Polak zaplanował długą podróż elektrykiem. Zabiera całą przyczepkę baterii

Właściciel elektrycznego BMW iX3 wybiera się w podróż na narty do północnych Włoch. Żeby nie martwić się o ładowanie auta zabiera ze sobą dodatkową baterię znacznie zwiększającą zasięg jego auta.

Polacy twierdzą, że zbudowali powerbank ładujący auto w czasie jazdy
Polacy twierdzą, że zbudowali powerbank ładujący auto w czasie jazdymateriały prasowe

Choć na świecie sprzedaż samochodów elektrycznych ciągle rośnie, Polacy podchodzą do nich jak przysłowiowy "pies do jeża". Pod każdym tekstem na temat samochodów elektrycznych pojawia się wysyp negatywnych komentarzy, wskazujących, że to ślepa uliczka rozwoju motoryzacji.

Największą wadą, wskazywaną zwykle przez osoby, które nigdy nie miały nic wspólnego z korzystaniem z auta elektrycznego jest przekonanie o niewystarczającym zasięgu, problemach z dostępem do ładowarek i ogólne cofanie się w rozwoju technologii.

Właściciel łódzkiej firmy zajmującej się sprzedażą samochodów proleasingowych postanowili rozwiązać domniemany problem zasięgu i zbudował jeżdżący powerbank - przyczepę z akumulatorami o pojemności 200 kWh. Pakiet akumulatorów waży 500 kilogramów i będzie wożony podpięty do haka BMW iX3.

Samochód ten wyposażony w baterię o pojemności netto 74 kWh ma według właściciela ma przejeżdżać ok. 346 km. Powerbank doda jeszcze 654 km, dzięki czemu auto będzie w stanie pokonać bez wizyty na stacji ładowania nawet 1000 km.

W komentarzach pojawiła się informacja, że przygotowanie przyczepy kosztowało 120 tys. zł. I o ile rozwiązanie polegające na zapewnieniu dodatkowej energii do doładowania samochodu na postoju to nic nowego, pewne podejrzenia budzi zapewnienie autorów, że zaprezentowane rozwiązanie pozwala na ładowanie samochodu w czasie jazdy, co oznaczałoby istotną ingerencję w układ zasilania samego pojazdu. Czy to faktycznie nowatorskie rozwiazanie, czy tylko próba zrobienia szumu wokół własnego biznesu? 

*** AKTUALIZACJA 6.02 ***

A jednak - nasza czujność miała słuszne podstawy. Właściciele facebookowego fanpage'u przyznali się do mistyfikacji:

Przyznają, że nigdy nie podjęliby się takiej ingerencji w zasilanie bawarskiego auta, a widoczne na zdjęciach zestawy akumulatorów pochodziły z Fiata 500e. Tak jak przypuszczaliśmy, była to skuteczna próba wywołania zainteresowania facebookowym profilem firmy.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas