Wal w osobówkę… jeśli zajechała ci drogę
Kilka lat temu wiele kontrowersji wywołała wypowiedź jednego z instruktorów na szkoleniu okresowym dla kierowców ciężarówek. Powiedział on wówczas: „jeśli wyjeżdża osobówka, to wal w osobówkę”. Ktoś potajemnie nagrał tę wypowiedź i zapewne sprzedał mediom, a te oczywiście zrobiły z tego wielką aferę.
No cóż, donosicielstwo i prowokacje są teraz w modzie, media chętnie z tego korzystają, a niektórzy ludzie dla kasy opluliby własną matkę. Słowa instruktora poczytano jako namawianie do miażdżenia samochodów osobowych. No i sensacyjka gotowa. Nie przeanalizowano kontekstu wypowiedzi. Ten szkoleniowiec nie zamierzał z pewnością zachęcać kierowców ciężarówek do powodowania wypadków, przecież tak czyniłby tylko ktoś chory psychicznie! Chodziło raczej o to, że w sytuacji zajechania drogi albo nieustąpienia pierwszeństwa samochodowi ciężarowemu przez auto osobowe bezpieczniejsze będzie uderzenie w ten pojazd niż podejmowanie rozpaczliwych prób uniknięcia kolizji przez kierowcę dużego zestawu. Bezpieczniejsze dla wszystkich.
Byłem kiedyś świadkiem takiego zdarzenia: kierowca cysterny z benzyną, widząc pędzącą wprost na niego osobówkę, która z niewiadomych przyczyn zjechała na pas dla przeciwnego kierunku ruchu, skręcił na pobocze i do rowu, kładąc zestaw na boku. Ciekaw jestem, ilu różnych redaktorków wygłaszających poprawne politycznie teoryjki, miałoby odwagę to zrobić, będąc na miejscu tego kierowcy? Przewrócić dużą ciężarówkę pełną łatwopalnej substancji do rowu, by ratować życie jakiego durnia. Ryzykować obrażeniami ciała, a może nawet połamaniem kręgosłupa czy spaleniem się żywcem w kabinie. Ryzykować rozlaniem paliwa, albo nawet wybuchem i pożarem... Czy kierowca ciężarówki ma taki obowiązek?
Pseudo-nauczyciele czyli drogowi chuligani
Od razu zaznaczam, żeby nie było niejasności: ja nie namawiam do walenia w osobówki ot tak po prostu, dla przyjemności albo z niskich, złośliwych pobudek. Jestem zresztą przekonany, że żaden kierowca TIR-a nie marzy o wypadku, o staranowaniu jakiegoś auta. Ci ludzie wykonują ciężką pracę i z pewnością chcą ją realizować w spokoju i bez stresów. Są jednak sytuacje, w których kierowcy samochodów osobowych, bawiący się w nauczycieli i wychowawców albo wściekłych gniewnych mścicieli stwarzają dla ciężarówek bardzo niebezpieczne sytuacje. Popatrzcie:
Złośliwe blokowanie ciężarówki, zajeżdżanie drogi, bo pan kierowca z osobówki poczuł się czymś urażony. Czy tak postępuje dorosły poważny człowiek? Co chce w ten sposób pokazać i osiągnąć? Jak bardzo prymitywny musi być sposób rozumowania tego osobnika. Niestety, ludzi na podobnych poziomie jest znacznie więcej. Gorzej, gdy tego rodzaju zagrywki mają miejsce przy dużej prędkości:
Ograniczony umysłowo i pozbawiony wyobraźni dureń hamuje złośliwie przed ciężarówką, bo ta wcześniej wyprzedzała i musiał poczekać kilkadziesiąt sekund. A przecież jaśnie pan czekać nie może, bo jemu się spieszy. Kierowcy dwóch samochodów jadących przed nim jakoś nie mieli pretensji, wyprzedzili ciężarówkę i pojechali spokojnie dalej. Tutaj już jednak widać mentalność osiedlowego smarkacza, który musi się odegrać...
"Wychowawcy" i "mściciele" kierują swoją agresję nie tylko do kierowców ciężarówek. Popatrzcie na poczynania tego osobnika:
Po pogiętej klapie bagażnika widać, że zapewne próbował już takich prostackich zagrań wcześniej. A może szuka okazji, by teraz sobie te pogięte blachy wymienić? A teraz zobaczcie, do czego może doprowadzić takie chuligańskie postępowanie:
Tępak jadący lewym pasem pogania światłami kierowcę innej osobówki, bo jemu też się spieszy. Pojazd przed nim powinien - zdaniem tego buraczka - natychmiast się usunąć, przerwać wyprzedzanie. Drogowy bandyta wreszcie wyprzedza i co robi? Zatrzymuje się, zmusza do zatrzymania auto jadące przed nim. Na autostradzie! W rezultacie inne pojazdy muszą awaryjnie hamować, dochodzi do zderzenia dwóch ciężarówek. Ilu ludzi ten prostak naraził na niebezpieczeństwo?
To są zakompleksieni tchórze
Mam wrażenie, że osobnicy tego typu to często niedowartościowani, zakompleksieni tchórze, którzy pewnie w szkole byli gnębieni przez kolegów. No i teraz próbują odreagować to, że byli i są mięczakami, dowartościować się. Oczywiście tylko z zamkniętej kabiny szybszego auta, bo wtedy łatwiej uciekać:
Wyprzedzanie jednego zestawu przez drugi. Kierowca cysterny nie zdążył jeszcze powrócić na prawy pas, gdy pomiędzy ciężarówki wciska się jakiś baran, bo nie może poczekać jeszcze kilkunastu sekund.
Następnie osobówka zjeżdża do pobliskiej stacji benzynowej. Zdenerwowany kierowca TIR-a, który notabene wiezie niebezpieczny ładunek, postanawia pojechać za nim. No i co? Dureń z osobówki widocznie dostrzega to i szybko ze stacji benzynowej wyjeżdża, nawet się na niej nie zatrzymując, bo obawia się, że zostanie zmieniona jego facjata. A swoje pasażerce, dziewczynie czy żonie pewnie wyjaśnił: "Eee, nie ma tu dobrego paliwa, jedziemy dalej". Tacy jesteście odważni, wychowawcy od siedmiu boleści? Przypominacie małego kundla, która ujada przez siatkę ogrodzenia, ale gdy ktoś odważy się wejść na teren posesji, podkula ogon i ucieka do budy.
W Rosji takie sprawy załatwia się inaczej
W Polsce zazwyczaj ten ponosi winę za kolizję, kto najechał na tył pojazdu poprzedzającego. Niejako z automatu. Nie jest istotne, czy ktoś hamował gwałtownie, bo musiał, czy robił to celowo i złośliwie. Jeśli nie masz nagrania na rejestratorze, to jeszcze ciebie zrobią winnym i obwołają drogowym piratem. A pismaki będą alarmować, że wielka ciężarówka brutalnie uderzyła w biedne małe autko...
Są jednak kraje, w których prawo jest bardziej normalne. Zobaczcie, jak tam kończą tacy złośliwcy, którzy zajeżdżają drogę i hamują:
Kierowcy zmuszani przez złośliwych baranów do awaryjnego hamowania nie patyczkują się i walą! Aż przyjemnie popatrzeć na pękające zderzaki i gniecione bagażniki samochodów tych durniów, którzy chcieli pokazać, jacy są ważni. A gdy dostają strzał z tyłu, to wysiadają przerażeni na miękkich nogach.
Nowe zapisy w kodeksie drogowym i karnym
Art. 3. ust. 1. Prawa o ruchu drogowym stanowi: Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę.
Z kolei art. 19. Ust. 2. pkt. 2 tejże ustawy głosi: Kierujący pojazdem jest obowiązany: (...) hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia.
Zobacz również:
- Nowy odcinkowy pomiar prędkości we Wrocławiu już działa
- Zwracają do 85 proc. ceny samochodu. Rusza nowy program
- Zakaz rejestracji samochodów spalinowych chwieje się w posadach
- Toyota Urban Cruiser rusza na podbój miast. Podgryzie Yarisa Cross
- Rozwiązali problem płatności za mandaty. Koniec z gotówką w schowku
- Jak zostać instruktorem jazdy Porsche? Janusz Dudek zdradza sekrety swojej pracy
- Elektryczny DS N8 imponuje zasięgiem. Ale ta kierownica to pomyłka
Okazuje się jednak, że to nie wystarcza, a tych, którzy zostali ukarani za podobne chuligańskie wybryki, można policzyć na palcach jednej ręki.
Proponuję zatem dopisać art. 19b: kierujący, który wjeżdżając przed pojazd poruszający się na danym pasie ruchu celowo i bez uzasadnionej potrzeby gwałtownie hamuje albo zmniejsza prędkość jazdy takim stopniu, że zmusza to kierującego tamtym pojazdem do awaryjnego hamowania albo zmiany kierunku jazdy - stwarza bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego i w razie wypadku ponosi za niego wyłączną winę.
Stosowny zapis powinien znaleźć się także w kodeksie karnym:
1. Kierujący pojazdem, który umyślnie stwarza w ruchu drogowym zagrożenie bezpieczeństwa, podlega karze 2 lat przymusowej bezpłatnej pracy w zakładzie zamkniętym, połączonej z pozbawieniem wolności, a ponadto sąd orzeka obligatoryjnie pozbawienie go uprawnień do kierowania pojazdami na okres lat 5.
2. Jeżeli kierujący postępując w sposób opisany w pkt. 1 doprowadza do wypadku, podlega karze 8 lat przymusowej bezpłatnej pracy w zakładzie zamkniętym, połączonej z pozbawieniem wolności, a ponadto sąd orzeka obligatoryjnie pozbawienie go uprawnień do kierowania pojazdami na zawsze.
Gdyby takie prawo weszło w życie, wszystkim durniom i drogowym chuliganom odechciałoby się natychmiast szczeniackich zagrań. A tak w ogóle to zwróćcie uwagę, że ja nie proponuję przebywania w zakładzie karnym na koszt uczciwych podatników, jak to jest obecnie, ale w obozie pracy przymusowej. Dwa lata w kamieniołomie z pewnością dałyby czas do zastanowienia się na sobą, prawda? A wszyscy mieliby z tego pożytek. I to była prawdziwa resocjalizacja pracą, a nie dalsza demoralizacja.
Firmy ubezpieczeniowe też mogłyby stworzyć zapis, że kierowca, który celowo stworzył zagrożenie w ruchu drogowym i doprowadził do wypadku, nie korzysta z żadnego ubezpieczenia. Tacy durnie buliliby więc za wszystkie szkody z własnej kieszeni.
Wiem jednak, że do tego nie dojdzie. Zaraz odezwą się różni "poprawni politycznie", obrońcy praw człowieka, psycholodzy, psycholożki itd. Właśnie na tym polega ta europejska hipokryzja, to zakłamanie i odmóżdżenie, ten brak realizmu i obiektywnego, rozsądnego spojrzenia na problem. Prawo powinno chronić uczciwych obywateli przed tymi, którzy są dla nich niebezpieczni. A ci niebezpieczni powinni sami zarobić na swoje utrzymanie w obozach pracy, a nie żyć na koszt uczciwych ludzi. Proste, prawda? Ja muszę sam zarobić na siebie i nikt mi niczego nie daje. Dlaczego przestępcy mają być żywieni i utrzymywani na mój i wasz koszt?
Zgłaszać na policję, uprościć procedury
Chociaż tak w ogóle to zawsze byłem i jestem przeciwny donosicielstwu i kapowaniu, to jednak uważam, że w tym przypadku przejawy drogowego chuligaństwa trzeba zgłaszać na policję. Nieobliczalni durnie nie mogą narażać na niebezpieczeństwo innych i pozostawać bezkarni.
Nie trzeba chyba nawet mniej inteligentnym wyjaśniać, czym grozi gwałtowne, awaryjne hamowanie na autostradzie czy drodze ekspresowej. Baran zajeżdżający drogę innemu pojazdowi nie jest w stanie przewidzieć, co się stanie. Nie jest w stanie przecież zagwarantować, że hamujący za nim raptownie pojazd nie stanie w poprzek drogi, nie uderzy w inne auto. W imię swojej durnej ambicji naraża innych na utratę życia lub zdrowia.
A zatem, jeżeli macie rejestratory i taki przypadek został nagrany, wysyłajcie filmy do policji. A z kolei policja i sądy mogłyby uprościć procedury. Przesłane nagranie powinno być tylko badane pod kątem jego autentyczności. I jeśli okaże się autentyczne, to po co wzywać kierowcę, który przesłał nagranie? Po co zabierać mu czas, narażać go na to, że jego dane osobowe zostaną podane na tacy jakiemuś durniowi albo drogowemu bandycie? Po co tworzyć zbędną biurokrację?
Nieważne, kto przesłał filmik. Ważne, że coś takiego zrobiłeś. I poniesiesz za to karę. Pokażę wam coś jeszcze:
To też nagranie z Rosji. Tam można się bronić, można pobić kogoś, kto nas atakuje. W Polsce ten agresywny chłystek, który wylądował na jezdni i zapewne błagał o litość, zaraz pobiegłby na policję i zgłosił, że został zaatakowany i brutalnie pobity. Następnie skierowałby się do jakiejś telewizji i ta wyemitowałaby wstrząsający reportaż, jak to młody grzeczny człowiek, który nawet muchy by nie skrzywdził, został zmasakrowany przez agresywnego drogowego brutala. Pismacy zatrudniliby też jakąś nawiedzoną psycholożycę, a ona z kolei opowiadałaby, że ten biedny chłopaczek ma teraz koszmary nocne i robi siusiu w pościel. Rozmaite brukowce rozpisywałyby się o tragedii i traumie, jaką biedaczek przeżywa. A wszystko po to, by zrobić kolejną sensacyjkę, nakręcić otumanione społeczeństwo i wygarnąć za to niezłą kasę. A że wszystko to przeinaczone, wypaczone, zakłamane? Komu na tym zależy, to nieważne.
Stop drogowym chuliganom
Nie może być tak, że jakiś nieobliczalny dureń o mentalności 7-latka będzie na drodze mścił się, odgrywał, zajeżdżał drogę, hamował, narażając wielu innych uczestników ruchu, bo coś go zdenerwowało, bo ktoś lub coś zmusiło go do zmniejszenia prędkości.
Ktoś taki wykazuje nie tylko brak wyobraźni, ale także brak dojrzałości do kierowania jakimkolwiek pojazdem. Na rower nie powinien wsiadać!
Nawet jeżeli uważacie, że macie rację, że ktoś wyprzedza zbyt wolno, że jedzie opieszale, to nie powód, abyście sami go "wychowywali". Tak być nie może. Nie jesteście na drodze sami, nie wolno wam narażać innych na wypadek.
I tak wśród polskich zmotoryzowanych nie brakuje kiepskich, niedouczonych i mających problemy z myśleniem kierowców. Przodujemy w wypadkowych statystykach. To chyba wystarczy. Tych, którzy umyślnie stwarzają zagrożenie, należy więc zdecydowanie i brutalnie eliminować.
Polski kierowca