BOR przyznaje się do błędów. "Narażenie życia"

​Wygląda na to, że pęknięcie opony w pancernym BMW prezydenta, do którego doszło w marcu nie było winą poprzedniej ekipy, która oddała władzę... pół roku wcześniej.

Życie prezydenta zostało narażone
Życie prezydenta zostało narażoneJacek TurczykPAP

Po piątkowych doniesieniach "Rzeczpospolitej" o tym, że pęknięta opona była przeznaczona do utylizacji, (a ponownie założono ją na samochód), zaś kierowca zignorował ostrzeżenia o spadku ciśnienia, BOR przyznał się do błędów.Przypomnijmy, że zaraz po wypadku rząd, jak i samo Biuro Ochrony Rządu próbowali winą obarczyć... byłych szefów BOR-u, którzy mieli wydać instrukcje, nakazujące jeździć na oponach dłużej niż mówiły normy producenta. Okazało się to nieprawdą. Zgodnie z instrukcjami i normami, opony zostały z BMW zdjęte i przeznaczone do utylizacji. "Rzeczpospolita" dotarła jednak do informacji, iż w styczniu w BMW uszkodzono jedną z opon, a ponieważ nie było zapasowej, auto trafiło na kołki. Dziennik pisał, że gdy  pojawiła się pilna potrzeba skorzystania z auta, w połowie lutego założono na samochód oponę wcześniej zdjętą, która miała trafić do przemiału. Wbrew wszystkim zasadom, logice i regulaminom.Dodatkowo, podczas feralnego wyjazdu, samochód miał wjeżdżać pod wyciąg po kamieniach i dziurach, a kierowca - ignorować informację o spadku ciśnienia, co zakończyło się rozerwaniem opony. Informację o tym, że droga nie nadawała się do jazdy zdementował jeden z uczestnik wyjazdu, prezydencki specjalista od Facebooka, Marcin Kędryna. Jego wyjaśnienia znajdziecie w ramce obok.

Po publikacji "Rz" minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak wszczął w BOR kontrolę. A przypomnijmy, że wcześniej sprawę wyjaśniał sam BOR we własnym postępowaniu. Obecny szef BOR, płk Andrzej Pawlikowski również przestał obarczać winą poprzedników, złożył za to w prokuraturze "zawiadomienie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy Biura i narażenia prezydenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. "BOR wydał również oświadczenie, w którym czytamy, że "wstępne wnioski z realizowanych w Biurze Ochrony Rządu czynności dały podstawę do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, odpowiedzialnych za nieprawidłowości w ramach obsługi transportowej, jak również stanowiły przesłanki rozwiązywania umów o pracę z pracownikami naruszającymi podstawowe obowiązki pracownicze".Przerażające jest to, że po katastrofie w Smoleńsku, wciąż wiele rzeczy dotyczących najważniejszych osób w polityce, dzieje się na zasadzie "że jakoś to będzie", a plan musi zostać wykonany wbrew wszystkiemu, z logicznym myśleniem na czele. Na dziś sprawa wygląda tak, że na auto założono oponę przeznaczoną do przemiału (skandal nr 1), opona została uszkodzona pod wyciągiem (mogło się to zdarzyć na dziurze), zaczęło schodzić powietrze, o czym auto poinformowało komunikatem, jednak kierowca to zignorował (skandal nr 2), kontynuując jazdę z wysoką prędkością, przy czym system PAX umożliwia przejechanie do 100 km z prędkością nie większą niż 80 km/h (skandal nr 3). W efekcie doszło nie do wybuchu, ale po prostu rozerwania opony, w której nie było od dawna powietrza...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas