Elektryki coraz częściej biorą udział w kolizjach

Auta elektryczne zyskują na popularności, ale czy na pewno są bezpieczne? Jak pokazuje przykład Norwegii, gdzie już niemal co trzeci samochód ma napęd elektryczny, odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Z danych DNB wynika, że w ubiegłym roku ich udział w wypadkach i kolizjach drogowych w tym kraju wynosił ponad 34 proc., a razem z hybrydami było to aż 65 proc. wszystkich typów aut.

Statystyki DNB dotyczące norweskich dróg nie napawają optymizmem. W ubiegłym roku udział aut elektrycznych w wypadkach i kolizjach drogowych wynosił 34,15 proc. W przypadku hybryd było to 30,58 proc., samochodów napędzanych benzyną 20,75 proc., a dla porównania aut z silnikiem Diesla blisko 28 proc. (procenty te nie sumują się do 100 proc., ze względu na to, że w jednym wypadku lub kolizji mogły brać udział samochody z różnym typem silnika).

- Ze względu na to, że Norwegia jest modelowym przykładem rozwoju elektromobilności, warto przeanalizować, gdzie leży przyczyna tych zaskakujących danych. Większość samochodów elektrycznych i hybrydowych ma tak dobre przyspieszenie, że może ono sprawiać kłopot wielu kierowcom. Można powiedzieć, że mają one w warunkach miejskich lepsze osiągi niż większość przeciętnych aut spalinowych. Ponadto samochody elektryczne najczęściej spotyka się w miastach, gdzie naturalnie występuje większe ryzyko kolizji - mówi Olga Plewicka, ekspert ds. sektora motoryzacyjnego, DNB Bank Polska S.A. - Inną przyczyną wypadków z udziałem e-pojazdów jest to, że samochody te mają wiele innowacji technicznych, wyświetlaczy oraz systemów wspomagających, które mogą - paradoksalnie - rozpraszać kierowców. Duża część z tych zdarzeń wynika z nieuwagi i braku koncentracji. Jednym słowem auta elektryczne usypiają naszą czujność - dodaje. Inną kwestią jest fakt, że auta te nie emitują dźwięków znanych z klasycznych pojazdów, co stanowi realne zagrożenie dla niezmotoryzowanych uczestników ruchu. Unia Europejska świadoma tego zagrożenia, podjęła postanowienie - od 1 lipca 2019 samochody elektryczne i hybrydowe muszą wydawać dźwięk ostrzegawczy.

Reklama

W większości modeli aut elektrycznych zastosowano takie rozwiązania, jak adaptacyjny tempomat z automatycznym hamulcem, system ostrzegający o niezamierzonym zjeździe z pasa ruchu, układ monitorujący martwe pole czy asystent jazdy w korku. Najdroższe i najbardziej zaawansowane modele są wyposażone w systemy autonomicznej jazdy. Norweskie statystyki pokazują, że marką samochodów elektrycznych, które najczęściej ulegały wypadkom i kolizjom była w ubiegłym roku Tesla. Być może wynika to faktu, że ta marka jest tam bardzo popularna. Co ciekawe od dwóch tygodni w Warszawie istnieje możliwość testować BMW i3 w ramach carsharingu i w tym krótkim czasie doszło już do jednej kolizji.

W ubiegłym roku w Norwegii zarejestrowano blisko 148 tys. nowych samochodów osobowych, w tym ponad 46 tys. samochodów o zerowej emisji. Było to prawie 40 proc. więcej niż w 2017 roku. Ten rok wydaje się być jeszcze bardziej rekordowy. Sprzedaż samochodów elektrycznych w tym kraju po raz pierwszy wyprzedziła tradycyjne pojazdy: 58 proc. wszystkich nowych aut sprzedanych w marcu 2019 r. było zasilanych przez baterie. Poziom około 50 proc. w sprzedaży utrzyma się prawdopodobnie przez cały ten rok. Pod tym względem reszta Europy, w tym także Polska, znajdują się na bardzo początkowym etapie rozwoju elektromobilności.

W Polsce w 2018 r. zarejestrowano 1,6 mln samochodów osobowych i dostawczych. Według Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych udział modeli elektrycznych w sprzedaży nowych samochodów wyniósł zaledwie 0,2 proc. i zamknął się liczbie 1 324 sztuk (1068 w 2017 r.). Na polskich drogach można spotkać w sumie około 3,5 tys. e-pojazdów, podczas gdy całkowita liczba samochodów osobowych i dostawczych wynosi około 20 mln. Najchętniej kupowanym modelem zeroemisyjnym w 2018 r. był w Polsce Nissan LEAF, zaraz po nim uplasowało się BMW i3.

Infrastruktura ładowania rozwijała się znacznie bardziej dynamiczniej niż flota e-pojazdów. Z danych PSPA wynika, że w ubiegłym roku zainstalowano 293 publicznie dostępne punkty ładowania i w konsekwencji ich łączna liczba zwiększyła się z 552 w 2017 r. do 845 w roku 2018, ale mimo tak dużego wzrostu to nadal nie jest wystarczające infrastruktura, aby móc swobodnie poruszać się po całej Polsce.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy