Byłam na American Cars Mania 2025. Raj dla fanów bulgoczących V8, chromu i spalin
Jest coś niezwykłego w dźwięku klasycznego V8. Ten bas, to drżenie powietrza – człowiek czuje to w klatce piersiowej, zanim jeszcze zobaczy samochód. Właśnie dla tych emocji pojechałam do Katowic, gdzie na lotnisku Muchowiec odbyła się tegoroczna edycja American Cars Mania. I nie żałuję ani minuty.

W skrócie
- Niezapomniane emocje zapewniły klasyczne amerykańskie samochody na American Cars Mania w Katowicach, gdzie spotkać można było zarówno ikony motoryzacji z przeszłości, jak i futurystycznego Cybertrucka.
- Na wydarzeniu zachwyciły zarówno masywne ciężarówki uczestniczące w wyścigach na 1/4 mili, jak i unikatowe modele samochodów, których właściciele z dumą opowiadali o ich historii.
- American Cars Mania to nie tylko rozrywka, ale też działania społeczne: pokazy edukacyjne, warsztaty z pierwszej pomocy oraz badania medyczne.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
American Cars Mania 2025 - klimat USA czuć w powietrzu
Zaczęło się już na parkingu. Kolumna pick-upów, głośne hot rody, lowrider z hydrauliką bujającą w rytm rapu z lat 90. I ludzie - ubrani jak z katalogu amerykańskich marzeń. Kowbojskie kapelusze, flanelowe koszule, dżinsowe ogrodniczki i koszulki z logo Route 66. Już wtedy wiedziałam, że nie będę w Katowicach, tylko gdzieś między Teksasem a Detroit.
Od wejścia w oczy rzucała się masa błyszczącego metalu. Skrzydlate Cadillaki z lat 60., Chevrolety Bel Air, Dodge Chargery i Mustangi - moje ulubione. Te stare, z silnikami 4.7, 5.0, 5.8, pachnące jeszcze fabryką Forda, ale wypolerowane na błysk jak najcenniejsze trofeum.

Właściciele z dumą opowiadali o renowacjach, o silnikach, o tym, że części ściągali zza oceanu po kawałku, miesiącami. W każdej historii czuć pasję. Wielu właścicieli pozwalało usiąść za kierownicą, dotknąć prawdziwego chromu, zobaczyć świat z perspektywy szerokiej maski i klasycznych zegarów.

Perły z USA, które przetrwały dekady
Zgłoszonych maszyn było setki, ale niektóre z nich wybijały się jak headlinerzy na festiwalu rockowym. Na uwagę odwiedzających zasłużył sobie Plymouth Road Runner z 1973 roku - prawdziwy klasyk epoki muscle carów.

Zaraz obok - Ford Galaxy z 1959 roku. Monumentalny krążownik szos z czasów, gdy auta przypominały jachty, a chrom był ważniejszy niż aerodynamika.

Cadillac Fleetwood z 1958 roku przypominał, że kiedyś luksus mierzono długością maski. Gigantyczny, z zawiniętymi błotnikami i skrzydłami ostrymi jak brzytwa.

Chrom błyszczał jak nowy, a wnętrze było tak przestronne, że spokojnie można by tam spać. Zresztą niektórzy podobno tak właśnie robią na zlotach.

Obok stał Lincoln Continental Mark VI z 1981 roku - trochę zapomniany, ale równie dumny. Wielki, dostojny, jakby woził amerykańskich senatorów.

Cybertruck wśród klasyków - każdy chciał mieć z nim zdjęcie
Na jednym ze stoisk pojawił się kosmiczny gość - Cybertruck. Tesla wystawiła na swoim stoisku prawdziwy, amerykański egzemplarz - bez homologacji, taki sam, jak jeżdżący po Kalifornii. Pierwszy raz w Polsce. Wyglądał obco. Jakby statek kosmiczny wylądował w miasteczku z lat 50. Ale mimo wszystko budził respekt. Futurystyczna karoseria, pancerne szyby, surowy design - ludzie ustawiali się w kolejce, żeby zajrzeć do środka i zrobić zdjęcie.

Ciężarówki, wyścigi i pokaz siły
Największe wrażenie zrobiły jednak amerykańskie ciężarówki - Peterbilty, Kenworthy, Macki. Część brała udział w konkursie na najciekawszy egzemplarz, gdzie stawką było 10 tys. dolarów. Inne ścigały się na 1/4 mili.
Brzmi absurdalnie? Owszem. Ale jak już raz zobaczysz 18-tonowego kolosa pędzącego po pasie startowym, chcesz więcej. Do tego symulacje policyjnych pościgów, jak żywcem wyjęte z filmu. Show na najwyższym poziomie.

Nie tylko zabawa. American Cars Mania to też akcja społeczna
Oprócz dźwięku silników i koncertów (ZZ Top i Green Day Tribute Band - fantastyczny klimat i mocne brzmienie!), organizatorzy zadbali też o bezpieczeństwo.

Były symulatory dachowania, warsztaty z pierwszej pomocy, darmowe badania medyczne i strefa edukacyjna. Ten zlot naprawdę łączy przyjemne z pożytecznym. Jedno jest pewne - za rok wrócę tam z pewnością!