Nowe, restrykcyjne przepisy. Jaki jest ich cel?

Chodzi nam wyłącznie o to, żeby radykalnie zredukować liczbę wypadków z udziałem ofiar śmiertelnych i rannych - zaznaczył dyrektor Sekretariatu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Konrad Romik, odnosząc się do przyjętego przez rząd projektu noweli Prawa o ruchu drogowym.

W środę resort infrastruktury poinformował o przyjęciu przez rząd projektu noweli Prawa o ruchu drogowym, który przewiduje m.in. wprowadzenie renty dla najbliższych osób, które zginęły w wypadkach drogowych, niższe stawki OC dla osób jeżdżących bezpiecznie oraz podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny za wykroczenia drogowe do 30 tys. zł. Zmiany mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z piratami drogowymi.

Założenia zmian dotyczące m.in. Prawa o ruchu drogowym Rada Ministrów przyjęła dwa tygodnie temu. Jak poinformowano w środowym komunikacie resortu infrastruktury, rząd przyjął projekt w trybie obiegowym.

Reklama

Sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Konrad Romik zapytany o proponowane zmiany zaznaczył, że ostatnie wydarzenia, w tym głośny wypadek, do którego doszło w Stalowej Woli wskazują, że tylko zmiany w prawie pozwolą zmienić zachowania kierowców na drogach.

Romik podkreślił, że projekt zakłada wprowadzenie bardzo wielu zmian w różnego rodzaju aktach prawnych, co - jak wskazał - jest trudne do skoordynowania. Zaznaczył jednocześnie, że zmiany te mają jeden celu - powstrzymanie najcięższych przestępstw i wykroczeń w ruchu drogowym.

Dopytywany o to, czy jako sekretarz KRBRD jest zadowolony z obecnego kształtu projektu zaznaczył, że zanim projekt zostanie przyjęty czeka nas jeszcze wielka dyskusja zarówno w mediach jak i parlamencie. "Bedę zadowolony, kiedy proces przyjmowania tego aktu prawnego się zakończy" - odparł.

"Dobrze, że ta dyskusja się dzieje, że ta debata trwa i nie została zmarginalizowana. Najważniejsze, żebyśmy rozmawiali o tym w przestrzeni publicznej. Przed nami jeszcze bardzo wiele rozmów, ale jako sekretarz KRBRD byłbym zadowolony gdyby po ponad 20 latach ten obszar - który rzeczywiście nie był w taki sposób dotychczas regulowany - znalazł swoje pozytywne odzwierciedlenie w przyjęciu i jednocześnie w wykonaniu zmian w ruchu drogowym" - powiedział. "Chodzi nam tylko i wyłącznie o to, żeby ta wypadkowość ze skutkiem śmiertelnym i ciężko rannych została zredukowana do zera" - zaznaczył.

Czy to jednak uda się osiągnąć, skoro Polacy wciąż jeżdżą starymi, kilkunastoletnimi, często powypadkowymi samochodami? Ten aspekt w dyskusji jest pomijany, a za wypadki po prostu obarcza się kierowców... To najprostsza metoda.

"Koniec z pobłażliwością dla piratów drogowych. Statystki drogowe nie kłamią, wciąż na naszych drogach ginie zbyt dużo osób, każdego dnia przybywa rannych. Wypadki drogowe to nie tylko trauma poszkodowanych i ich bliskich, lecz także koszty dla gospodarki. Straty dla budżetu państwa z tytułu zdarzeń drogowych są szacowane na ponad 56 mld zł rocznie, w 2018 r. koszty te stanowiły 2,7 proc. polskiego PKB" - podkreślił cytowany w komunikacie resortu szef MI Andrzej Adamczyk.

Zgodnie z policyjnymi danymi w 2020 r. zgłoszono 23 540 wypadków drogowych mających miejsce na drogach publicznych, w strefach zamieszkania lub strefach ruchu, w wyniku których śmierć poniosło niemal 2,5 tys. osób, a ponad 26 tys. osób zostało rannych. "Co istotne, niemalże 90 proc. z nich wydarzyło się z winy kierujących" - podkreśliło ministerstwo. W 2020 r. z winy pijanych kierowców doszło do 1,6 tys. wypadków, w których zginęło 216 osób, a rannych zostało ponad 1,8 tys. osób. W odniesieniu do ogólnej liczby wypadków spowodowanych przez kierujących, sprawcy pod działaniem alkoholu stanowili 7,9 proc.

Wejście w życie nowych rozwiązań zaplanowano na 1 grudnia 2021 r.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy