Polak dla Polaka... życzliwy?

Dziś zauważyłem, że chyba zmieniamy się na lepsze. Jeżdżę od lat motocyklem, ale samochodem również. Przejechanych przez 30 lat kilometrów nie zliczę, choć nie jestem kierowcą zawodowym. (*)

Do pewnego momentu, dwa lata, rok temu wstecz obserwowałem wyjątkową niechęć kierowców katamaranów do motocyklistów. Objawiała się ona w różnej formie: zajeżdżanie drogi, używanie sygnału dźwiękowego, rzucanie "mięsem".

Obecnie widzę coraz więcej zrozumienia i uprzejmości ze strony siedzących za kierownicą czterech kółek. A dziś rano rzucony zostałem na kolana. Jechałem sobie swoją "srebrną strzałą" przed 7-mą rano trasą Świdnica - Wrocław (35). Od czasu, gdy w Biskupicach Podgórnych powstał park technologiczny, pomiędzy Gniechowicami a Małuszowem przeważnie jest długi korek. I dziś też sznur aut. I ... ? Niemałe zaskoczenie! Większość stojących w korku kierowców, widząc moje światło w lusterkach zjeżdżało na prawą stronę umożliwiając mi przejazd bez wyjeżdżania na lewy pas.

I tą drogą dziękuję tym wszystkim katamaraniarzom (mam nadzieję, że się za to określenie nie obrażą) , którzy tak uprzejmie się zachowali.

To cholernie miłe, że jeden dla drugiego jest życzliwy. Zdarzenie może nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia, ale jest budujące. Panie i Panowie kierowcy czterech kółek! Nie raz i nie dwa w dziale motoryzacyjnym wieszano "psy" na motocyklistach. Wierzcie mi, większość z nas to zwykli ludzie, których łączy wielka pasja. A i oni, prawie wszyscy też prowadzą samochody. Owszem, jest młodzież, która kupuje "szlifierę" i popisuje się na publicznych drogach. Ale zdecydowana większość to ludzie traktujący swoją pasję zupełnie inaczej.

Po dzisiejszym poranku mam nadzieję, że z czasem wszyscy lub prawie wszyscy kierowcy aut będą zachowywać się tak, jak ci z dzisiejszego dnia. Wszystkim prowadzącym cokolwiek życzę szerokości i gumowych drzew.

Reklama

* List czytelnika

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy