Pchał samochód i nawet o tym nie wiedział!

W naszych publikacjach dotyczących rozszerzenia praw pieszych, wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że przyznanie niechronionym uczestnikom ruchu większych uprawnień, bez zakrojonych na szeroką skalę zmian w infrastrukturze, to jawne proszenie się o kłopoty. Miejscy aktywiści zapominają bowiem, że w polskich miastach spotkać można nie tylko samochody osobowe.

Brak dobrze rozwiniętej sieci autostrad i obwodnic sprawia, że - zwłaszcza w mniejszych miejscowościach - na drogach w okolicach ścisłego centrum spotkać można liczne, jadące tranzytem, samochody ciężarowe. Każdy, kto kiedykolwiek siedział za kierownicą takiego kolosa doskonale zdaje sobie sprawę, że w ich "martwym polu" zmieści się nie tylko pojedynczy pieszy, ale wręcz cała klasa przedszkolaków i kilka samochodów osobowych. Piesi często nie zdają sobie nawet sprawy, że kierowca takiego pojazdu może rozjechać kilka osób i nawet tego nie zauważy...

Reklama

Doskonałym potwierdzeniem tego faktu jest niecodzienne zdarzenie do jakiego doszło ostatnio na ulicach Łodzi. Ciężarowe Volvo  pchało przed sobą Peugeota 208. Według świadków, kierowca ciężarówki zorientował się, że coś jest nie tak, dopiero po kilkuset metrach!

Jak donoszą lokalne media - 36-letnia kierująca Peugeotem skręcała w prawo. Następnie zajęła drugi pas ruchu wjeżdżając wprost pod koła ciężarowego Volvo. Wiele wskazuje na to, że jego kierowca nie zorientował się w sytuacji. Być może zinterpretował odgłosy zdarzenia, jako pracę maszyn na pobliskiej budowie centrum handlowego. Według świadków zestaw zatrzymał się dopiero blisko 300 metrów od miejsca kolizji, przy okazji zbliżania się do kolejnego skrzyżowania.

Na szczęście kobiecie siedzącej za kierownicą samochodu osobowego nic się nie stało. Wezwany na miejsce patrol drogówki nie miał wątpliwości co do tego, że winną sytuacji jest 36-letnia kierująca Peugeotem, która wymusiła pierwszeństwo przejazdu, zmieniając pas. Kobieta odmówiła przyjęcia mandatu, wobec czego policjanci sporządzili wniosek o ukaranie do sądu.

Do podobnego zdarzenia doszło miesiąc temu pod Opolem. Tam kierowca ciężarówki również pchał auto osobowe, aż wypadło z drogi. Co więcej - odjechał z miejsca zdarzenia i był poszukiwany, jako "wściekły tirowiec". Policji wyjaśnił, że auta nie widział i zdarzenie nie miało nic wspólnego z agresją drogową.

W naszych publikacjach wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na kwestię martwego pola w samochodach ciężarowych. Niestety wielu uczestników ruchu - nie tylko pieszych czy rowerzystów, ale i kierowców aut osobowych - nie ma pojęcia o tym, jak niewiele widzi osoba manewrująca ciężarówką po mieście. 

Stąd, w wielu krajach świata funkcjonuje niepisana zasada "widzę-jestem widziany", w myśl której nie podejmuje się żadnych manewrów na drodze, jeśli nie upewnimy się, że mamy kontakt WZROKOWY z innym kierującym. Pamiętajmy, że przeciętny kierowca tzw. "tira" patrzy przed siebie zdecydowanie rzadziej, niż inni uczestnicy, którzy nie muszą np. stale kontrolować sześciu czy ośmiu lusterek...

Czym jest i jak duże jest martwe pole w ciężarówkach, świetnie pokazuje poniższy film:

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy