Motocykliści z linką na szyi?
Motocykliści nie mają w Polsce dobrej prasy. Dlaczego? Powodów jest kilka.

Jedna z zasad mediów mówi, że dobra wiadomość, to zła wiadomość. Tych kierujący motocyklami dostarczają, niestety, często. Obwinianie dziennikarzy o to, że szukają taniej sensacji to jednak nadużycie. Rolą prasy i telewizji jest kształtowanie świadomości społecznej a więc i piętnowanie zachowań patologicznych - takich jak jazda po mieście z prędkościami grubo ponad 100 km/h, jakiej dopuszczają się niektórzy motocykliści, tirowcy, kierowcy samochodów osobowych...

Słowem kluczem jest tutaj wyraz "niektórzy". Ganiąc pojedyncze przypadki, my dziennikarze mamy, niestety, pośredni wpływ na utrwalanie stereotypów, które zawsze są krzywdzące i traktują o ogóle. W ramach zadośćuczynienia motocyklowej braci chcielibyśmy więc rozwiać parę mitów, jakie przylgnęły do słowa "motocyklista". Pamiętajcie - na dwóch kółkach też jeżdżą ludzie...
Wiadomością, która rozpala ostatnio opinie publiczną jest twierdzenie, jakoby kierowcy ścigaczy przywiązywali sobie do szyi stalową linkę lub strunę fortepianową, które w razie wypadku zadziałać mają jak gilotyna. Temat pojawił się w mediach zaraz potem, gdy nagłośniono przypadek Janusza Świtaja - motocyklisty, który domagał się prawa do eutanazji. W 1993 roku miał on wypadek motocyklowy w wyniku którego został całkowicie sparaliżowany. Na szczęście, pośrednio dzięki głośnej kampanii medialnej, pan Janusz ma dziś profesjonalną opiekę medyczną i zrezygnował z myśli o eutanazji.
Ciąg dalszy na następnej stronie

Podchwycone przez media głosy o stosowaniu przez dosiadających przecinaki młodzieńców stalowych linek są motocyklistów mocno obraźliwe. Przedstawiły fanów dwóch kółek w świetle nieliczących się z życiem wariatów, co jest oczywistą bzdurą. Czy ktokolwiek widział kiedyś na ulicy motocyklistę z linką na szyi?
Z naszych informacji wynika, że historia zna tylko jeden taki przypadek, który wydarzył się kiedyś w Niemczech. Nie świadczy on jednak źle motocyklistach, a raczej o kompletnej głupocie młodego człowieka, którego wyczyn powinien zostać wpisany na listę Darwina.
To właśnie motocykliści wydają często grube tysiące, by wyposażyć się w jak najlepszy kask, strój czy buty. Wbrew obiegowym opiniom doskonale zdają sobie sprawę z tego, że właśnie od tych atrybutów zależy ich życie.
Fakt... zdarzają się odszczepieńcy wsiadający na motor w klapkach i krótkich spodenkach, podobnie jak kierowcy samochodów osobowych odwożących dzieci do szkoły po kilku głębszych. Takie zachowania to jednak margines - nie ogół.
Mitem jest również ulubiona - zdaniem niektórych - rozrywka motocyklistów, czyli jazda na jednym kole na przeciwko siebie. Sztuka polega podobno na tym, by jak najdłużej nie zjeżdżać z kursu kolizyjnego udowadniając tym samym swoją odwagę i męskość...
To także "fakt medialny", żaden człowiek o zdrowych zmysłach (a wierzcie, że nie brakuje ich za kierownicą jednośladów) nie wpadł by nigdy na taki pomysł. Wprawdzie w Polsce całkiem niedawno miał miejsce tragiczny wypadek, w którym na zamkniętym lotnisku zderzyło się dwóch motocyklistów, ale wciąż nie wiadomo jeszcze, czy do wypadku doszło w czasie takiej właśnie jazdy. Wszędzie zdarzają się czarne owce, ale niezależnie od tego czy ktoś jedzie samochodem czy motocyklem raczej nie ma zamiaru się zabić. Motocykliści to również mężowie i ojcowie - zapewne nie myślą o samobójstwie.
Najczęściej powielaną i zarazem "najczarniejszą" bzdurą jest jednak nazywanie motocyklistów "dawcami narządów". Niestety prawda jest taka, że w razie wypadku nawet przy stosunkowo niewielkiej prędkości motocyklista ma niewielkie szanse na przeżycie. Jeśli uderzy w samochód lub zakończy jazdę na drzewie obrażenia wewnętrzne są tak rozległe, że o przeszczepach nie może być mowy...
Faktem jest, że od kiedy prywatny import maszyn przestał być problemem ilość wypadków z udziałem motocyklistów wzrosła. Młody człowiek, który jeszcze kilka lat temu z trudem mógł pozwolić sobie co najwyżej na jawę, dziś bez trudu kupić może japońską "wiertarkę" o dużej mocy. Podobne zjawisko dotyczy jednak również świeżo upieczonych kierowców osobówek. Piętnowanie wyłącznie motocyklistów to ignorancja.
Podsumowując - nie taki motocyklista straszny, jak go malują.
Czy Ciebie coś zbulwersowało na drodze? Zrobiłeś zdjęcie? Przyślij je nam. Nasz adres znajdziesz TUTAJ