Pijani kierowcy - czy nowe prawo rozwiąże problem z nimi?
Rząd przygotowuje w trybie ekspresowym projekt zmian w prawie, które mają służyć przede wszystkim walce z pijanymi kierowcami. Impulsem do tych działań stało się tragiczne zdarzenie w Stalowej Woli – pijany kierowca zabił jadące samochodem małżeństwo, które osierociło troje małych dzieci. Bardzo cieszę się, że rząd podjął wreszcie działania, które postulowałem już od wielu lat. Pragnę jednak podpowiedzieć premierowi i wszystkim urzędnikom, którzy pracują nad tym projektem, co zrobić by nowe prawo nie stało się niedopracowanym i mało skutecznym tworem, by nie skończyło się tylko na dobrych chęciach.
Kiedy osiem lat temu po raz pierwszy zaproponowałem konfiskatę samochodu (jako narzędzia przestępstwa) pijanym kierowcom, wielu czytelników wyśmiewało taki pomysł uznając go za nierealny. Kiedy pisałem, że wysokość mandatów jest śmiesznie niska i nie stanowi czynnika odstraszającego, wielu z was oburzało się. Gdy nazwałem pijanych sprawców wypadków drogowymi bandytami, oczywiście wylewano na mnie falę hejtu. Kiedy wskazywałem, jak ogromne koszty dla nas wszystkich, dla społeczeństwa generują wypadki drogowe, prawie do nikogo to nie docierało.
Bardzo cieszę się zatem, że obecnie to samo powiedział premier, a rząd potraktował poważnie problem polskiej drogowej patologii czyli pirackiej jazdy oraz bandyckich poczynań pijanych i naćpanych kierowców. Tworząc nowe prawo trzeba jednak pamiętać, że musi ono spełniać dwie najważniejsze funkcje: stanowić poważną dolegliwość dla sprawcy przestępstwa drogowego, a jednocześnie spełniać rolę prewencyjną czyli po prostu odstraszać tych, którzy pozwalają sobie na lekceważenie tegoż prawa. Jednocześnie prawo powinno chronić tych, którzy stali się ofiarami drogowych przestępców.
Omówię zatem podstawowe tezy rządowego projektu, podpowiadając zarazem, jak dopracować poszczególne akta prawne, by mogły spełnić swoją rolę.
Rządowy projekt zakłada:
- prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających - możliwa kara pozbawienia wolności do lat 3 (dotychczas do 2 lat). Grzywna 2500 zł.
- prowadzenie pojazdu innego niż mechaniczny w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających - możliwość aresztu na okres 30 dni, grzywna 1500 zł.
- popełnienie przestępstwa drogowego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego - kara co najmniej 2 lat pozbawienia wolności.
- popełnienie przestępstwa drogowego w stanie nietrzeźwości po raz kolejny (recydywa) - ograniczenie możliwość warunkowego zawieszenia kary pozbawienia wolności.
Mój komentarz:
W przypadku ponownego popełnienia przestępstwa w stanie nietrzeźwości albo po użyciu narkotyków, kara pozbawienia wolności powinna być orzekana obligatoryjnie przez sąd, bez jakiejkolwiek możliwości jej zawieszenia. Pisałem wielokrotnie o tym, że sądy są zbyt pobłażliwe dla drogowych pijaków i zdarzało się, że delikwent był osiem razy zatrzymywany w stanie nietrzeźwym za kierownicą, a sąd orzekał grzywnę w wysokości 1000 zł. Tworząc nowe prawo należy odebrać sądom możliwość dowolnego orzekania, stosowania jakichś wydumanych okoliczności łagodzących itd. Ta kara tylko wtedy spełni swoją prewencyjną rolę, jeżeli będzie orzekana obligatoryjnie, jeśli pijany kierowca będzie wiedział, że na pewno trafi za kraty.
Projekt zakłada, że w przypadku spowodowania przez kierującego znajdującego się w stanie nietrzeźwości, albo pod wpływem środków odurzających, katastrofy w ruchu lądowym albo spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, kara pozbawienia wolności będzie nie niższa niż 8 lat.
Mój komentarz:
Warto przy tej okazji doprecyzować pojęcie katastrofy w ruchu lądowym, gdyż w doktrynie prawa nie jest ona jasno określona. Ponadto należy zastanowić się, czy tylko spowodowanie wypadku śmiertelnego jest przestępstwem wymagającym najostrzejszego postępowania. A jeśli drogowy pijany bandyta spowoduje u ofiary wypadku ciężkie kalectwo, trwałe dolegliwości, długotrwałe cierpienie? Moim zdaniem każde spowodowanie obrażeń ciała (a nie tylko śmierci) powinno być traktowane tak samo surowo. Przecież drogowy bandyta nie był w stanie przewidzieć, czy kogoś zabije, czy ciężko rani - to jedynie kwestia przypadku.
Projekt zakłada również, w przypadku spowodowania przez nietrzeźwego lub pozostającego pod wpływem narkotyków kierowcę katastrofy w ruchu lądowym lub wypadku ze skutkiem śmiertelnym, możliwość konfiskaty pojazdu i to niezależnie od tego kto jest jego właścicielem, o ile właściciel lub inna osoba uprawniona przewidywała albo mogła przewidzieć, że udostępniając sprawcy pojazd może umożliwić popełnienie przestępstwa.
Mój komentarz:
Należy jasno doprecyzować, co to oznacza, że właściciel pojazdu mógł lub powinien przewidywać, że przekazuje je w ręce osobie która mogłaby popełnić przestępstwo. I tak na przykład firmy transportowe oraz przedsiębiorstwa autobusowe powinny mieć obowiązek codziennej kontroli trzeźwości wszystkich swoich kierowców, a jeśli tego obowiązku nie dopełnią, należy wówczas dopuścić możliwość konfiskaty pojazdu. Na przykład można by było skonfiskować firmie przewozowej autobus, który spadł w Warszawie z wiaduktu, a był kierowany przez osobnika znajdującego się pod wpływem narkotyków.
W przypadku użyczenia samochodu koledze lub komuś z rodziny konfiskata samochodu powinna być zawsze możliwa w myśl zasady: nie jesteś pewien, nie masz zaufania - to nie pożyczaj auta! Tak samo jak nikt rozsądny nie daje dziecku do zabawy brzytwy, ostrego noża czy siekiery, tak mądry właściciel pojazdu nie pożycza go osobie, do której nie ma stuprocentowego zaufania.
Nowością jest zawarte w projekcie orzekanie renty, którą pijany czy naćpany sprawca wypadku będzie wypłacał poszkodowanym. Ma ona być orzekana przez sądy niejako "z automatu", bez wniosku prokuratora czy poszkodowanego.
Mój komentarz:
Bardzo słuszna koncepcja. Tyle tylko, że wielu różnych pijaków i ćpunów może oświadczyć, że nie posiada pieniędzy. Należy zatem wprowadzić zasadę, że w takiej sytuacji sprawca wypadku ma obowiązek podjąć pracę w ośrodku pracy resocjalizacyjnej i w ten sposób zarobić środki niezbędne na rentę.
Rządowy projekt zakłada także radykalne podniesienie wysokości mandatów za wykroczenia drogowe i to dotyczy wszystkich kierujących. Szczególnie napiętnowane mają być wykroczenia zagrażające pieszym - omijanie pojazdu, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszym lub wyprzedzanie na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim.
Za takie wykroczenia będzie mandat 1500 zł, a w przypadku ponownego popełnienia tego samego wykroczenia w ciągu 2 lat - mandat 3000 zł. Za takie wykroczenia kierujący będzie otrzymywał również 15 punktów karnych (dotychczas 10 punktów). W przypadku stworzenia realnego zagrożenie bezpieczeństwa dla pieszego - zakaz prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do 3 lat.
Mój komentarz:
Bardzo dobrze! Omijanie lub wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to najbardziej niebezpieczne wykroczenia, skutkujące często tragicznymi wypadkami. Moim zdaniem w przypadku popełnienia takiego wykroczenia po raz drugi kierowca powinien mieć odbierane prawo jazdy. Jeżeli do kogoś nie trafiła pierwsza nauczka, to nie może w ogóle jeździć.
Podstawowy problem polega jednak na tym, że sprawcy takich wykroczeń zostają ujawniani zazwyczaj dopiero wtedy, gdy spowodują wypadek. Policja nie jest w stanie na bieżąco wykrywać takich wykroczeń, gdyż wymagałoby to stacjonarnego patrolowania niemal każdego przejścia. Jedynym skutecznym rozwiązaniem może być umieszczanie kamer rejestrujących takie wykroczenia nad przejściami dla pieszych na wielopasowych jezdniach. Te kamery mogłyby być finansowane również z Krajowego Funduszu Drogowego czyli z mandatów wpłacanych przez piratów drogowych. Szybko by na siebie zarobiły...
W Polsce stawki mandatów nie były zmieniane od ponad 20 lat. Biorąc pod uwagę inflację, a także ostentacyjne lekceważenie przepisów przez bardzo wielu kierowców, podwyżka stawek jest ze wszech miar uzasadniona. Oczywiście dla części kierowców nawet kwota 300 czy 500 złotych jest poważną dolegliwością. Dla wielu jednak taki mandat to po prostu dodatkowe koszty podróży. Grzywna musi stanowić poważną dolegliwość dla sprawcy wykroczenia, bo w przeciwnym razie nie skłoni do przestrzegania prawa. Projekt zakłada, że:
- w przypadku przekroczenia dopuszczalnej prędkości o więcej niż 30 km/h kierujący będzie karany mandatem w wysokości 1500 zł. (obecnie za przekroczenie w przedziale 31-40 km/h zapłacimy 200-300 zł)
- maksymalny mandat za przekroczenie prędkości może wynosić nawet 5000 zł.
- maksymalne grzywny orzekane przez sąd w przypadku skierowania wniosku o ukaranie przez policjantów wyniosą 30 000 zł, (zamiast dotychczasowych 5000 zł)
- objeżdżanie opuszczonych zapór lub półzapór na przejeździe kolejowym, wjeżdżanie na przejazd, jeśli opuszczanie ich zostało rozpoczęte lub podnoszenie ich nie zostało zakończone oraz wjeżdżanie na przejazd kolejowy, jeśli po jego drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy - mandat minimum 2000 zł.
Mój komentarz:
W przypadku przejazdów kolejowych, podobnie jak przejść dla pieszych, konieczna jest instalacja kamer rejestrujących wykroczenia. W przeciwnym razie ten przepis pozostanie martwym, bo konia z rzędem temu, kto napotka policjanta na przejeździe. Należy też stworzyć precyzyjny taryfikator mandatów i punktów karnych. Sądy powinny mieć jak najbardziej ograniczoną możliwość dowolnego orzekania wysokości grzywny. Taryfikator powinien dotyczyć nie tylko policjantów ale i sędziów. Nie może być tak, że jeden sąd orzeka grzywnę 300 zł, a drugi za to samo wykroczenie 3000 zł.
Projekt zakłada, że punkty karne na koncie kierowcy będą zerować się po upływie 2 lat, a nie jednego roku jak dotychczas. Zlikwidowane mają być także tzw. kursy reedukacyjne, które stwarzały możliwość odjęcia przez kierowcę ze swego konta części punktów.
Mój komentarz:
Bardzo dobrze! Te kursy były czystą fikcją. Policjant opowiadał jakieś teorie, a drogowi piraci siedzieli ze znudzonymi minami albo zajmowali się w tym czasie patrzeniem w smartfony.
Co by nie powiedzieć, obecny rząd podejmuje wiele działań w zakresie uporządkowania i dostosowania do realiów przepisów ruchu drogowego. Te zmiany były potrzebne już od wielu lat. Prawo, w tym także kodeks drogowy, nie może pozostawać fikcją oderwaną od rzeczywistości. Oczywiście część z was powie, że te wszystkie działania mają na celu jedynie wydarcie kasy z biednych polskich kierowców. Trzeba jednak pamiętać, że nasz kraj wciąż przoduje w tragicznych wypadkowych statystykach, że mamy bardzo dużo śmiertelnych wypadków, że pijani i naćpani kierowcy stają się plagą na polskich drogach. Każde działanie służące zmianie tej sytuacji jest zatem potrzebne i godne pochwały.
I dlatego trzymam kciuki za to, aby udało się tym razem stworzyć skuteczne prawo eliminując z ruchu osobników, którzy ośmielają się zasiąść za kierownicą w stanie nietrzeźwości albo po użyciu narkotyków. Dla takiego postępowania nie może być żadnego usprawiedliwienia. Chcesz pić to pij, chcesz ćpać to ćpaj, ale nie masz prawa w takim wstanie siadać za kierownicą, bo możesz zabić lub ciężko ranić innych ludzi. Możesz przekreślić czyjeś życie! Są przecież taksówki, jest komunikacja publiczna. Stać cię na imprezy z alkoholem? To chyba stać cię także na to, żeby ktoś odwiózł cię do domu. Nie może być tak, ze grupa nieodpowiedzialnych szaleńców, pijaków i ćpunów naraża na niebezpieczeństwo niczemu niewinnych ludzi. To jest najważniejsza zasada i dlatego trzymam kciuki za projekt zmian prawa. Dopracujcie go dobrze, aby skutecznie działał.
Polski kierowca
***