Absurdalne zatrzymanie i kara dla kierowcy
Obowiązujący od 1 stycznia taryfikator, którego zamiarem było uderzenie w piratów drogowych, pełny jest absurdów i niekonsekwencji.
Bardzo ulgowo np. potraktowano niemal wszystkie wykroczenia popełniane przez pieszych. Np. jeśli pieszy wybiegnie zza stojącego pojazdu (np. autobusu) wprost pod koła samochodu, zostanie ukarany mandatem w wysokości 200 zł. Jeśli w takiej sytuacji dojdzie do kolizji (potrącenia pieszego lub uszkodzenia auta podczas omijania pieszego) - mandat wyniesie 700 zł i jest to niemal (dlaczego niemal - o tym za chwilę) najwyższa kara na jaką może narazić się pieszy.
Inne kary dla pieszych są śmieszne. Bieganie po jezdni taryfikator wycenia na 50 zł, podobnie kosztuje chodzenie po jezdni zamiast po chodniku, naruszenie zakazu ruchu pieszych (czyli np. spacer autostradą!), czy chodzenie po torowisku.
A same torowiska i przejścia przez nie to jedne z większych absurdów nowego taryfikatora. Przejście przez tory w miejscu niedozwolonym kosztuje 50 zł. Takim mandatem zostanie ukarany pieszy, który na widok zamkniętego przejazdu zejdzie w bok i ominie opuszczone zapory. Ale jeśli ten sam pieszy nie chce schodzić z przejazdu kolejowego, więc schyli się i przejdzie pod opuszczonymi rogatkami to naraża się mandat w wysokości 2000 zł!
Oto zapis z taryfikatora: "Wchodzenie na torowisko, gdy zapory lub półzapory są opuszczone lub rozpoczęto ich opuszczanie - 2000 zł.".
Dokładnie taką samą karę zapłaci kierowca, który nie doczeka aż zapory podniosą się całkowicie, tylko np. wjedzie dwie sekundy za wcześnie na przejazd. Zapisano to tak: "Naruszenie przez kierującego pojazdem zakazu objeżdżania opuszczonych zapór lub półzapór oraz wjeżdżania na przejazd, jeśli opuszczanie ich zostało rozpoczęte lub podnoszenie ich nie zostało zakończone - 2000 zł".
Absurd? Oczywiście. Nie można tak samo wyceniać objeżdżania opuszczonych półzapór, czy wjeżdżania na przejazd, gdy po jego drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy (za to wykroczenie również grozi mandat w wysokości 2000 zł), jak wjechanie na przejazd sekundę przed tym, jak zapory ustawią się całkowicie pionowo.
A jeśli ktoś myśli, że policjanci nie będą egzekwować podobnych przepisów, to musimy go rozczarować. Policjanci nie tylko te przepisy egzekwują, ale również chwalą się w tym w internecie. Np. komenda miejska w Poznaniu opublikowała taki film:
Kierowca nie tylko został ukarany mandatem w wysokości 2000 zł. Musiał również ratować się przed czołowym zderzeniem z nieoznakowanym radiowozem, którego kierowca wykonał brawurowy manewr zajechania mu drogi.
Z drugiej strony takie jest prawo i trudno się dziwić, że policjanci pilnują jego przestrzegania. Tylko dlaczego w takim razie funkcjonariusze zajechali drogę temu kierowcy, natomiast puścili wolno tych stojących przed nimi, którzy też przecież wjechali na przejazd pomimo dopiero podnoszących się rogatek i mrugających czerwonych świateł? Albo trzymamy się litery prawa w każdym szczególe, albo uznajemy, że "tak się po prostu jeździ" i oceniamy wykroczenie w takiej sytuacji za niemające wpływu na bezpieczeństwo.
***