Lando Norris napadnięty po finale Euro 2020

Kierowca Formuły 1 kibicował na stadionie w Wembley podczas finału Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Poza przegraną reprezentacji jego kraju, spotkał go jeszcze jeden, bardzo nieprzyjemny incydent.

Niedzielny finał budził ogromne emocje, zanim jeszcze się zaczął. Już wtedy dochodziło do agresywnych incydentów oraz bójek, które osiągnęły swoje apogeum po przegranej Anglii w rzutach karnych. Wielu kibiców boleśnie odczuło to na własnej skórze.

Wśród nich był Lando Norris - kierowca McLarena. Według nieoficjalnych informacji agresywna grupa zaczepiła go, gdy wsiadał po meczu do swojego samochodu. Potwierdzony jest natomiast fakt, że miał miejsce "incydent", w wyniku którego kierowcy ukradziono zegarek.

Nie byle jaki zegarek, ponieważ mowa o Richard Mille 67-02, a więc modelu kosztującym około 400 tys. zł. Co więcej, ekskluzywna marka stworzyła specjalne jego wersje dla McLarena, co dodatkowo podnosi wartość zegarka i jego wyjątkowość. Ceny dedykowanych egzemplarzy tego modelu przekraczają nawet dwa miliony złotych!

Reklama

McLaren Racing wydał w tej sprawie tylko krótkie oświadczenie, którym potwierdza, że Norrisowi skradziono zegarek, ale jemu nic się nie stało. Jest on tylko "wstrząśnięty", ale zespół wspiera go i ma nadzieję, że fani również okażą mu wsparcie, podczas brytyjskiego Grand Prix, które odbędzie się w ten weekend. Natomiast sprawa kradzieży, została przekazana policji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama