Pojechali na święta autem elektrycznym. "To była najgorsza podróż w życiu"

Jedną z poważniejszych niedogodności wynikających z posiadania auta elektrycznego, jest konieczność jego częstego ładowania. Chociaż producenci samochodów prześcigają się we wdrażaniu technologii przyspieszających proces uzupełniania energii, okazuje się, że za wszystkim niekoniecznie nadąża infrastruktura.

 

Eksperci oraz analitycy z firm energetycznych są ze sobą zgodni - infrastruktura nie nadąża za rosnącym popytem na samochody elektryczne. Oznacza to, że miasta zapewniają zbyt mało ładowarek w stosunku do liczby samochodów na prąd.

W Stanach Zjednoczonych kolejki do punktów ładowania od dawna nie są niczym nowym, a problem ten zaczyna dotykać także europejskie kraje.

"Najgorsza podróż w życiu"

Od pewnego czasu brytyjskie media rozpisują się na temat gigantycznych kolejek, które czekały na kierowców, chcących skorzystać z dedykowanych ładowarek marki Tesla. Jak się okazało - okres świąteczno-sylwestrowy i związane z nim zmasowane wyjazdy, skutecznie zablokowały dostęp do stacji szybkiego ładowania. Czas oczekiwania w kolejce wynosił nawet kilka godzin.

Reklama

Jeden z posiadaczy elektrycznego samochodu napisał na Twitterze, że musiał czekać 2 godziny i 30 minut, aby naładować swoją Teslę. Postój w kolejce określił jako "najgorszą podróż w jego życiu". Według lokalnych gazet, podobne przypadki były zgłaszane na terenie całej Wielkiej Brytanii.

12 samochodów na jedną ładowarkę

Jak wykazują najnowsze raporty - obecnie w  Europie działa około 307 tys. stacji ładowania. Chociaż na pierwszy rzut oka to dużo, eksperci zwracają uwagę, że takich punktów potrzeba znacznie więcej niż stacji benzynowych. Według kalkulacji - do 2030 r. Europa powinna posiadać trzy miliony punktów do ładowania. To z kolei oznacza, że dziennie musiałoby powstawać ponad 700 nowych stacji.

Tymczasem w samej Polsce powstało zaledwie 300 ładowarek... w pół roku. Już teraz na jeden punkt ładowania przypada niemal 12 samochodów elektrycznych. Nasz kraj znajduje się zresztą wśród europejskich państw o najgorzej rozwiniętej sieci stacji szybkiego ładowania.

Czekają nas przeciążenia sieci?

Wszystko wskazuje na to, że elektryfikacja w takim tempie, jakiego oczekuje Bruksela, może nie wypalić. Producenci opracowują nowe modele, ale bez gwarancji, że będą mieli do nich baterie - popyt jest tak duży, że na wiele samochodów czeka się miesiącami. 

Z kolei firmy energetyczne ostrzegają przed przeciążeniami sieci i straszą wysokimi kosztami rozbudowy infrastruktury.

Wraz z kolejnymi ostrzeżeniami pojawiają się coraz częstsze zarzuty o nieprzemyślane działanie Komisji Europejskiej, która stawia sprawę na ostrzu noża i "przepycha" elektryczną rewolucję w motoryzacji, zamiast pójść drogą naturalnej ewolucji.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: elektryfikacja | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy