Samochody elektryczne w Polsce w 2022 roku - dane nie napawają optymizmem

Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych sporządziło raport stanu elektryfikacji krajowej motoryzacji na koniec roku 2022. W zasadzie żaden z parametrów opisujących sytuację na polskim rynku nie napawa optymizmem. Aut elektrycznych i publicznych stacji ładowania przybywa, ale bardzo wolno. Znacznie szersza za to jest oferta dealerów.

article cover
Pawel WodzynskiEast News

Jednym z elementów neutralności klimatycznej jest transformacja transportu ze spalinowego w kierunku zeroemisyjnego. Aby osiągnąć cele wyznaczone przez Komisję Europejską każdy z krajów członkowskich powinien najszybciej jak to możliwe zastąpić spalinowy park samochodowy, elektrykami lub pojazdami wodorowymi. Graniczną - w pewnym sensie - dla tego procesu datą jest 1 stycznia 2035 roku, kiedy to na terenie Unii Europejskiej nie będzie można rejestrować (po raz pierwszy) nowych i używanych samochodów spalinowych.

Tempo zastępowania samochodów konwencjonalnych zeroemisyjnymi jest różne, mocno zależne od zasobności obywateli. Unijnym liderem pod tym względem są Niemcy, jednak wzorem do naśladowania - i to w skali światowej - jest Norwegia, gdzie w zeszłym roku prawie 80 procent sprzedanych nowych aut stanowiły elektryki i pojazdy z ogniwami wodorowymi.

A gdzie w procesie transformacji plasuje się Polska? Gdzieś pośrodku. Nie jest źle, ale powodów do wielkiego optymizmu również nie ma. No chyba, że szybko zaczniemy produkcję Izery.

Polska elektromobilność - więcej aut elektrycznych niż w roku 2021

Program rządowych dopłat do zakupu aut elektrycznych chyba nie zadziałał tak, jak oczekiwali eksperci. Sprzedaż, owszem, wzrosła ale w ujęciu rocznym była ledwie o 2487 sztuk większa niż w roku 2021. Jeżeli uwzględnimy fakt, że w 2020 roku startowaliśmy z niskiej bazy (ledwie 8834 zarejestrowanych nowych osobowych aut elektrycznych), wynik z roku 2022 nie robi specjalnego wrażenia.

Ubiegłoroczna sprzedaż osobowych bateryjnych elektryków (aut wodorowych sprzedano ledwie 46) zamknęła się liczbą 12 451 egzemplarzy, co oznacza, że cały w pełni elektryczny park maszynowy liczy obecnie 31 249 samochodów osobowych.

Jeśli odniesiemy te ilości do unijnych (ale nie tylko) wskaźników, zauważymy, że jesteśmy mocno w tyle za Norwegią (u nas udział BEV wynosi około 6 procent), zaś w liczbach bezwzględnych daleko nam również do rynku niemieckiego. Za naszą zachodnią granicą w ubiegłym roku sprzedano prawie pół miliona elektryków.

Gdyby trend wzrostowy utrzymał się na takim poziomie jak obecnie, to w roku 2035, a więc w tym przełomowym dla europejskiej motoryzacji, nad Wisłą mielibyśmy zarejestrowanych około 200 tysięcy aut zeroemisyjnych. Mało? Pewnie, że mało.

Gdzie szukać przyczyn tak małego wzrostu liczby elektryków w Polsce? Powodów jest przynajmniej kilka, ale najważniejszą jest jednak chyba zamożność rodaków oraz wysokie stale rosnące ceny aut na prąd. Brutalna prawda jest taka, że Polaków nie stać na nowe auta spalinowe, a tym bardziej na elektryczne, które są znacznie droższe. Czy w tej kwestii zmieni coś rozpoczęcie produkcji Izery?

Polska elektromobilność - więcej stacji ładowania niż w 2021 roku

Innym z powodów dla którego polscy kierowcy nie chcą przesiadać się do samochodów elektrycznych są słabo rozwinięte sieci publicznych ładowarek, czy tych wolniejszych prądu zmiennego, czy też szybkich prądu stałego.

Gdyby zliczyć wszystkie publiczne stacje ładowania mamy ich w Polsce 2565, z tego jedynie 752 to ładowarki prądu stałego, czyli te najszybsze (przy czym w Polsce "najszybsze" również oznacza zupełnie co innego niż np. w Niemczech).

Kolejny problem to nierównomierne pokrycie terytorium naszego kraju. W dużych miastach, wojewódzkich nie jest źle. W miejscowościach powiatowych jest kiepsko, a w mniejszych jest dramatycznie źle. Białe plamy są na razie zbyt duże, by nasi rodacy zastąpili auta spalinowe elektrycznymi. Spróbujcie autem elektrycznym wybrać na wycieczkę we wschodnie regiony kraju...

Polska elektromobilność - większy wybór aut elektrycznych niż w 2021 roku

Aktualna oferta polskich salonów to 108 różnego rodzaju modeli bateryjnych samochodów elektrycznych. W tej liczbie zawiera się 5 modeli małych, 11 modeli miejskich, 15 kompaktów oraz mnóstwo pozostałych, włącznie z minibusami i pojazdami dostawczymi.

Jeśli uwzględnimy różne dostępne wersje, obiektywnie rzecz biorąc, jest z czego wybierać. Problemem może być dostępność elektryków, która wciąż nie wróciła do poprzednich - to znaczy przedpandemicznych - poziomów.

Tu wracamy jednak do podstawowego pytania: czy gdyby wszystkie elektryki dostępne były "od ręki", sprzedaż bateryjnych elektryków byłaby znacząco wyższa?

Z dużą dozą prawdopodobieństwa, graniczącą z pewnością, można napisać, że nie. Nawet dobra dostępność elektryków nie spowoduje radykalnych zmian w kwestii transformacji naszej motoryzacji do zeroemisyjnego modelu. No chyba, że na rynku pojawi się bardzo, ale to naprawdę bardzo, tania Izera.

Rok
Samochody BEV nowe
Zmiana r/r         % (sztuki)
Stacje ładowania
Szybkie ładowarki DC
2020
8834
 
1364
452
2021
18798
+ 98 % (9964)
1932
587
2022
31249
+ 66 % (12451)
2565
752

***

Moto Flesz 78: Parlament Europejski zdecydował o przyszłości aut spalinowych
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas