- Jak wybieracie takiego rzeczoznawcę jak go kontrolujecie i czy w ogóle go kontrolujecie? Rzeczoznawcy wybierani są można powiedzieć czysto losowo z listy do konkretnych prac. Ten rzeczoznawca zrezygnował ze współpracy z wojewodą - przekazał Krzysztof Pankowski, kierownik oddziału odszkodowań Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy.

Droga będzie przebiegała przez połowę domu, więc w drugiej można mieszkać?

W najtrudniejszej sytuacji pozostała rodzina Wilczyńskich. Dom, w którym mieszkali ponad 30 lat podzielono na pół. I zapłacić urzędnicy chcieli tylko za jedną połowę. Niewiele ponad 120 tysięcy złotych. Na taką krzywdzącą wycenę nie zgodziła się wywłaszczana rodzina.

- Wewnątrz mieszkanie będzie zabrane do pewnego momentu, łazienka zostaje i na to wychodzi, że będę w łazience mieszkał i przez okno wchodził - oprowadza po domu Grzegorz Wilczyński.

Rodzina nie dostawała pieniędzy, a miała tylko kilka miesięcy na wyprowadzkę. Wilczyńscy brali więc kredyty, aby móc gdziekolwiek zamieszkać.

- Kto jest w stanie w pół roku coś wybudować, znaleźć inne miejsce? A tym bardziej opuścić dom, ale nie mieć pieniędzy... Nie dostał człowiek, a musiał opuścić - mówi Grzegorz Wilczyński.

Ale w końcu i tu interwencja przyniosła skutek. Z dużym opóźnieniem, ale w końcu zapłacono za drugą połowę domu. Rodzina Wilczyńskich jednak wiele straciła, więc zaczęła walczyć o odszkodowanie.

- To się tak kumulowało, że był moment, że człowiek nie dawał rady. Zdrowie się traci, nie idzie wytrzymać tego wszystkiego - przyznaje Grzegorz Wilczyński, walczy o pieniądze.

- Minister rozwoju przychylił się do naszego stanowiska i określił, że odszkodowanie nam się należy. Mamy postanowienie ministra, dokumenty opatrzone pieczątką osób odpowiedzialnych, w końcu mamy wyrok sądu - dodaje Arkadiusz Wilczyński.

Rodzina po wielu latach walki w końcu otrzymała wycenę szkód na ponad 150 tysięcy złotych. Jednak ostatecznie Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy nie uznał wyceny własnego rzeczoznawcy i uznał, że należy się im jedynie 1222 zł.

Rodzina marzy, by o wywłaszczeniu zapomnieć. Jednak musi znów się odwoływać i znów czekać.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas