Gimbaza bawi się za kółkiem. Bez prawka
Niespełna dwa lata temu wprowadzono nowe kategorie praw jazdy, m.in. AM. Zrobiono to z myślą o młodzieży, albowiem można je uzyskać od 14 roku życia i uprawniają do kierowania motorowerami i czterokołowcami lekkimi, czyli quadami. Założenia były piękne, ale jak zwykle w tym kraju, rzeczywistość rozminęła się z oczekiwaniami, a pomysł ministerstwa okazał się zwykłym bublem.
Zawsze powtarzam, że tworzenie głupiego prawa, niemożliwego do wprowadzenia w życie i nieegzekwowanego, jest nie tylko marnotrawstwem czasu i pieniędzy, ale także demoralizuje społeczeństwo. Polacy i tak mają wyjątkowo lekceważący stosunek do wszelkich przepisów, ale jeśli jeszcze podrzuca im się coś takiego, to prawo tylko ośmiesza się i czyni szkody.
Liczba egzaminów na prawo jazdy AM jest żenująco niska, a to oznacza, że większość nieletnich jeździ bez prawa jazdy. WORD-y też maja problemy z przeprowadzaniem egzaminów na tę kategorię. Jeśli pełnoletni zdający spowoduje wypadek lub kolizję, to pół biedy. Jeżeli jednak 14-latek w obecności egzaminatora wjedzie pod tramwaj czy autobus na motorowerze, to już nastąpi wielka afera. A szukający sensacji żurnaliści będą mieszać z błotem egzaminatora i wołać: dlaczego nic nie zrobił, dlaczego do tego dopuścił?
Nic nie można zrobić - gimbaza triumfuje
14-latkowie, a nawet młodsi jeżdżą nagminnie, oczywiście bez wymaganego prawa jazdy. Różnymi skuterkami i quadami, radośnie kupowanymi przez rodziców. No i co? Okazuje się, że nic im nie można zrobić. Policja nie ma prawa wymierzyć mandatu osobie niepełnoletniej. Może wprawdzie (teoretycznie) skierować wniosek do sądu rodzinnego i dla nieletnich, ale na nikim to nie wywołuje wrażenia. I co sąd zrobi takiemu dzieciakowi? Albo jego rodzicom?
Dzięki temu uczymy młodzież już od wczesnych lat, że prawo sobie, a życie sobie. Jeśli jesteś cwany, to możesz to prawo olewać. A z drugiej strony różni "mądrzy" wygłaszają frazesy, jakie to szkoła spełnia pożyteczne funkcje, jak należy wychowywać młode pokolenia, jak dbamy o ich edukację i prawidłowy rozwój, jak wiele w tym kierunku robimy. Guzik prawda! Zakłamanie i obłuda! Wystarczy popatrzeć, jak gimbusy zachowują się na ulicach, a autobusie czy w tramwaju. Rezultaty idiotycznego bezstresowego wychowania widoczne i słyszalne są na odległość.
Komentarze z Internetu
Internet jest kopalnią wiedzy, wystarczy umieć dobrze poszukać. Młodzież doskonale potrafi zauważyć nieudolność i zakłamanie dorosłych. Oto kilka cytatów z komentarzy zamieszczonych pod filmikiem dotyczącym egzaminu na kategorię AM.
Niejaki Jumper pisze: Dzisiaj widać, że więcej osób jeździ bez prawa jazdy:) Osoby z prawem jazdy są tak naprawdę rzadkością.
Popatrzcie, jak zachowują się gimnazjaliści na ulicach, a nawet w szkołach, jakim operują językiem. Czy istnieją jeszcze dla nich jakiekolwiek wartości, pomijając już coś tak banalnego jak prawo jady AM? I odpowiedzcie sobie na pytanie, co z nich wyrośnie?
Mmoside57: Ja sam muszę jeździć bez prawka, bo nie dość, że nie mam czasu jeździć na kursy, to jeszcze drogo jak cholera. Kurs kosztuje więcej niż skuter.
Alexander Van Liden: Autami ludzie śmigają bez prawka, a wy się boicie skuterem (..) wystarczy jechać równo i nie dawać poznaki strachu to nie zatrzymają (pisownia oryginalna)
Rzykrzy BT: P....lę to prawko, będę jeździł bez papierów, w d... ma płacić tyle co za sam motor
TrrXe: to jest k.... śmieszne hahaha ja to napie...... bez prawka
Czy trudno się dziwić takim wypowiedziom, pomijając ich oczywiste i coraz bardziej powszechne prostactwo? Skoro małolaci widzą, że dorośli wymyślili kolejną fikcję i nikt tego nie egzekwuje, to po co mają sobie podejmować trud odbycia kursu i zdawania egzaminu, no i jeszcze za to płacić?
Zwłaszcza, że kurs i egzamin są rzeczywiście bardzo drogie.
Dzieci się bawią
Nasze wspaniałe dzieci nie tylko próbują samodzielnych jazd skuterami czy motorowerami, nie mając pojęcia o przepisach ruchu czy zasadach bezpiecznego korzystania z dróg. Są bardziej pomysłowe. Okazuje się, że skuter może służyć nie tylko do jazdy, ale także do... napędzania karuzeli. A jeśli przy tym któryś kolega zostanie wymieciony siłą odśrodkową na zewnątrz, to dopiero jest zabawa...
Zwraca przy tym uwagę niezwykle bogate , urozmaicone słownictwo i komentarze wesołej młodzieży. Wśród nieco starszych wyrostków jest chłopiec może 10-letni, który odbywa właśnie świetną edukację. I co na to wszystko wspaniali pedagodzy, psychologowie, pedagożki i psycholożki (fuu, co za obrzydliwe słowa) wygłaszający różne mądre teoryjki o tym, że jakie to prawa maja dzieci, że nie wolno nawet na nie krzyknąć, bo to przemoc werbalna?
Zobacz również:
- 10 tys. zł za oddanie starego grata na złom
- Zarabiał 430 tys. zł dziennie. Pracę rzucił z dnia na dzień
- Nowe radary sprawdzą wydech. Rewolucja na polskich drogach
- Rusza budowa nowego fragmentu drogi S74. Maszyny ruszają w teren
- Po polskich drogach będzie można jechać szybciej. Szykuje się zmiana przepisów
- Chiny sprzedały 2/3 wszystkich aut na prąd. Europa nie ma z nimi szans
- Od nowego roku koniec z kontrolami na granicach. Jest decyzja UE
- Sprzedaż elektryków w Polsce szura po dnie. Ale co piąty emeryt marzy o Tesli
Bawią się także rodzice
Wydawać by się mogło, że biedni zapracowani rodzice nic nie wiedzą o poczynaniach swoich pociech. Okazuje się, że wcale nie. Czasem sami zachęcają dzieci do jeżdżenia i to wcale nie samochodzikami na sznurku albo jakimiś matchboxami. Masz już synku 3 latka? No to najwyższa pora, abyś pojeździł quadem. Śmiało, dodaj gazu, pozwalam ci jechać szybciej. A wujek to wszystko nagra telefonikiem.
3-letni chłopiec nawet nie dosięga nóżkami do podnóżków, a jak wspaniale jeździ. Tata zachęca go do szybszej jazdy, a potem cieszy się, że synek próbował go rozjechać. No tak, malec w pewnym momencie wpadł w panikę i nie potrafił zahamować. Całe szczęście, że natrafił na tatusia, a nie na betonową ścianę. Gdy będzie miał 4 lata, tatuś pozwoli mu jeździć traktorem, a jak będzie miał 5 latek, pośle go do sklepu po zakupy swoją Audicą...
A dzieci już jeżdżą samochodami
Któż by jednak poprzestawał na wrażeniach z jazdy jakimś powolnym motorowerkiem. Trzeba spróbować także samochodu. Rodziców nie ma, ale zostawili lekkomyślnie kluczyki. No to dlaczego nie? A może rodzice o tym wszystkim wiedzą i cieszą się, jakie to mają mądre i nad wyraz rozwinięte dzieci?
Jedenastolatek, a może dwunastolatek kieruje maluchem po drodze publicznej, wioząc niewiele starszych pasażerów i osiągając prędkość ok. 80 km/h. Uciechy co niemiara. Pełna elokwencja. Komentarze przeplatane jakże powszechnymi wśród dzieci słowami: "k...", "ch...", "ja pier...". Widać, co to znaczy dobra, europejska edukacja, dobra polska szkoła.
To nic, że na koniec auto ląduje na bramie. Niech się dzieci bawią... Szkoda, że kogoś po drodze nie rozjechali.
Bywają jednak i wyjątki. Są dzieci kulturalne, które też już jeżdżą prawdziwymi samochodami. Popatrzcie, tym razem za kółkiem milutka 15-latka. W dodatku zupełnie wyluzowana, raz puszcza kierownicę, innym razem trzyma ją jednym paluszkiem i jeszcze spogląda na pieska. Widać, że to nie pierwszy raz, ma już wprawę. Ciekawe, od jak dawna jeździ?
A teraz film akcji od lat 18
Na koniec film, który będzie was trzymał w napięciu od pierwszej sekundy do ostatniej. Mimo, że bohaterem jest zaledwie 14-letni kierowca, muszę zaznaczyć lojalnie, że jest to materiał tylko dla dorosłych. Przynajmniej według oficjalnych kryteriów tzw. poprawności. Śmieszne, prawda? Oceńcie sami. A może żenujące? Bo tak naprawdę polskie dzieci powszechnie operują wulgaryzmami i niektórzy zakłamani znawcy od wychowania i edukacji wiele mogliby się od nich nauczyć.
Bohater wyjeżdża samochodem - jak to określa "swojego starego" - z garażu na ulicę. To dopiero wyczyn, a jaki lansik opublikować filmową relację w Internecie? Oczywiście najlepiej dokonać tego w towarzystwie przyjaciół z klasy. Wielkie emocje towarzyszą uroczym dzieciaczkom, więc proszę nie dziwić się jakże ekspresyjnym okrzykom. Wśród pasażerów młodego dzielnego kierowcy jest prawdopodobnie także dziewczynka, ale w niczym nie ustępuje ona erudycją wypowiedzi swoim kolegom. 14-latek jedzie wraz z rówieśnikami, ocierając się o różne przeszkody, po publicznej drodze. Brawo! Ktoś jedzie za nimi... A może to policja? Czujnie się rozglądają, doradzają młodemu mistrzowi kierownicy. Akcja filmu rozwija się i nabiera tempa...
Gimbaza przyszłością narodu
I co na to pedagodzy, psycholodzy i inni eksperci z bożej łaski? Co na to rodzice??? Co na to wy, urzędnicy i specjaliści od edukacji motoryzacyjnej młodzieży, którzy lansujecie wychowanie komunikacyjne i twierdzicie, że jest coraz lepiej? A w dodatku bierzecie za swoją pozorowaną albo nieudolną pracę ciężką kasę od podatników? Co na to Policja? Co na to Kościół? Co na to różne dziwne fundacje głoszące szczytne ideały i zbierające pokaźne środki, tylko na co?
Sytuacje pokazane w tych filmikach to nie są wcale przypadki odosobnione. Popatrzcie, jak zachowują się gimnazjaliści na ulicach, a nawet w szkołach, jakim operują językiem. Czy istnieją jeszcze dla nich jakiekolwiek wartości, pomijając już coś tak banalnego jak prawo jady AM? I odpowiedzcie sobie na pytanie, co z nich wyrośnie? Jaki będzie nasz kraj, kiedy tego rodzaju osobnicy wejdą w dorosłe życie?
Polski kierowca