Pieszemu nie wolno korzystać na przejściu z telefonu, ale czasami wolno

1 czerwca wszedł w życie przepis zakazujący pieszym korzystania na przejściu z telefonu komórkowego lub innego urządzenia elektronicznego. Pomysł ten był bardzo słuszny, ale niestety redagując nowy akr prawny, wprowadzono zapis, który przekreśla cały sens tego przepisu.

Art. 14 ust. 8 ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi (od 1 czerwca): "Zabrania się: (...) korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście dla pieszych - w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu dla pieszych".

Po co, na litość boską, dodano ten ostatni fragment? Tak oto mądry przepis został rozmydlony i naprawdę nie wiadomo, jak go rozumieć. Pieszy powinien mieć wyraźny zakaz korzystania telefonu komórkowego, tabletu itp. podczas wchodzenia na jezdnię i przechodzenia przez nią. Nikomu przecież nic się nie stanie, jeśli wchodząc na przejście na chwilę oderwie telefon od ucha i uważnie rozejrzy się, sprawdzając czy może bezpiecznie przejść.

Reklama

Wspomniany przepis, w założeniu bardzo mądry, na skutek tego nieszczęsnego zapisu stał się niestety niejednoznaczny. Kto ma ocenić, czy korzystanie z telefonu spowodowało ograniczenie możliwości obserwacji sytuacji na jezdni? Sam pieszy? Policjant? W praktyce stanie się tak, że policjant nie będzie mógł ukarać pieszego przechodzącego z komórką, bo ten powie: "ależ mnie to wcale nie przeszkadzało, ja mam podzielną uwagę i  dokładnie obserwowałem jezdnię".

Można zatem spodziewać się, że piesi będą odmawiali przyjęcia mandatów, a sądy zostaną zalane wnioskami o ukaranie. Bardzo ciekaw jestem też interpretacji sądów w takich sprawach. Były policjant Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, Marek Konkolewski stwierdził wręcz dobitnie: "Ten przepis spaprano!". Jestem tego samego zdania.

Ponadto ministerstwo nie wypowiedziało się w ogóle w sprawie używania słuchawek na przejściach dla pieszych. Podczas konferencji w Ministerstwie Infrastruktury, która odbyła się w końcu maja, odczytano wprawdzie pytanie nadesłane przez dziennikarza, dotyczące właśnie słuchawek, ale przedstawiciel Krajowej Rady BRD nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi, czy pieszy przed wejściem na przejście ma obowiązek je zdjąć.

Wyjaśnienie tej kwestii powinno zresztą dotyczyć nie tylko pieszych, ale i rowerzystów, hulajgonistów i osób korzystających z urządzeń transportu osobistego.

Chciałbym podkreślić, że bardzo doceniam wysiłki obecnego rządu w zakresie prób reformowania przestarzałego polskiego kodeksu drogowego. Brawo za to, że rząd podjął pracę nad zmianami w przepisach, które to zmiany potrzebne były już od wielu lat. Coś jednak dziwnego dzieje się z redakcją tych przepisów. Rząd chce dobrze, ministerstwo chce dobrze, a  potem niestety wychodzi z tego taki bubel prawny. Jakiś złośliwy chochlik tam działa?

Aby przepis spełniał swoją właściwą rolę powinien brzmieć następująco: "Zabrania się: (...) korzystania z telefonu komórkowego, tabletu, słuchawek lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście dla pieszych. Pieszy przed wejściem na jezdnię ma obowiązek zdjąć słuchawki, odsunąć telefon od twarzy i skupić swoją uwagę wyłącznie na obserwacji sytuacji na jezdni".

Gdyby w ustawie wprowadzono przepis w takim brzmieniu, nie budziłby on żadnych wątpliwości, a policjantom dawałby jednoznaczne prawo do ukarania niezdyscyplinowanych i nieostrożnych pieszych. Dlaczego tego nie zrobiono? Nie wiem, ufam jednak, że ktoś kiedyś ten przepis zmieni. Oby jak najszybciej!

Polski kierowca

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy