Potrącenie na Sokratesa. Kierowca odpowie za wypadek czy zabójstwo?
Na 13 marca zaplanowano ogłoszenie wyroku ws. słynnego wypadku na ul. Sokratesa w Warszawie. Jadące zbyt szybko BMW prowadzone przez Krystiana O. potrąciło śmiertelnie przechodzącego przez przejście pieszego.
Sprawa wypadku, do którego doszło 20 października 2019 r. na przejściu dla pieszych na ul. Sokratesa na warszawskich Bielanach, odbiła się głośnym echem nie tylko w Warszawie, ale i całej Polsce, to na skutek tego wypadku rząd PiS zmienił przepisy dotyczące pierwszeństwa pieszego "wchodzącego" na jezdnię, a następnie drastycznie podniósł kwoty mandatów.
Jadące ze dużą prędkością BMW uderzyło w 33-letniego Adama G., który przechodził po pasach z rodziną. Pieszy zginął na miejscu. Potrącenia uniknęła żona oraz trzyletni syn pieszego. Oskarżony w tej sprawie Krystian O. usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.
W listopadzie 2021 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Krystiana O. na 7 lat i 10 miesięcy więzienia. Sąd nie przychylił się do stanowiska prokuratury i skazał mężczyznę za nieumyślne spowodowanie wypadku, nie zabójstwo. Wobec mężczyzny orzeczono również 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów.
Apelację od tego wyroku złożyła prokuratura i oskarżyciele posiłkowi w procesie, którymi są rodzice pieszego oraz jego żona i brat. W ich ocenie wbrew twierdzeniom sądu Krystian O. dopuścił się zabójstwa pieszego z zamiarem ewentualnym, co potwierdza zgromadzony w sprawie materiał dowodowy.
Apelację złożyli też obrońcy oskarżonego, którzy wnieśli o obniżenie wyroku sądu I instancji.
W poniedziałek w Sądzie Apelacyjnym odbyła się ostatnia rozprawa w tej sprawie. W jej trakcie przesłuchany został nowy biegły z zakresu ruchu drogowego, który stwierdził, że ze względu na przeprowadzone, nieuprawnione modernizacje wykraczające poza homologacje i rozwiązania techniczne producenta pojazd, którym jechał Krystian O. był niesprawny technicznie i nie powinien poruszać się po drogach, pomimo tego, że miał ważne badania technicznie dopuszczające go do ruchu.
Biegły wskazał, że główną przyczyną wypadku była nadmierną prędkość, którą oszacował w przybliżeniu na około 126 km/h. "Według mnie jest to prędkość minimalna, z jaką poruszał się pojazd oskarżonego" - zaznaczył. Dodał, że gdyby kierujący jechał z mniejszą prędkością, mógłby zapanować nad torem ruchu auta i uniknąć wypadku.
Podkreślił też, że opony w samochodzie Krystiana O. nie miały odpowiedniego zarysu rzeźby bieżnika, a układ hamulcowy był niesprawny. "Pozbawiony był systemu ABS, który z jednej strony miał za zadanie zapewnić prawidłową współpracę kół z podłożem, ale przede wszystkim zapewnić sterowalność" - powiedział na sali rozpraw biegły.
Zapytany z kolei, czy gdyby pojazd oskarżonego jechał z dozwoloną prędkością, to skutek tego wypadku byłby taki sam, odparł, że wówczas pieszy, czy też grupa pieszych zdążyłaby zejść z tej części jezdni. W opinii biegłego, bowiem zachowano ostrożność przy przechodzeniu przez przejście.
Po przesłuchaniu biegłego sąd apelacyjny zamknął przewód i strony wygłosiły mowy końcowe.
Prokuratora, która nie zgodziła się zakwalifikowaniem przez sąd I instancji czynu jako wypadku w swojej mowie końcowej podkreśliła, że "faktem jest, że oskarżony jechał w sposób absolutnie niebezpieczny", "samochód miał łyse opony", a oskarżony nie "miał żadnych szans na uniknięcie wypadku".
"Oskarżony podjął tak naprawdę piracką jazdę (...) Jechał równie niebezpiecznym samochodem. Samochód ten miał poczynione takie przeróbki, które czyniły go absolutnie niebezpiecznym na drodze i on o tym wiedział" - wskazywała prokuratura.
Natomiast reprezentujący oskarżycieli posiłkowych radca prawny Andrzej Mogieliński wskazywał, że manewr hamowania "był tylko odruchem obronnym". "To jest odruch, to nie jest próba uniknięcia tego zdarzenia" - mówił w poniedziałek na sali rozpraw. Dodał, że kwalifikacja tego czynu w akcie oskarżenia jest prawidłowa.
Podobnie podkreślała adwokat Marta Zakrzewska, która również reprezentuje rodzinę ofiary wypadku. Podczas poniedziałkowej rozprawy mecenas wskazywała na przeprowadzone postępowanie dowodowe w sądzie apelacyjnym, które dostarczyło dodatkowych argumentów, że przyjęta w akcie oskarżenia kwalifikacja jest właściwa.
W jej ocenie biegły nie miał żadnych wątpliwości, a takie wątpliwości miał sąd I instancji, że stan techniczny pojazdu oskarżonego pozostawał w związku przyczynowo-skutkowym z przebiegiem zdarzenia. "Jedno jest pewne. Będąc kwalifikowanym uczestnikiem ruchu drogowego, posiadając doświadczenie zawodowe w budowie samochodów, działaniach mechanika samochodowego oskarżony miał pełną świadomość, że pozbawiając to auto tak istotnych elementów bezpieczeństwa, o których dzisiaj mówił biegły, a które wpływały na jego sterowalność, czyni z niego narzędzie zbrodni i takim autem ośmielał się poruszać na drodze publicznej, wielokrotnie przekraczając prędkość" - zaznaczyła mec. Marta Zakrzewska.
Z kolei obrońca oskarżonego adwokat Tomasz Ode wskazywał, że to był czyn nieumyślny, a odruch oskarżonego to była reakcją na zagrożenie. "Nie zaprezentowało oskarżenie, ani publiczne, ani posiłkowe takiego argumentu, który przeważyłby szalę w tej sprawie na korzyść kwalifikacji przyjętej w akcie oskarżenia (...) Oskarżony nie chciał tego zderzenia. Nie miał możliwości praktycznie już wyhamować" - mówił w sądzie.
Drugi z obrońców Krystiana O. radca prawny Hubert Mackiewicz zauważył natomiast, że "medialność tej sprawy i nastawienie społeczne bardzo mocno zaważyło na tym, że oskarżony został oceniony zbyt surowo".
Zaznaczył jednocześnie, że Krystian O. miał prawo jazdy od kilkunastu lat, nie miał wcześniej żadnych wykroczeń drogowych i nigdy nie został ukarany mandatem. "Nikt z jego sąsiadów, osób postronnych, mieszkańców nie potwierdził pojawiających się w domenie publicznej informacji, że to był pirat drogowy, człowiek, który uczestniczył w jakiś rajdach, czy też siedział w garażu i przerabiał swoje BMW" - powiedział. Dodał, że "to są niepotwierdzone doniesienia" - zaznaczył.
Wskazał, że sąd okręgowy "niedostatecznie zważył okoliczności" oraz, że kara powinna być mniej surowa, bowiem w analogicznych sprawach istnieje szereg wyroków innych sądów, które nie traktują, aż tak surowo sprawców tego typu wypadków.
Obecny na sali Krystian O. złożył rodzinie kondolencje. "Nigdy tego nie chciałem. Czasu już, choćbym chciał, nie cofnę (...) Ponadto głęboko żałuję i bardzo mocno przepraszam. (...) Ten dzień, te chwile, ten ciężar, mój krzyż będę niósł do końca swoich dni" - powiedział
Sąd Apelacyjny z uwagi na skomplikowany charakter sprawy odroczył ogłoszenie wyroku do 13 marca.
***