Potrącił i odjechał, a pieszy wstał i poszedł. To nie skończyło się dobrze
Na jednej z ulic w Brzeszczach doszło do potrącenia pieszego. Kierowca jednak, zamiast zatrzymać się udzielić pomocy pieszemu, odjechał. Potrącony mężczyzna stwierdził natomiast, że nic mu nie jest i udał się do domu. Wkrótce trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Do zdarzenia doszło na przejściu dla pieszych przy ulicy Ofiar Oświęcimia w Brzeszczach. Kierowca Opla potrącił tam pieszego i odjechał. Dla potrąconego 34-latka zdarzenie zakończyło się upadkiem na jezdnię. Po wszystkim stwierdził jednak, że nie poniósł obrażeń. W związku z tym zdecydował, że nie ma potrzeby zgłaszania całego zdarzenia na policję i udał się do domu.
Informację o zdarzeniu policjanci otrzymali od jednego z lokalnych dziennikarzy następnego dnia. Ustalił on również prawdopodobny numer rejestracyjny oraz markę i kolor auta, którym miał poruszać się sprawca. Ustaleniem okoliczności całej sytuacji zajął się dyżurny z komisariatu w Brzeszczach i funkcjonariusze z oświęcimskiej drogówki. Dzięki informacjom przekazanym od dziennikarza udało im się wskazać auto, które mogło brać udział w zdarzeniu. Mogły to również sugerować uszkodzenia karoserii. Właścicielka samochodu stwierdziła jednak, że pochodzą one z listopada. Mało tego, miała dowód - pokazała policjantom zdjęcia.
Policjanci postanowili zająć się analizą nagrań z kamer miejskiego monitoringu. Jak się okazało, w zdarzeniu faktycznie brał udział Opel, ale z nieco innymi numerami rejestracyjnymi. Jak się okazało, pojazd miał szyby pokryte lodem, a to z pewnością ograniczało kierowcy widoczność. Z ustaleń wynikało, że właścicielem auta jest 67-letni mieszkaniec Brzeszcz. W tym czasie policjantom udało się również potwierdzić, że 34-letni mieszkaniec Oświęcimia, który został potrącony, trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Funkcjonariusze udali się do miejsca zamieszkania właściciela Opla. Po potwierdzeniu, że to 67-latek siedział za kierownicą auta w momencie zdarzenia został zatrzymany i trafił do oświęcimskiej komendy. Policjanci zatrzymali także jego prawo jazdy. Mężczyznę czekają poważne konsekwencje. Jak informuje policja, odpowie on za spowodowanie wypadku drogowego i nieudzielenie pomocy pokrzywdzonemu. Grozi mu za to kara trzech lat pozbawienia wolności.
Taka sytuacja może być dobrym przykładem, że kierowca, który potrącił pieszego czy rowerzystę, pod żadnym pozorem nie powinien odjeżdżać z miejsca zdarzenia bez udzielenia pomocy pokrzywdzonemu. Podobnie, jak w powyższej sytuacji może zdarzyć się, że po potrąceniu pieszy wstaje, otrzepuje ubranie i stwierdza, że nic mu się nie stało. Kierowca z ulgą stwierdza, że nie musi wzywać pogotowia i policji. Pieszy odchodzi, a kierowca odjeżdża. Takie postępowanie jest wielkim błędem ze strony kierowcy.
Trzeba pamiętać, że potrącony człowiek zawsze jest w szoku, a to sprawia, że może nie odczuwać bólu i tym samym nie zdawać sobie sprawy z poniesionych obrażeń. Niektóre mogą ujawnić się dopiero po kilku czy kilkunastu godzinach od zdarzenia. Wówczas może okazać się, że na ratunek jest już za późno. W związku z tym zawsze należy wezwać służby medyczne. Nawet jeśli potrącony stwierdzi, że nie potrzebuje pomocy, kierowca będzie miał dowód, że chciał jej udzielić. Wszak wezwanie zostało zarejestrowane.