Właściciele elektryków mają problemy z naprawami. To wina producentów?
Samochody elektryczne wciąż czeka wiele wyzwań, którym muszą sprostać. Jednym z problematycznych tematów są naprawy tych aut. Zdaniem eksperta wysokie koszty napraw to efekt świadomego działania producentów.
Samochody elektryczne w rok mogą tracić połowę wartości
Choć samochody elektryczne są na rynku już od kilkunastu lat, muszą się mierzyć z wieloma problemami, których dotychczas nie rozwiązano. Eksperci wskazują m.in. na wartość rezydualną (przewidywana wartość, za jaką każdy właściciel będzie w stanie za kilka lat sprzedać swoje auto), która w porównaniu z samochodami spalinowymi jest znacznie niższa.
Z analizy przeprowadzonej przez portal iSeeCars wynika, że w Stanach Zjednoczonych w rok od zakupu najbardziej tracą na wartości właśnie samochody na prąd. Liderem w tym zestawieniu jest Mercedes EQS, którego średnia wartość po 12 miesiącach od zakupu spada o 47,8 proc. Dla porównania średnia utrata wartości w USA to 12,8 proc.
Problemy z elektrykami wiążą się z układem napędowym
Inne problemy związane są z akumulatorami. Ograniczona dostępność minerałów, z których są tworzone, sprawia, że koszty ich produkcji nie należą do najniższych. To zaś przekłada się na ceny całych samochodów. Nie jest też tajemnicą, że wraz z wiekiem wydajność układu napędowego w autach elektrycznych spada, a w związku z tym wielu użytkowników obawia się użytkowania auta po upływie okresu gwarancji. Niestety problematyczna jest też kwestia ewentualnej naprawy samochodu elektrycznego. I nie chodzi tylko o koszty takiej usługi.
Dlaczego naprawa elektryków jest zwykle taka droga?
Wynika to z faktu, że brakuje fachowców odpowiednio wyszkolonych w kwestii naprawy samochodów elektrycznych. Mało tego, jak wskazuje portal kuow.org, producenci, np. Tesla, sami nierzadko zalecają wymianę całego akumulatora zamiast próbować naprawić dotychczasowy magazyn energii. Gary Fantozzi z Shoreline Community College (dział którego jest dyrektorem, szkoli mechaników dla General Motors czy Tesli) w rozmowie ze wspomnianym portalem stwierdził, że w sytuacji, w której byłoby więcej techników przeszkolonych do pracy przy akumulatorach, żywotność samochodów elektrycznych mogłaby być większa. Zwrócił on jednak uwagę, że koncerny nie są szczególnie zainteresowane inwestowaniem w tego typu szkolenia i nauczenia mechaników, by np. wymieniać fragmenty akumulatorów, a nie całe elementy.
Według niego producenci nie widzą takiej potrzeby, skoro klienci, w obliczu wysokich kosztów napraw, skłonni są zamiast tego kupić nowe auto. Nie bez znaczenia są tu również różnego rodzaju dotacje, które zwykle nie obejmują aut używanych. W związku z tym bardziej opłacalny jest zakup nowego samochodu. Zwrócił on jednak uwagę, że obecne samochody wyposażone są w akumulatory, które mają charakteryzować się dłuższą żywotnością.