NIK zmiażdżył rządowy plan elektromobilności
Istnieje duże ryzyko, że założony w rządowym dokumencie cel 1 mln zarejestrowanych pojazdów elektrycznych w 2025 roku nie zostanie osiągnięty - ocenia Najwyższa Izba kontroli (NIK) w opublikowanym w czwartek raporcie.
NIK wnioskuje do ministra klimatu o aktualizację Planu Rozwoju Elektromobilności w Polsce.
Jak podała Izba, według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2019 roku globalny rynek osobowych samochodów elektrycznych osiągnął wielkość 7,2 mln sztuk. Liderem w tej dziedzinie są Chiny, gdzie prawie 3,4 mln samochodów ma napęd elektryczny, co stanowi 47 proc. wszystkich samochodów elektrycznych na świecie, a tylko w 2019 roku sprzedano 1,06 mln nowych. "Na drugim miejscu była Europa z liczbą 1,7 mln samochodów elektrycznych, w tym 561 tys. nowych nabytych w 2019 r. W Norwegii sprzedano około 80 tys. samochodów elektrycznych, w Niemczech 109 tys., a w Wielkiej Brytanii 75 tys. szt." - czytamy.
Izba przypomina, że w marcu 2017 roku Rada Ministrów przyjęła Plan Rozwoju Elektromobilności "Energia do przyszłości" oraz Krajowe ramy polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych. Według Krajowych ram polityki do 2025 r. po polskich drogach ma jeździć 1 mln pojazdów elektrycznych. Wówczas chętnie mówił o tym Mateusz Morawiecki.
Według Izby już teraz "wiadomo z wysokim prawdopodobieństwem", że nie zostanie zrealizowany cel zarejestrowania w Polsce do 2020 roku 50 tys. pojazdów elektrycznych.
NIK zwraca uwagę, że do końca lipca 2020 roku zarejestrowano 13 tys. 57 pojazdów elektrycznych - ok. 26 proc. celu na 2020 r (w tym miejscu NIK się myli, ta liczba obejmuje zarówno samochody elektryczne, jak i hybrydy plug-in. Samochodów elektrycznych na koniec września 2020 roku w Polsce było zarejestrowanych 8169 samochodów elektrycznych).
"Nawet w rządowych dokumentach strategicznych przyjmowanych w 2019 r. stopniowo wycofywano się z wizji miliona pojazdów elektrycznych w 2025 r. W Strategii Zrównoważonego Transportu do 2030 r. założono, że flota samochodów elektrycznych docelowo będzie liczyła 600 tys. sztuk" - podkreśla NIK.
Prezes NIK Marian Banaś, w materiałach zamieszczonych na stronie internetowej Izby, powiedział, że chociaż od zaprezentowania wizji rozwoju upłynęły już cztery lata, to elektromobilność w Polsce jest nadal na etapie początkowym.
"Szansa na to, że w 2025 roku po polskich drogach będzie jeździć 1 mln pojazdów elektrycznych wydaje się coraz mniejsza" - dodał.
Z kolei p.o. kierownika wydziału prasowego NIK Anna Matusiak-Rześniowiecka zwraca uwagę, że opóźnione są prace nad wszystkimi projektami budowy pojazdów elektrycznych.
"Projekt polskiego samochodu elektrycznego wciąż pozostaje na początkowym etapie, czyli przedstawienia dwóch prototypów w lipcu 2020 roku. Zrezygnowano z programu opracowania i dostawy tysiąca innowacyjnych bezemisyjnych autobusów dla samorządów" - podkreśliła.
Zwróciła ona uwagę, że liczba ogólnodostępnych punktów ładowania samochodów elektrycznych w Polsce jest niższa niż planowano.
"Do końca 2019 roku uruchomiono ich nieco ponad 1,3 tys., czyli zaledwie jedną piątą zakładanej liczby. Dlaczego tak niewiele? Bo przede wszystkim początkowa liczba stacji ładowania była bardzo mała i konieczne okazało się nadrabianie opóźnień. Po drugie koszty ich budowy i funkcjonowania przy tak ograniczonym rynku pojazdów elektrycznych okazały się zbyt wysokie" - dodała.
NIK sprawdziła, czy administracja publiczna zapewniła skuteczną realizację zadań dotyczących rozwoju elektromobilności w Polsce. Kontrola została przeprowadzona w Ministerstwie Energii (obecnie Ministerstwo Aktywów Państwowych), Narodowym Centrum Badań i Rozwoju oraz w 26 urzędach miast. Objęła lata 2016 - 2019.
Od redakcji:
NIK był w swoim komunikacie bardzo dyplomatyczny. Zestawmy liczby - na koniec września w Polsce było zarejestrowanych 8169 samochodów elektrycznych, 7 miesięcy wcześniej, na koniec lutego było to 5700 aut. Według rządowych planów ta liczba ma wzrosnąć do 1 miliona w ciągu 5 lat. Śmiało można powiedzieć, że uwzględniając ceny samochodów elektrycznych (najtańsze kosztuje 80 tys. zł) oraz przeciętną kwotę, za jaką Polacy kupują samochody (25 tys. zł, oczywiście używane), plan od początku był mrzonką lub mydleniem oczu...