Nikt nie chce używanych aut elektrycznych. Nawet Niemcy

Szybki postęp w zakresie baterii uderza we właścicieli używanych aut elektrycznych. Niemiecka prasa bije na alarm - używane samochody elektryczne zapuszczają korzenie w komisach, a ich ceny wysoce przekraczają oczekiwania potencjalnych nabywców.

Dzięki różnego rodzaju zachętom i dopłatom do zakupu samochodów elektrycznych sprzedaż takich pojazdów na rynkach Starego Kontynentu powoli rośnie. Dane KBA, czyli Niemieckiego Federalnego Ministerstwa Transportu, wskazują, że ubiegłym roku nasi sąsiedzi zza Odry kupili około 524 tys. aut elektrycznych, co odpowiada za około 18,4 proc. ogółu rejestracji nowych pojazdów. 

W Niemczech nikt nie chce używanych aut elektrycznych

O ile dealerzy nowych aut przyglądać się mogą elektrycznej transformacji z pewną dozą optymizmu, o tyle właściciele komisów samochodowych nie kryją sceptycyzmu. Niemiecka prasa bije na alarm mówiąc, że popyt na używane elektryki jest obecnie zerowy. Dziennik "Tagesschau" wprost nazywa niemiecki rynek używanych aut elektryczny "martwym".

Reklama

Dziennikarze powołują na dane KBA, z których wynika, że w całym ubiegłym roku właściciela zmieniło w Niemczech zaledwie 97 tys. elektrycznych pojazdów. Oznacza to, że w skali całego kraju auta z wtyczką odpowiadały jedynie za 1,6 proc. transakcji na rynku samochodów używanych. Patrząc przez taki pryzmat wynik rzeczywiście wydaje się symboliczny, ale warto pamiętać, że po niemieckich drogach jeździ dziś około 1,5 mln samochodów bateryjnych (milionowy pojazd zarejestrowano w grudniu 2022 roku). 

Biorąc więc pod uwagę ogół zarejestrowanych w Niemczech aut elektrycznych, okaże się, ze na rynek wtórny trafiło w ubiegłym roku około 6,5 proc. takich pojazdów. 

Niemcy nie kupują używanych elektryków. To kwestia zasięgu i ceny

Nie zmienia to jednak faktu, że używane auta elektryczne zapuszczają korzenie w niemieckich komisach, a zainteresowanie ze strony nabywców praktycznie nie występuje. Za taki stan rzeczy Niemcy winią głownie zaporowe ceny i obawy co do trwałości akumulatora trakcyjnego. Z danych największego niemieckiego serwisu ogłoszeniowego - mobile.de - wynika, że np. w listopadzie 2023 roku średnia cena oferowanego w Niemczech używanego samochodu elektrycznego wynosiła 38 tys. euro. To aż o 10 tys. euro więcej niż średnia cena używanego auta z silnikiem spalinowym.

Dla porównania z ankiety przeprowadzonej przez mobile.de wynika, że niemieccy klienci byliby skłonni wydać na taki pojazd maksymalnie 24 tys. euro. Dla porównają różnica między "akceptowalną" przez nabywców, a średnią ceną jakiej dealerzy żądają za używane samochody z napędem spalinowym wynosi 8,5 tys. euro. 

Ceny używanych elektryków to loteria. Odbiją się na sprzedaży nowych aut?

Przedstawiciele mobile.de sugerują, że w związku z obniżkami cen i zachętami do zakupu nowych aut elektrycznych, w kolejnych miesiącach niemieccy nabywcy mogą spodziewać się spadku cen używanych samochodów bateryjnych. Paradoksalnie może się to jednak obić na popycie na nowe auta - klienci mogą mieć duże problemy z prognozowaniem spadku wartości, co dla wielu osób stanowi ważny aspekt wyboru nowego pojazdu.

W niemieckich mediach coraz częściej przeczytać też można, że bez rządowych zachęt i subwencji samochody elektryczne nie są w stanie przekonać do siebie nabywców. Według oficjalnych statystyk od chwili wprowadzenia premii środowiskowej aż 80 proc. wniosków o dofinansowanie złożyły firmy. Oznacza to, że zaledwie co piąty nowy samochód elektryczny w Niemczech kupowany jest przez klienta indywidualnego. Tak nie wygląda zdrowy, normalny rynek.

Najnowsze dane z niemieckiego rynku stawiają pod ogromnym znakiem zapytania deklaracje kanclerza Olafa Scholza z grudnia 2021 roku, według których do 2030 po drogach naszych zachodnich sąsiadów jeździć ma 15 mln elektrycznych aut. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne | samochody używane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy