Już wkrótce samochody będą wytwarzać elektromagnetyczny smog

W ostatnich latach samochody wyposażane są w coraz bardziej zaawansowane urządzenia elektroniczne wspomagające kierowcę, a także pozwalające uchronić go przed wypadkiem w razie popełnienia błędu. Kiedyś zarezerwowane tylko dla najdroższych samochodów, dziś pojawiają się na listach opcji nawet miejskich modeli. W mediach trwają zachwyty nad takimi wynalazkami. Czy jednak rzeczywiście są one tak bardzo doskonałe i bezpieczne?

article cover
Piotr KamionkaReporter

Pamiętam jeszcze czasy, kiedy to szczytem nowoczesności był system ABS oraz poduszki powietrzne w samochodzie. Może nie wszyscy wiedzą, że jedna ze znanych firm montowała w autach eksportowanych do Polski tylko jedną poduszkę - dla kierowcy. Dla pasażera już nie.

Technika poszła jednak znacznie dalej. Obecnie na przykład czujniki cofania są dostępne w wielu samochodach w standardzie, a coraz więcej producentów wyposaża auta w urządzenie zwane asystentem parkowania, pozwalające wykonać ten manewr bez (czynnego) udziału kierowcy. Wiele aut rozpoznaje też znaki drogowe. Coraz powszechniejsze są urządzenia kontrolujące tor jazdy samochodu i reagujące korektą na zjechanie z pasa ruchu. Nowoczesne samochody wyposażane są w urządzenia Active Brake Assistant pozwalające wdrożyć nagłe hamowanie w przypadku zbliżania się do przeszkody. Kolejny wynalazek to Cross Traffic Alert czyli wykrywacz ruchu poprzecznego. Jeszcze bardziej interesujący wydaje się Predictive Brake Assist (PBA) czyli rozwinięty technologicznie inteligentny tempomat, który po wykryciu szybkiego zbliżania się do przeszkody automatycznie zmniejsza dystans pomiędzy tarczą hamulcową a klockami przygotowując auto do najbardziej efektywnego hamowania. Jeżeli kierowca nie rozpocznie hamowania, system wdroży je automatycznie.

Popatrzcie, jak to działa w praktyce:

Wprawdzie filmik jest zaopatrzony w obcojęzyczny komentarz, ale myślę, że  łatwo zrozumieć o co chodzi. Nawet jeśli kierowca zagapi się, bo zauważy na chodniku ładną dziewczynę albo podczas jazdy na autostradzie odwróci się do gderającej żony, czujniki wykryją szybkie zbliżanie się auta do przeszkody i najpierw przygotują pojazd do gwałtownego hamowania, a następnie je wdrożą.

Wspaniałe urządzenie, prawda? Nawet pędząc po autostradzie można gadać z pasażerami, rozglądać się, szukać czegoś w schowku, przeglądać wiadomości na portalu społecznościowym, pisać SMS-y itd. Samochód czuwa za nas i w razie potrzeby zareaguje.

Współczesna technologia czyni wszystko, by uwolnić kierowcę od konieczności myślenia...

Czy to sprzyja ogłupianiu kierowców?

Opisane wyżej zaawansowane technologicznie systemy z pozoru wydają się niezwykle pożyteczne, albowiem pozwalają uniknąć tragicznego wypadku, jeśli kierowca popełni błąd. Mało kto zwraca jednak uwagę, że jest to tylko elektronika i potrafi zawodzić w najmniej oczekiwanym momencie. Dowodzą tego przykłady ze specjalnych prezentacji takich urządzeń przygotowanych dla dziennikarzy. Z pewnością organizatorzy tych pokazów nie chcieli, aby miały one taki przebieg:

Jak widać, zawiódł zarówno asystent hamowania, jak i wykrywacz pieszego.

Niestety, obawiam się, że instalowanie takich urządzeń w coraz większej liczbie samochodów będzie wpływać negatywnie na psychikę kierowców. Ktoś, kto zasiada za kierownicą w auta wyposażonego w takie wspaniałe wynalazki będzie podświadomie liczył na to, że w razie potrzeby uratują go one przed wypadkiem.

Oznacza to, że takie urządzenia mogą sprzyjać mniejszej koncentracji kierowcy, a przypadku osób o małej wyobraźni zachęcać nawet brawury i do zaniechania obserwacji drogi. Nie wszyscy bowiem rozumieją, że tak zaawansowana technologia powinna być traktowana jedynie jako koło ratunkowe, które może być użyte tylko w ostateczności i nie jest w stanie zastąpić kierowcy. To są rozwiązania dla ludzi myślących. Należy jednak zadać sobie pytanie, jaki odsetek kierowców cechuje rozbudowana wyobraźnia i dalece rozwinięty rozsądek? Odpowiedź widać na naszych drogach.

To są radary i emitery ultradźwięków

Istnieje jeszcze jeden bardzo niepokojący aspekt wyposażania samochodów w takie urządzenia. Oczywiście obecnie nikt nie zauważa tego problemu, ale z pewnością pojawi się on za kilkanaście lat. Tak samo było z telefonami komórkowymi. Kiedy wchodziły na rynki, wszyscy zachwycali się, jakie to wspaniałe urządzenia. Wielu marzyło o tym, żeby mieć własną komórkę, bo była ona wyznacznikiem pozycji i prestiżu.

Obecnie telefony komórkowe mają już nawet przedszkolaki. Według danych statystycznych w Polsce posiada takie telefony ponad 90% ludności. Stosunkowo niedawno zainteresowano się natomiast wpływem tych urządzeń na ludzki organizm. Każdy telefon jest przecież nadajnikiem emitującym fale elektromagnetyczne. Naukowcy wprawdzie nie są w stanie wypracować jednolitego poglądu w kwestii szkodliwości telefonów komórkowych, ale nie znalazłem w literaturze światowej ani jednego opracowania naukowego, w którym ktoś całkowicie wykluczyłby możliwość negatywnego oddziaływania tych telefonów na zdrowie człowieka.

A zatem obecnie obowiązuje oficjalny pogląd: chyba nie są szkodliwe... A jeżeli jednak są? A jeśli skutki ich używania pojawią się dopiero po latach?

Teraz spójrzcie na poniższy rysunek:

Informacja prasowa (moto)

Zwróćcie uwagę, że już w niedalekiej przyszłości samochód będą jednym wielkim emiterem fal elektromagnetycznych! Czujniki parkowania bazują na falach ultradźwiękowych. Z kolei takie urządzenia jak czujnik martwej strefy, czujnik ruchu poprzecznego, czujnik pasa ruchu i asystent hamowania bazują na małych radarach. Za to system Predictive Brake Assist bazuje na radarze dalekosiężnym, którego wiązka musi sięgać 200-300 metrów.

Oczywiście producenci samochodów zaraz powiedzą, że promieniowanie emitowane przez te urządzenia jest minimalne i wcale nieszkodliwe dla zdrowia. Wyobraźmy sobie jednak, że za 8 czy 10 lat na drogach będą poruszać się dziesiątki tysięcy samochodów wyposażonych w różne radary. Co wówczas?

Mknie sobie bardzo bezpieczny samochodzik i wysyła fale elektromagnetyczne, bo przecież musi wykryć przeszkodę na drodze. Jeden czy kilka samochodów wyposażonych w podobne urządzenia nie stwarza zapewne zagrożenia, ale jeśli takich samochodów pojawią się tysiące, dziesiątki tysięcy? Powstanie na drogach wielki elektromagnetyczny smog! Wokół nas, kierowców i naszych pasażerów, a także pieszych będą krzyżować się miliony pół elektromagnetycznych, promieniowanie o różnych gęstościach, różnej mocy i paśmie.

Czy ktoś może zapewnić, że pozostanie to zupełnie nieszkodliwe dla ludzi?

Rzecz jasna, producenci wszelkich wynalazków uczynią co tylko w ich mocy, aby publikować uspakajające informacje o rzekomej nieszkodliwości swoich produktów. A moc mają wielką, bo przecież w grę tu wchodzą ogromne pieniądze. Może właśnie dlatego dzisiejsi naukowcy nie są w stanie opublikować rzetelnych i jednoznacznych wyników badań o szkodliwości telefonów na ludzki organizm? Tak samo będzie z samochodowymi wynalazkami.

Upłynie zapewne jeszcze wiele, wiele lat, zanim ktoś odważy się wyjaśnić, dlaczego rodzi się coraz więcej upośledzonych dzieci, dlaczego wzrasta  liczba różnych nowotworów, alergii, a także chorób psychicznych. A po drogach będą jeździć jeszcze bardziej niż dziś bezmyślni kierowcy, liczący na rzekomo niezawodne, wspaniałe systemy zabezpieczające.

Ja liczę tylko na siebie

Jeżdżę już od wielu lat, pokonałem ponad 2 miliony kilometrów, zasiadałem za kierownicami ponad 300 samochodów. Także tych najnowocześniejszych, wyposażonych w różne czujniki, systemy wspomagające itp.

Stosuję jednak zawsze tę samą zasadę: nie liczę na żadne urządzenia, tylko na siebie. Wyczuwam tylną częścią ciała każdy uślizg samochodu, potrafię słuchowo wykryć nieprawidłowości w pracy zawieszenia czy silnika, czując drgania koła kierownicy wiem, po czym toczą się koła i jaka jest przyczepność opon. Głupio bym się czuł parkując samochód za pomocą jakiegoś elektronicznego asystenta. Na drogach kieruję się intuicją i doświadczeniem, potrafię przewidzieć, jak za chwilę postąpi inny uczestnik ruchu. To o wiele lepiej pozwala mi unikać niebezpiecznych sytuacji, niż jakaś elektronika.

Wam też radzę bazować na tej zasadzie. Nie dajcie się omamić wspaniałymi wynalazkami, bo nigdy nie zastąpią one myślenia za kierownicą.

Polski kierowca

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas