Wyścigi i wypadki. Chabówka to motocyklowy czarny punkt

Patelnie Chabówka to jedno z najpopularniejszych miejsc wśród motocyklistów w Polsce. Niestety jest owiane złą sławą, za sprawą grup, które urządzają sobie tam wyścigi i traktują to miejsce niemal jak tor wyścigowy. Wczoraj na patelniach w Chabówce znów zginął motocyklista i znów podniosły się głosy krytyki wobec motocyklistów.

Chabówka to miejsce, które uwielbiają małopolscy motocykliści, ale serię zakrętów prowadzących w kierunku Piątkowej Góry co roku odwiedza też mnóstwo motocyklistów z całej Polski. To bez wątpienia kultowe miejsce, ale właściwie co roku ginie tam co najmniej kilku motocyklistów. Tak było również we wtorek.

Chabówka to mekka i zarazem czarny punkt

Powodem częstych wypadków na patelniach Chabówce, nie jest fakt że to trudny technicznie odcinek (zwany też Obidową), czy też droga o złej jakości nawierzchni. Wręcz odwrotnie - seria następujących po sobie ostrych zakrętów, szeroka, dwupasmowa jezdnia i niezła jakość nawierzchni sprawia, że ściągają tam fani mocnych wrażeń i sportowej jazdy na motocyklu. Niestety w ostatniej dekadzie niemal co roku na patelniach w Chabówce giną motocykliści. W najtragiczniejszych latach dochodziło nawet do trzech i więcej wypadków śmiertelnych. Od czasu modernizacji w 2009 roku w tym miejscu na zakopiance zginęło ponad 20 motocyklistów. 

Reklama

Nielegalne wyścigi z nagrodami dla najodważniejszych

To mekka dla motocyklistów, która momentami zmienia się w tor wyścigowy - ustawki grup motocyklowych są obserwowane przez setki postronnych widzów. W przeszłości pojawiło się nawet sformułowanie Grand Prix Chabówki, czy też PatelniaRing, a organizatorzy rzekomych "wyścigów" rozdawali nawet nagrody najszybciej jadącym "zwycięzcom".

Problem polega na tym, że patelnie w Chabówce to nie tor wyścigowy, a zwyczajna droga, która w okresie wakacyjnym jest pełna samochodów turystów ściągających do Zakopanego. Popisy motocyklistów na Chabówce można znaleźć na wielu nagraniach w Internecie. I nie budzą one zbyt pozytywnych wrażeń. Jazda w głębokich złożeniach obok samochodów, jazda na jednym kole, regularne wyścigi...

Chabówka solą w oku mieszkańców od lat

Sytuacja budzi kontrowersje od lat - wyścigi są nielegalne, policja często tam zagląda, ale nie jest wystarczająco skuteczna w zniechęcaniu motocyklistów do szaleństw na patelniach. Dlatego też co roku na szybkich naprzemiennych zakrętach ktoś traci życie.

Ostatnie lata są mniej tragiczne w tym względzie, ale społeczność fanów Chabówki wciąż nie maleje. Nawet jeśli samym motocyklistom nie można odmówić umiejętności, przy dużych prędkościach wystarczy niewielki błąd lub zawahanie, aby skończyć na barierkach. Właśnie taki przebieg miał również wtorkowy wypadek, który skończył się śmiercią 23-letniego motocyklisty.

Kolejna śmierć na patelniach w Chabówce

Sytuacja miała miejsce we wtorek około godziny 18. Młody motocyklista stracił panowanie nad motocyklem w jednym z zakrętów i uderzył w barierę energochłonną. Suzuki B-King złamało się na pół. Według ustaleń policji wracał z wyjazdu turystycznego. Na miejscu lądował śmigłowiec LPR, ale życia motocyklisty nie udało się uratować. To zdarzenie znów podniesie głosy krytyki wśród okolicznych mieszkańców, którzy od lat nawołują by rozwiązać problem motocyklistów w Chabówce, choćby poprzez położenie na jezdni progów zwalniających.

Motocykliści mają swoje argumenty, ale czy słusznie?

Z drugiej strony motocykliści wciąż argumentują to tak, że nie mają gdzie trenować szybkiej jazdy ze względu na niewielką ilość torów szkoleniowych i wyścigowych w Polsce, a także na wysokie koszty takiej zabawy. Motocykliści postulowali nawet o założenie specjalnych barier energochłonnych w zakrętach, stosowanych na przykład na zachodzie Europy w miejscach popularnych wśród motocyklistów. Ani jedna, ani druga strona tego konfliktu nie osiągnęła swojego celu. We wtorek patelnie w Chabówce pochłonęły kolejne życie motocyklisty.

Na dodatek z listu wysłanego do portalu podhale24.pl wynika, że nie był to do końca wyjazd turystyczny, a motocyklista który miał wypadek przez około godzinę jeździł wraz z grupą innych motocyklistów w górę i w dół stawiając motocykl na jednym kole i pokonując zakręty w sportowym stylu. Sprawa była nawet podobno zgłoszona na policję, ale nie było reakcji. Czy rzeczywiście tak było? Trudno stwierdzić jednoznacznie, czy list do redakcji podhale24.pl jest prawdziwy. 

Czesi wiedzą jak to robić

Faktem jest, że w Polsce nie ma zbyt wiele miejsc gdzie można legalnie jeździć motocyklem w sportowym stylu, ale nie jest to uzasadnienie do urządzania sobie wyścigów na drodze publicznej, i na dodatek tak ruchliwej jak Zakopianka.

Wystarczy spojrzeć na naszych południowych sąsiadów, u których nie brakuje miejsc atrakcyjnych dla motocyklistów, a wypadki śmiertelne zdarzają się rzadziej. Doskonałym przykładem jest tu doga prowadząca z Beli pod Pradziadem do miejscowości Kouty nad Destnou, czyli tzw. Cervenohorske Sedlo.

To przełęcz naszpikowana pięknymi zakrętami, z doskonałym asfaltem i bardzo popularna wśród zarówno czeskich jak i polskich motocyklistów. Co weekend zjeżdżają tam setki miłośników motocykli, by nacieszyć się jazdą w doskonałych warunkach, ale także co weekend to miejsce jest pod ścisłą kontrolą policji, która jest przez cały czas na miejscu. Policjanci (zwykle na motocyklach) nie czepiają się jednak, a jedynie pilnują aby motocykliści nie przeginali w zakrętach. Nie dochodzi tam do żadnych wyścigów i choć zdarzają się wypadki, rzadko kiedy kończą się śmiercią.

Co ciekawe, również Polacy odwiedzający to miejsce respektują zasady tam panujące. Dlaczego więc w Chabówce nie może być tak samo?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy